[14 Feb 2011]
(...)
Mieszkanie na wsi nie jest dla tych, którzy cenią sobie niezatarte granice personalnych dystansów.
Zapisałam się na pilates.
Zajęcia prowadzi sąsiad zza ściany.
Ten, który kąpie swój kosz na śmieci i pod linijkę strzyże wspólny krzak z lewej strony.
©kaczka
(...)
Mieszkanie na wsi nie jest dla tych, którzy cenią sobie niezatarte granice personalnych dystansów.
Zapisałam się na pilates.
Zajęcia prowadzi sąsiad zza ściany.
Ten, który kąpie swój kosz na śmieci i pod linijkę strzyże wspólny krzak z lewej strony.
©kaczka
kurde ja też kąpię swój kosz:) , a dzisiaj to chyba mnie wykąpią , bo tak mnie głowa boli.
ReplyDeleteej, no bo kto to słyszał, żeby pilates we wsi był? to się zupełnie nie kwalifikuje na miano wsi! we wsi tylko remiza strażacka może być, a po wszelkie inne dobra należy się udawać do miast pobliskich :)
ReplyDelete> Zoska: ale w goracej wodzie z piana kapiesz? a odswiezaczem sosnowym opylasz? szmatka osuszasz? czule przemawiasz? bo jak nie, to jednak daleko ci do naszego sasiada zza sciany :-)
ReplyDeletePogoda zabojcza dla glowy, nieprawdaz? Wczoraj mialam tu lato, grad, ulewe, wiosne, a sezony sie zmienialy jak w tym filmie z Hugh Grantem. Przyuwazylas, ze miejscowi nie widza zwiazku miedzy bolem glowy, cisnieniem atmosferycznym i zaokienna pogoda?
Dynia, nie mam zludzen, to meteoropatka. Dzieki czemu caly wczorajszy dzien zawodzila jakby brala udzial w pogrzebie nad Gangesem.
> Anionka: wies sie skrzyknela i niedawno w czynie spolecznym otworzyla centrum sportowe. Z basenem, pilatesami, joginami i sasiadem zza sciany. Po wszelkie inne dobra, istotnie, do miast najblizszych :-)
Somisiadowi do pięt nie dorastam ani mu stóp niegodnam całować, chociaż w wodzie z pianką robię i dodatkowo z domestosem wszak jednakże tylko parę razy w roku. A nauczyłam się właśnie tez od somisiada , co się wyprowadził dwa lata temu i czynności tej oddawał się z zamiłowaniem. Hm... może to tutaj jest rodzaj hobby?
ReplyDeleteMiejscowe w ogóle nie wiedzą, co to jest spadek ciśnienia, bo one po tych piwskach wypitych w pubach maja te ciśnienia durś ,a cięgiem w górnych granicach, jak i podwyższona temperaturę ciała, co pozwala mi 12 miesięcy pomykać w japonkach.
Ale, żeby pilates?
Pozostaje mieć nadzieję, że rolę instruktora pilatesu, sąsiad, wykonuje z równym zaangażowaniem, co rolę troskliwego właściciela kosza na śmieci! Kiedy pierwsze zajęcia? To się dowiemy!
ReplyDelete> Zoska: pilates, bom ja lagodnego usposobienia i nie nadaje sie na Advanced Cardio Kick, przy ktorym napisali, ze jest out of your comfort zone a do Super Seniors przyjac mnie nie chcieli.
ReplyDelete> Tomaszowa: pierwsze zajecia byly wczoraj. sasiad dobry jest, i choc bez pianki i szmatki, ale odswiezyl kazdy miesien. w tym wiekszosc takich, ktorych istnienia nie podejrzewalam.
A to ciekawe, ponieważ mistycznej wręcz pielęgnacji kosza nauczyłam się również zagranicą, od współlokatorki, która jednocześnie jest zdania, że sanitaria łazienkowe wystarczy przetrzeć dwa razy w roku.
ReplyDeletearbuz b.d.
Zagadkowe.
ReplyDeleteWypadaloby wspiac sie po rynnie i zajrzec do lazienki sasiada, aby potwierdzic lub obalic hipoteze, ze jest w tym jakis trend :-)
Z obserwacji mi wynika, ze za trendy u sasiada odpowiada glownie sasiadowa. To ona stoi nad nim i wskazuje paluszkiem, gdzie galazka wystaje z krzaka lub gdzie w koszu na smieci przylepil sie paproszek.