844-845

[25-26 Jul 2011]


(...)
Odławiałam Dynię z wodnej toni.
Dynia miała za złe i ciskała gumowymi ośmiornicami.
Na to zadzwoniła Ciotka N., że dzięki za artykuł o Deanie Karnazesie (który tak sika w biegu, że zawsze ma suche buty) i za namiary na prawdziwe lody w stolicy, i że  najpierw zahaczą o Prowansję, potem trzy tygodnie w Szkocji, gdyż maskonury na klifach właśnie znoszą jaja, czy coś tam, następnego dnia Lund i Umeå, więc nie spotkamy się w Londynie, bo ja w piątek, a oni w sobotę, jeszcze Tromsø, (... podsypże Dyni okruchów to się skupi i przestanie się drzeć...) jeszcze maraton w Berlinie, a potem... potem już chyba usiądą i będą czekać na to dziecko.
- Czyje dziecko? – zapytałam mocno skonfundowana jednocześnie uchylając się przed przelatującą ośmiornicą (... chcecie nasze? bierzcie! razem z wanną. wanna gratis.)
- Nasze własne dziecko. – ogłosiła światu Ciotka N.
ICH dziecko!
Mały Spaniard z genami Balkan Electric.
Uśmiecham się szeroko.
 
©kaczka
5 comments on "844-845"
  1. A Stokrota ostanio zapalala niesamowita nienawiscia do wanny. Rozlega sie ryk na sam widok kapieli- zupelnie znienacka, bo do tychczas lubila wode. Moze sie zamienimy?

    ReplyDelete
  2. Zaintrygowały mnie geny Balkan Electric. Rozwiniesz?

    ReplyDelete
  3. Są takie dzieci, które cieszą szczególnie :)))

    ReplyDelete
  4. Bo Dynia nadrabia ten czas kiedy się nie kąpała w ogóle:)

    ReplyDelete
  5. > Ahora: Patrz: komentarz Zoski. Przez rok nie mozna bylo Dyni zblizyc na metr do wody :-)
    > Murronia: Ciotka N. jest z okolic Czarnej Gory.
    > Tomaszowa: o tak! W tym wypadku to triumf szczegolny, bo malkontenci przewidywali, ze trzy lata na dwoch roznych kontynentach rozniosa uczucia wuja D. i Ciotki N., a tu prosze, nie dosyc, ze wreszcie zamieszkali w jednym miejscu to jeszcze taki final :-)
    > Zoska: miejmy nadzieje, ze Dynia nie najada sie na zapas...

    ReplyDelete