[28-29 Aug 2013]
Panna X. ma dwadzieścia pięć lat, uniwersytecki dyplom i – żaden tu ewenement – cztery lata kariery zawodowej w życiorysie.
Przez ostatnie dwa lata panna X. utrzymywała, że na bieżącym stanowisku osiągnęła już wszystko (W-S-Z-Y-S-T-K-O!) i że jej odwiecznym marzeniem jest kariera w dziale Gnozy i Grozy. Pierwsze piętro.
Ponieważ los srodze doświadczył pannę X. ma osobą w roli bezpośredniego przełożonego, panna X. zwierzała mi się z tego marzenia, a konkretnie z frustracji wynikających z braku dostępu do gnozy i grozy, przy każdym spotkaniu.
Odejmując dni wolne od pracy i wakacje, wychodzi, że prawie codziennie.
Trochę mi latała od tego powieka, trochę miałam tik nerwowy, przez chwilę rozważałam, czy pod osłoną nocy nie przesunąć pannie X. biurka na piętro i udawać, że od zawsze tam pracowała (jestem pewna, że w Gnozie i Grozie nikt by się nie zorientował), czasem chciałam zabić, w tym czasem pannę X., a czasem siebie.
Przez te dwa lata apelowałam do wyższych instancji, by dali pannie X. szansę, by ją przesunęli do Gnozy i Grozy choćby na tygodniowe zastępstwo.
Mur, beton, ściana.
I oto stał się cud. Dział Gnozy i Grozy ogłosił casting na stałą posadę. Dwa tygodnie temu Panna X. wygrała go w przedbiegach.
Zbyt wcześnie otworzyłam butelkę mentalnego szampana.
Wyższe instancje zorientowały się nagle, że kompetentna Panna X. odchodzi, więc wyskoczyły z kontrofertą.
Przez dwa tygodnie Panna X. przychodziła codziennie by płakać mi nad losem i rozdzierać szaty.
‘W jednym owies, w drugim siano.’
Pominę milczeniem emocjonalny szantaż jakiego dopuszczały się obie strony, by przekonać Pannę X. Cóż, tonący brzytwy się chwyta.
Wstrząsnęła mną zupełnie inna rzecz.
Przy osiemdziesiątej piątej paczce chusteczek zapytałam Pannę X. dlaczego po dwóch latach nagle skłania się, aby pozostać na obecnym miejscu pracy. Czy się boi, że nie da sobie rady? Czy nagle dopadła ją trema?
W odpowiedzi usłyszałam, że rozbija się o coroczną ewaluację pracowników. Z ostateczną punktacją w skali 1-3, gdzie trzy to czerwony pasek. Na obecnym stanowisku miała zawsze opinię z czerwonym paskiem, a w dziale Gnozy i Grozy nawet najlepszym nie rozdaje się pasków.
(Yyyyyyyyyy?!)
- Skąd bez takiego paska będę wiedzieć, czy jestem dobra w tym co robię? Potrzebuję, żeby mi ktoś powiedział! A co jeśli dostanę tylko dwa punkty?!
Będzie morał, bo po jakimś czasie odzyskałam jednak przytomność.
I nawet nie trwało to długo.
(Od dawna już nie angażuję się w ludzkie życiorysy. Parę razy spektakularnie wyłożyłam się na cudzych kompleksach, raz trafiłam na psychopatkę, innym razem stworzyłam Golema, przy innej okazji wymsknęła mi się z rąk puszka Pandory. Rzecz oczywista, ani Golem ani Pandora nie przysłali mi śpiewającego telegramu ani bukietu na Dzień Matki.)
Oto morał.
To jest, drodzy państwo, modelowy produkt tutejszego systemu edukacji, który za każde pierdnięcie nagradza euforyczną nalepką ‘Well done’ oraz czerwonym paskiem.
Soon in the circus near you... oceniając rozmach i zasięg reform Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Epilog
- Za rok chyba znowu będę aplikować o posadę w Gnozie. – zwierzyła się Panna X., która dziś ponoć ostatecznie odrzuciła ich ofertę.
©kaczka
Panna X. ma dwadzieścia pięć lat, uniwersytecki dyplom i – żaden tu ewenement – cztery lata kariery zawodowej w życiorysie.
Przez ostatnie dwa lata panna X. utrzymywała, że na bieżącym stanowisku osiągnęła już wszystko (W-S-Z-Y-S-T-K-O!) i że jej odwiecznym marzeniem jest kariera w dziale Gnozy i Grozy. Pierwsze piętro.
Ponieważ los srodze doświadczył pannę X. ma osobą w roli bezpośredniego przełożonego, panna X. zwierzała mi się z tego marzenia, a konkretnie z frustracji wynikających z braku dostępu do gnozy i grozy, przy każdym spotkaniu.
Odejmując dni wolne od pracy i wakacje, wychodzi, że prawie codziennie.
Trochę mi latała od tego powieka, trochę miałam tik nerwowy, przez chwilę rozważałam, czy pod osłoną nocy nie przesunąć pannie X. biurka na piętro i udawać, że od zawsze tam pracowała (jestem pewna, że w Gnozie i Grozie nikt by się nie zorientował), czasem chciałam zabić, w tym czasem pannę X., a czasem siebie.
Przez te dwa lata apelowałam do wyższych instancji, by dali pannie X. szansę, by ją przesunęli do Gnozy i Grozy choćby na tygodniowe zastępstwo.
Mur, beton, ściana.
I oto stał się cud. Dział Gnozy i Grozy ogłosił casting na stałą posadę. Dwa tygodnie temu Panna X. wygrała go w przedbiegach.
Zbyt wcześnie otworzyłam butelkę mentalnego szampana.
Wyższe instancje zorientowały się nagle, że kompetentna Panna X. odchodzi, więc wyskoczyły z kontrofertą.
Przez dwa tygodnie Panna X. przychodziła codziennie by płakać mi nad losem i rozdzierać szaty.
‘W jednym owies, w drugim siano.’
Pominę milczeniem emocjonalny szantaż jakiego dopuszczały się obie strony, by przekonać Pannę X. Cóż, tonący brzytwy się chwyta.
Wstrząsnęła mną zupełnie inna rzecz.
Przy osiemdziesiątej piątej paczce chusteczek zapytałam Pannę X. dlaczego po dwóch latach nagle skłania się, aby pozostać na obecnym miejscu pracy. Czy się boi, że nie da sobie rady? Czy nagle dopadła ją trema?
W odpowiedzi usłyszałam, że rozbija się o coroczną ewaluację pracowników. Z ostateczną punktacją w skali 1-3, gdzie trzy to czerwony pasek. Na obecnym stanowisku miała zawsze opinię z czerwonym paskiem, a w dziale Gnozy i Grozy nawet najlepszym nie rozdaje się pasków.
(Yyyyyyyyyy?!)
- Skąd bez takiego paska będę wiedzieć, czy jestem dobra w tym co robię? Potrzebuję, żeby mi ktoś powiedział! A co jeśli dostanę tylko dwa punkty?!
Będzie morał, bo po jakimś czasie odzyskałam jednak przytomność.
I nawet nie trwało to długo.
(Od dawna już nie angażuję się w ludzkie życiorysy. Parę razy spektakularnie wyłożyłam się na cudzych kompleksach, raz trafiłam na psychopatkę, innym razem stworzyłam Golema, przy innej okazji wymsknęła mi się z rąk puszka Pandory. Rzecz oczywista, ani Golem ani Pandora nie przysłali mi śpiewającego telegramu ani bukietu na Dzień Matki.)
Oto morał.
To jest, drodzy państwo, modelowy produkt tutejszego systemu edukacji, który za każde pierdnięcie nagradza euforyczną nalepką ‘Well done’ oraz czerwonym paskiem.
Soon in the circus near you... oceniając rozmach i zasięg reform Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Epilog
- Za rok chyba znowu będę aplikować o posadę w Gnozie. – zwierzyła się Panna X., która dziś ponoć ostatecznie odrzuciła ich ofertę.
©kaczka