[5 Feb 2011]
(...)
Sale zabaw to wojenne terytoria.
Rambo pierwsza krew, czas apokalipsy, łowca jeleni.
Zasieki i szańce.
Podbiega Dzieciór i próbuje anektować Dyniowy rowerek.
- MOJE MOJE MOJE MOJE – drze się Dzieciór, wykrzywia twarz w paskudnym grymasie, tupie nogami, robi się coraz większy, rośnie i zamierza się pięścią w stronę Dyni.
Łapię pięść w locie.
Zaciskam.
- Spadaj Dzieciórze. – syczę.
Dzieciór dębieje, maleje, znika.
(Za chwilę odreaguje kopiąc własną matkę.)
Dynia jeszcze nie rozumie.
...
Ilu pięści nie zdążę zatrzymać na czas?
No ilu?
©kaczka
(...)
Sale zabaw to wojenne terytoria.
Rambo pierwsza krew, czas apokalipsy, łowca jeleni.
Zasieki i szańce.
Podbiega Dzieciór i próbuje anektować Dyniowy rowerek.
- MOJE MOJE MOJE MOJE – drze się Dzieciór, wykrzywia twarz w paskudnym grymasie, tupie nogami, robi się coraz większy, rośnie i zamierza się pięścią w stronę Dyni.
Łapię pięść w locie.
Zaciskam.
- Spadaj Dzieciórze. – syczę.
Dzieciór dębieje, maleje, znika.
(Za chwilę odreaguje kopiąc własną matkę.)
Dynia jeszcze nie rozumie.
...
Ilu pięści nie zdążę zatrzymać na czas?
No ilu?
©kaczka
Prawie umarłam z nerwów kiedy Dzidzin poszedł do przedszkola. Jeszcze nie skończyła dwóch lat. Była kruchutka, malutka, delikatna, taki elfik. Bałam się, że dzieciaki ją zjedzą i tylko mlasną rozglądając się za następną ofiarą. Okazało się, że Dzidzin owinął sobie towarzystwo wokół małego paluszka, ustawił sobie chłopców, wie jak i kiedy zareagować. Teraz musisz zatrzymywać pięść, ale za chwilę Dynia się odwinie i durny osiłek będzie tydzień lotniska szukał. Gwarantuję.
ReplyDeleteco za dziecior!
ReplyDeleteOj, oj Kaczko, bo się sama zapętlisz:) Nawet się nie obejrzysz jak Dynia też kiedyś okaże się Dzieciorem. Tak to jest ,że prawo własności jest jakby mam wrodzone i w którymś momencie się w nas odzywa. I dobrze! Życie to nieustanna walka:)))
ReplyDeleteDoniesiono mi,że Mój Idealny Syn wyprowadził cios w kierunku czekającego na swą kolej w fikołkowaniu kolegę. Syn twierdzi,że to nie on. I pytam się ja-gdzie byłą wtedy jego matka!
ReplyDelete> Zosia: na to licze.
ReplyDelete> Iwona: trudno orzec. albo chorobliwie agresywny, albo hodowany bez stresow.
> Zoska: pewnie tak, choc szosty zmysl mi mowi, ze z Dzieciorem bylo cos nie w porzadku. Bo on nie szarpal, nie pchal, nie wyrywal tak po dzieciecemu - on by mi Dynie naprawde piesciami otlukl.
ale jak tu paracetamol na katar to czy rozpoznaja zaburzenia charakteru u Dzieciorow? powatpiewam.
a gniecie mnie tak globalnie, ze niezaleznie od moich wysilkow, przykrosci Dyni nie omina.
No nie i juz.
Coz zrobic coz.
> Murronio :-): Matka Syna Zbojcy, czy Syna Ofiary? :-)))
ReplyDelete