716

[17 Feb 2011]

(...)
Gdy już (naiwnie) wydawało nam się, że kontrolujemy dostawców prądu, gazu, fonii i wizji, odezwał się Szczodrobliwy Doręczyciel Wody i przedstawił rachunek.
Z treści rachunku wynika, że jesteśmy głównym ujęciem Amazonki, prowadzimy hydroponiczną hodowlę ogórków, a w ogródku postawiliśmy fabrykę celulozy.
Na litość boską, nawet ja nie jestem w stanie przepuścić przez naszą wannę i kuchenny zlew tysiąca litrów wody dziennie!
Od Dyni nie mogło przybyć zużycia, bo wiadomo, Dynia nie przepada, a i wannie daleko do basenu olimpijskiego.
Bądź lodowiska.
Zasadniczą trudnością w zweryfikowaniu odczytu licznika jest to, że nikt nie wie, gdzie zlokalizowany jest ów licznik.
Ani Sragencik, ani Srajemca, ani sąsiedzi.
- Gdzieś wzdłuż drogi. – mówią. – Taka malutka skrzynka. Albo duża. Kwadratowa. Może prostokątna. Okrągła? Szara. Aluminiowa. Plastikowa. Na ścianie. Choć raczej w chodniku.
Ci, którzy szukają czarnych skrzynek mają, zdaje się, ten handikap, że takie skrzynki emitują sygnały.
Nasza milczy.
Mając w perspektywie przekopać pół wsi, zadzwoniłam do Szczodrobliwego z prośbą o współrzędne.
- Ale my nie wiemy, gdzie są liczniki. – stropiła się miła panienka.
- Nie wiecie, gdzie jest licznik, o którym w moim rachunku stoi, że go odczytano???
- Może spróbuj Google Earth?
Milczę, bo i cóż powiedzieć.

©kaczka
8 comments on "716"
  1. Gdybym nie żyła w tym kraju to mogłabym przypuszczać ,że zmyślasz ale odczytanie licznika o którym nikt nie wie gdzie jest absolutnie zgadza się z tutejsza rzeczywistością.

    PS
    jeśli słoń był wczoraj to niestety , bo poddawałam się alkoholizowaniu ale w zamian pytam , czy nie masz jakiej rodzącej koleżanki w najbliższym czasie , bo bym chociaż raz mogła się w życiu najarać? i to za darmo( program z poniedziałku )

    ReplyDelete
  2. a w TYM kraju prawo nakazuje najpierw zapłacić rachunek, a dopiero potem dochodzić z jego wystawcą do rozejmu, choćby na drodze sądowej. Czy ktoś umie wyrwać forsę z rąk pazernego gnoja? Retorycznie pytam...

    copie

    ReplyDelete
  3. Już dawno chciałam się podzielić:

    Ten oto blogger tak się reklamuje po zalogowaniu:

    ***************************
    Nie masz jeszcze żadnego swojego bloga, utwórz go i zacznij publikować posty!

    Utwórz bloga teraz

    Nie możesz znaleźć swojego bloga? Zobacz temat "Mój blog zniknął z mojego konta!"

    *******************************

    Czy Ty się Kaczko nie boisz? Że zniknie?


    hasło: ovityro

    ReplyDelete
  4. > Zoska: nie mam, ozesz, nie mam. ale mysle, ze jest remis, bo choc polski chlop lezal pijany to angielski siedzial w tym czasie w wiezieniu :-)
    Slon byl wczoraj. Piekny dokument, choc nie dla subtelnych.

    > Hermi: w TYM kraju nikt zdaje sie nie wiedziec co kto komu jest winien i za jaki licznik. I dlatego jeszcze czasem zastanawiam sie, jak oni do licha, to Imperium?

    Boje sie. Wiadomo, nie mam szczescia do blogosfer :-)

    ReplyDelete
  5. Myślę, że to proboszcz. Podbiera Wam wodę, nielegalnym łączem i zużywa ją na hodowlę ziela, z którego potem produkuje kadzidło dla całego hrabstwa. To nawet dobra sytuacja - zdemaskujesz go, zaszachujesz i będzie szkoła dla Dyni, jak malowanie ;-))))) Trzymam kciuki!

    ReplyDelete
  6. ... a czego nie zuzyje na ziele to przerabia na swiecona?
    :-)

    ReplyDelete
  7. Tomaszowa, proboszcze sie nie myjo. Byłam u takiego jednego w poszukiwaniu wiekowych ksiągza rodowych i bardzo mię siku za przeproszeniem przypiliło. Poprosiłam o drogowskaz do łazienki. Udawłam się. Kibel był, lepiej nie mówić jaki,a w w wannie? KURCZAKI-pisklaczki. o!

    ReplyDelete
  8. Zoska, mowisz o NASZYCH, czy ICHNICH? :-)

    A z innej beczki, raz mnie Ichni zaskoczyl, gdy zakonczyl niedzielne nabozenstwo w te slowa: thanks for coming, you were great audience, see you next time...
    ... zakasal ornat i jak stal tak wyszedl.
    :-)

    ReplyDelete