[28 Feb 2011]
(...)
Pszenna, pozłacana Dynia i nieletnie hinduski w kolorze prażonego ziarna kawy.
Dwa chromatyczne bieguny.
Zadziwione, w ich mniemaniu prawie albinotyczną Dynią, hinduski w tęczowych, zasypanych cekinami wdziankach, gibkie jak sanskrytowe znaczki, przesiąknięte tą charakterystyczną orientalną mieszanką przypraw rzucanych na gorące ghee, uznały Dynię za największą atrakcję Nursery (Prime) Rhyme Time.
(Z wzajemnością.)
Znosiły hinduski Dyni instrumenty muzyczne, gładziły po twarzy, dotykały włosów, tuliły, całowały, głaskały.
Mieszały się jak u Lakshmi pulchne jak pączki, białe łapki Dyni i smukłe, truflowe rączki hindusek.
Dynia wpatrzona jak w obraz.
I jak obraz wyglądała, gdy wbrew jej woli wynosiłam ją z biblioteki.
Konkretnie jak 'Krzyk' Muncha.
(...)
Od wczoraj czas kołyski jest czasem przeszłym.
Dynia i Herr Affe śpią u siebie, dzieląc własne łóżko.
Nieodwołalnie.
(Gimnastyczne kombinacje Dyni nie czyniły już kołyski bezpieczną, o czym przekonałam się w sobotę nad ranem. Obudziło mnie uczucie, że ktoś się na mnie gapi. Gapiła się Dynia. Wykonywany mostek pozwalał jej skanować przestrzeń nad kołyskowym odbijaczem.)
Moja melancholia nie wynika z lęków separacyjnych.
Moja melancholia karmi się absencją teleskopowej ręki, która o świcie sięgałaby przez zimny korytarz, dwa pokoje dalej, aby sprawdzić parametry życiowe Dyni i jej welurowego czeladnika.
Wcześniej wystarczyło wysunąć rękę spod kołdry i przez sen pomacać.
(...)
Znowu czegoś tam nie mówię.
Z uprzejmości? Z bezsilności? Ze wzruszenia ramionami, że nie moje życie, nie moje problemy, nie mój cyrk, nie moje makaki?
Ze zmęczenia tematem?
Wie lepiej.
Cokolwiek powiem, nie ma znaczenia.
Wie lepiej.
Czy ma świadomość własnych błędów, pochopnych, idiotycznych decyzji i ta męcząca autokreacja jest na potrzeby tej rozmowy, czy rzeczywiście wierzy, że jest skrzyżowaniem Marii Skłodowskiej z dziewicą Emilią Plater?
Najbardziej mi szkoda tego dziś nowonarodzonego.
Nie ogarniam rozmiaru tego z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Nie wierzę, że wyjdzie bez szkody.
I drga mi od tego broda.
(...)
KLIK w kolekcję ciotki b.
[mryg]
©kaczka
(...)
Pszenna, pozłacana Dynia i nieletnie hinduski w kolorze prażonego ziarna kawy.
Dwa chromatyczne bieguny.
Zadziwione, w ich mniemaniu prawie albinotyczną Dynią, hinduski w tęczowych, zasypanych cekinami wdziankach, gibkie jak sanskrytowe znaczki, przesiąknięte tą charakterystyczną orientalną mieszanką przypraw rzucanych na gorące ghee, uznały Dynię za największą atrakcję Nursery (Prime) Rhyme Time.
(Z wzajemnością.)
Znosiły hinduski Dyni instrumenty muzyczne, gładziły po twarzy, dotykały włosów, tuliły, całowały, głaskały.
Mieszały się jak u Lakshmi pulchne jak pączki, białe łapki Dyni i smukłe, truflowe rączki hindusek.
Dynia wpatrzona jak w obraz.
I jak obraz wyglądała, gdy wbrew jej woli wynosiłam ją z biblioteki.
Konkretnie jak 'Krzyk' Muncha.
(...)
Od wczoraj czas kołyski jest czasem przeszłym.
Dynia i Herr Affe śpią u siebie, dzieląc własne łóżko.
Nieodwołalnie.
(Gimnastyczne kombinacje Dyni nie czyniły już kołyski bezpieczną, o czym przekonałam się w sobotę nad ranem. Obudziło mnie uczucie, że ktoś się na mnie gapi. Gapiła się Dynia. Wykonywany mostek pozwalał jej skanować przestrzeń nad kołyskowym odbijaczem.)
Moja melancholia nie wynika z lęków separacyjnych.
Moja melancholia karmi się absencją teleskopowej ręki, która o świcie sięgałaby przez zimny korytarz, dwa pokoje dalej, aby sprawdzić parametry życiowe Dyni i jej welurowego czeladnika.
Wcześniej wystarczyło wysunąć rękę spod kołdry i przez sen pomacać.
(...)
Znowu czegoś tam nie mówię.
Z uprzejmości? Z bezsilności? Ze wzruszenia ramionami, że nie moje życie, nie moje problemy, nie mój cyrk, nie moje makaki?
Ze zmęczenia tematem?
Wie lepiej.
Cokolwiek powiem, nie ma znaczenia.
Wie lepiej.
Czy ma świadomość własnych błędów, pochopnych, idiotycznych decyzji i ta męcząca autokreacja jest na potrzeby tej rozmowy, czy rzeczywiście wierzy, że jest skrzyżowaniem Marii Skłodowskiej z dziewicą Emilią Plater?
Najbardziej mi szkoda tego dziś nowonarodzonego.
Nie ogarniam rozmiaru tego z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Nie wierzę, że wyjdzie bez szkody.
I drga mi od tego broda.
(...)
KLIK w kolekcję ciotki b.
[mryg]
©kaczka