Image Slider

650

[13 Dec 2010]
650.

(...)
Świętej Łucji, pierników i grzanego wina.
Dwoje i niemowlę.
Limit dwudziestu kilogramów bagażu.
Jedna torba.
Trzy tygodnie.
Potrzeba cudu albo żeby grawitacji wyczerpały się baterie.
Odlatujemy.
Honory tu na miejscu czynić będzie kompulsywnie oświetlony sąsiad.






Dobrych świąt (na wypadek całkowitego odcięcia od sieci).
Przeogromne dzięki ZA.



©kaczka

649

[12 Dec 2010]
649.

(...)
- ... i nie martwi cię kwestia potencjalnego uczulenia – pytam Matkę Stowarzyszoną, która wpycha w niemowlę truskawkę.
(W temacie pielęgnacji niemowląt trudno mi się wyzbyć tej słowiańskiej nuty histerii.)
Też coś mówi wzrok Matki Stowarzyszonej, a głos dodaje: ona nie ma żadnego uczulenia, tyle, że po truskawkach i pomidorach ma wokół ust wysypkę.
...
Kto przeżyje wolnym będzie...

(...)
Pierwszy ząb.
Pierwszy ząb wystaje ponad dziąsło.

©kaczka

648

[11 Dec 2010]
648.

(...)
Zdążyć, zdążyć, zdążyć.
Talerz owsianki dla niemowlęcia.
Pociąg.
Wesoła gromadka ciotek i wujków.
Przecięły im się świąteczne marszruty z Helsinek, Madrytu, Londynu i Bullerbyn.
W Bazylimkongu.
Dynia nie śpi, nie śpi, nie śpi.
Z jednych rąk w drugie, z jednych rąk w trzecie, z trzecich w piąte przez dziesiąte.
Zęby podchodzą.
Zęby się wypiętrzają.
Widać biały grzebyk.
(Stąd chyba u Dyni na licach czerwone placki jak u matrioszki.)
Dynia nie śpi.
Dynia chce uczestniczyć.
Sięgać rękami po kluski, łapać za brody, wydłubywać oczy, zdzierać okulary.
Pić kawę, jeść ciastka i włączać się w rozmowy.
W wyniku niespania i wypiętrzania Dynia wyła całą drogę do domu.
Ciemna strona macierzyństwa.
W korytarzu pociągu, gdzie ewakuowałam się z wyjcem jakaś mocno nieletnia para oddawała się namiętnym pocałunkom.
Słysząc wycie Dyni, na miejscu namiętnie całowanej, zrewidowałabym dostępną antykoncepcję.

(...)


©kaczka

647

[10 Dec 2010]
647.

(...)
Zdążyć, zdążyć, zdążyć.
Pociąg.
Bank.
Nie zrealizują, nie podstemplują, bo nie wierzą unijnym stemplom.
Sklep.
Sukienka.
Zamienić.
Bluzka.
Dokupić.
Rajstopy dla niemowlęcia.
Które drze się i wije w wózku.
Sklep za sklepem.
Autobus.
W wózku piernik, dziecko i drewniana kaczuszka.
I dwa plastikowe nadmuchiwane bałwany na zamówienie.
Oraz komplet dzieł Doktora Seussa.
Na zamówienie.
Wpadam.
(y).
Przyjęcie w toku.
Świąteczne.
Dziatki się rozłażą.
Sausage rolls i cebulowe krążki.
Kroję piernik.
O! Imbirowe ciasto!
Nie protestuję.
Wymieniamy prezenty.
Autobus odjeżdża.
Norweski zapomniał kluczy do domu.
Pociąg się spóźnia.
Niemowlę odreagowuje.
Nie mam siły.
Jutro powtórka.

(...)






©kaczka

646

[9 Dec 2010]
646.

(...)
Od przebywania na Wyspie moje sny stają się jakieś takie prorojalistyczne.
Śnił mi się książe Filip oraz księżniczka Anna.
Całość działa się w Tunezji.
To pewnie efekt uboczny konsumpcji przyprawy do piernika.



©kaczka

645

[8 Dec 2010]
645.

(...)
Przed domem rośnie krzak.
W krzaku ukrywa się kot sąsiadów.
Kot partyzant.
Otwieram drzwi i zanim wtoczę lub wytoczę wózek wypchany Dynią, kot wchodzi w prędkość nadświetlną, wbiega po schodach i chowa się pod naszym łóżkiem.
Lub czymkolwiek.
I nie chce wyjść.
Czasem, gdy go wreszcie zdybię, wystawiam na wycieraczkę, ale jest szybszy niż bohaterowie kreskówek.
Nim zamknę drzwi, on już jest z powrotem na górze.
Kot bumerang.
Wystawiony na aukcji byłby niekończącym się źródłem dochodu.

(...)
A skoro o aukcji zwierząt.
Szczególnie polecam tę ornitologiczną.

(...)
Do blendera, oprócz zaprojektowanej przez wiodących psychologów łyżeczki, dorzucono zaprojektowany przez wiodących psychologów talerzyk.
Dno talerzyka zdobi portret zwierzęcia przypominający jakością policyjny portret pamięciowy sprawcy, którego opisała grupa osób przesadnie eksperymentująca z substancjami psychoaktywnymi.
Oprócz portretu wiodący psycholodzy dorzucili na brzegu kilka cyfr i odpowiadającą im liczbę marchewek.
Intryguje mnie dlaczego te cyfry są tylko od jednego do sześciu?
Że niby więcej szara masa Dyni nie ogarnie?
I czy dzięki wpatrywaniu się w te marchewki Dynia już za chwilę zażąda podręcznika do geometrii nieeuklidesowej?
...
Podobnie mam z zaprojektowanymi przez wiodących psychologów zajęciami Baby Sensory.
(Hrabstwo przysłało nam zaproszenie.)
Jaka nowość kryje się wśród piłek, balonów, dzwonków, grzechotek, kukiełek, deszczu ze staniolu, imitujących śnieg papierków, kolorowych chustek i pokazywania, gdzie ucho, a gdzie nos?
Sępy żerujące na gorliwości matek-neofitek.
Ale przyznać trzeba, że maszynę do baniek mydlanych w Baby Sensory mają industrialnych rozmiarów.
Dynię od tych baniek literalnie wniebowstąpiło.
W kontakcie z wodą będzie się pienić przez najbliższe tygodnie.

(...)
Konglomerat pierników.
Anatomia symetrii.





©kaczka

644

[7 Dec 2010]
644.

(...)
Jeden z internetowych portali, który wykorzystał moją okołoporodową słabość i przy łóżku szpitalnym wyłudził dane osobowe, nadesłał mi list, który zaczyna się od słów:
Congratulations! You survived the first six months!
Moja córka skończyła pół roku.
...
Moja.
Córka.
Skończyła pół roku.
...
Ciąg zdarzeń nieprawdopodobnych.
W ciągu pół roku bezkarnie przytyła cztery tysiące dwieście pięćdziesiąt gramów i wydłużyła się o piętnaście centymetrów.
(Prawdopodobnie dlatego wypełnia wózek jak sardynka rybną konserwę.)
Na zatrzymanych na zdjęciach chwilach widać, jak konsekwentnie zamienia się w małą dziewczynkę.
Coraz częściej rozpoznaję w niej siebie.

(...)




©kaczka

643

[6 Dec 2010]
643.

(...)
Świętego Mikołaja.
Norweski nie wyczyścił butów, Dynia zjadła pasternak dla renifera.
Odwołaliśmy wizytę.


(...)
Norweski porzucił wczoraj i mnie i niemowlę i razem z wujem Waleczne Serce udał się oddawać intelektualnym rozrywkom.
Wrócił zdruzgotany.
Z dziesięciu pytań z kategorii filologia germańska odpowiedział prawidłowo na osiem.
(Fakt ten, razem z chronicznym lekceważeniem zegarów oraz stanem naszego trawnika nieprzyciętego pod linijkę i pozbawionego ogrodowych krasnali, kwestionuje oryginalność stempli Norweskiego paszportu.)
Norweski martwi się, że  wykluczą go z drużyny.
Nie powinni.
Nie powinni, bo dał z siebie Norweski wszystko.
Na pytanie ‘podaj powszechnie używany na Wyspie niemiecki synonim angielskiego tasteless
Desperackim rzutem synaps na taśmę, z pulsującą na czole żyłą, pod ciężarem spojrzeń całej drużyny, Norweski odpowiedział...
GESCHMACKLOS.
...
...
...
Chodziło o kicz.


(...)
W sobotę skończyła się nam pasta do zębów.
Zdarzenie pospolite, acz trzeba wiedzieć, że jesteśmy koneserami past do zębów i szorujemy siekacze wyłącznie importem z kontynentu.
Ostatnie centymetry importu zużyliśmy w sobotę o poranku stając przed nieuchronną wizją mycia zębów mydłem i popiołem.
I oto przez śniegi i lody, wbrew żywiołom natury, w sobotę o zmroku przedarł się do nas listonosz z hojnymi darami dla Dyni.
Między, którymi ukryte były dwie tubki pasty do zębów.
Taki zbieg okoliczności.
Ciotko G., tyle lat minęło, konynenty się przesunęły, lodowce nadtopiły, ewolucja wyprztyknęła kilka nowych gatunków, a ty ciągle pamiętasz czym myjemy zęby!
Szczotkę do zębów namaczam najszczerszymi łzami wzruszenia.

(...)
Przez pół roku nosiłam torbę jak Mary Poppins.
A w niej komplety odzieży na zmianę dla niemowlęcia i matki, chusteczki, ściereczki, czapeczki, napoje, nerwowe rozstroje, grzechotki, książki, gryzaki, materacyki i kocyki.
Dziś, to, co się zmieściło, włożyłam do torebki.
Naiwnie uważam, że to co się nie zmieściło na pewno nie będzie mi potrzebne.

©kaczka

642

[5 Dec 2010]
642.

(...)
Ja po amatorsku rozpętałam, Wawrzyniec odwinął profesjonalny PR, upraszam zatem o klik TU, o dalsze rozpowszechnianie i z góry w imieniu Kartkobiorczyń ścielę się w podziękowaniach.

(...)
Heston Blumenthal i jego Tłusta Kaczka mogą mi buty wiązać.
Przecieram cokolwiek wpadnie mi w ręce.
Banany, jagody, gruszki, hurmę wschodnią.
Nawet figę z pasternakiem.
Spod ostrzy blendera wychodzą dosyć karkołomne połączenia.
A Dynia entuzjastycznie dopycha rękami, by mieć pewność, że przeciery nie zbłądzą w drodze do żołądka.
Tylko z marchewką jest coś nie tak.
Nad marchewką Dynia wczoraj usnęła.
Widać marchewkę doprawiłam nudą.


©kaczka

641

[4 Dec 2010]
641.

(...)
W nocy spadł deszcz i zamordował bałwana, którego wylepił przyrost naturalny od sąsiadów.
Bałwan ubrany był w wąsy, szalik i wiadro.
(Z daleka, przez to wiadro i wąsy, wyglądał jak z Legii Cudzoziemskiej, albo jak generał de Gaulle.)
Bałwan nie żyje, śnieg spłynął, lód na drogach.
Dynia szczodrze podzieliła się katarem z Norweskim.
Śpią, wstają, jedzą, idą spać, wstają, jedzą...
Jedzą przecier z jabłek [1].
Jeden z nielicznych dni, gdy nikomu nie jestem potrzebna, mogę zaryzykować produkcję beszamelu, w którym brązowe farfocle będą przyprawą, a nie węglem, i gdy kończę wszystko, co zaczęłam.
Bez przerw na bycie kaowcem.


[1] ... w wersji dla dorosłych (kradzionej niemowlęciu z blendera) ulepszony śmietaną, wanilią, cynamonem i sporą objętością grzanego wina.

(...)
Dziecko kebap.


(...)
Drogie Panie Matki, czym leczyć winna się matka noworodka, która zapadła na katar i ból gardła? Może są metody mniej brutalne niż garść cebuli wepchnięta do nosa (ja) lub skuteczniejsze niż paracetamol (miejscowa służba zdrowia). Poradźcie nim mama małej Fi (klik TU) się zamęczy.


©kaczka

640

[3 Dec 2010]
640.

(...)
Śnieg trzyma.
Katar trzyma.
Przez katar Dynia wstawała całą noc, a to zawodząc, a to radośnie gulgocząc.
Nie jestem przyzwyczajona do szatkowanych godzin nocnych.

(...)
Szukając świątecznego placka trafiłam TU.

I nie wiem, co powiedzieć.


©kaczka

639

[2 Dec 2010]
639.

(...)
Spadł śnieg.
Trawa w ogrodzie wystaje spod śniegu, co właściwie mogłoby bagatelizować rozmiar dorocznego, ogólnego paraliżu [1], gdyby nie fakt, że nie ścinaliśmy jej od miesięcy.
Siedzimy w domu wśród ciepłych kaloryferów [2] i świeczek [3], jemy słodkie ziemniaki z widokiem na białość i mroźność, popijamy ciepłą wodą z kubka, Dynia oblizuje ręce po łokcie.
Śnieg izoluje dźwięki.
Cisza.
Dynia posapuje i uśmiecha się przez sen.
Światło płomieni przecieka przez kandelabry-latarenki i rozlewa się żółtymi plamami po ciemnych ścianach.
Najprostsze z przyjemności.

[1] Komentarz dnia: ...nie jesteśmy przygotowani na nadejście zimy, gdyż nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi. – powiedział z ekranu telewizora Człowiek od Spraw Transportu, Brakujących Kryształów Soli i Deficytu Ziaren Piasku – Co innego w Skandynawii lub Kanadzie. Tam mogą być przygotowani, bo wiedzą dokładnie kiedy zima przyjdzie i ile będzie trwała...

[2] ... co, jak się okazuje, nie jest na tej Wyspie takie oczywiste.

[3] ... w celach dekoracyjnych. Nie nastąpiły jeszcze przerwy w dostawie prądu i gazu.

©kaczka

638

[1 Dec 2010]
638.

(...)
Myślę, że przynajmniej uniosłabym brew, gdyby rok temu, ktoś suponował, że mogłabym pląsać w kółeczku śpiewając:
Brush your teeth two times a day, stop the germs and fight decay.
Macierzyństwo to odmienny stan świadomości.

(...)
Pierwsze, hiszpańskie czytanki utknęły w Maladze.
Razem z wujem G.
Fantomowy (jak zęby Dyni) śnieg dziesiątkuje nam gości.
KaRRRRamba.

(...)
Dynia, wbita paznokciami w moją dłoń, wytrzymała dziś w pionie prawie minutę, kręcąc odwłokiem jak rumuńska gimnastyczka artystyczna (specjalizacja hula-hop).
Drżyj Grawitacjo.


©kaczka