700

[1 Feb 2011]

(...)
Bywają poranki, gdy człowiek wstaje, spogląda w lustro i podejmuje spontaniczną decyzję, że musi odrestaurować swoje zewnętrzne piękno.
Zaraz, teraz, natychmiast.
Azymut: salon urody Eden.
Ten między zakładem pogrzebowym, w którym być może Eden ma swoje udziały, a sklepem, w którym sprzedaje się koce elektryczne, termofory i draught excluders w postaci zwierzątek.
(Instytucja draught excluders do tej pory była mi zupełnie obca. Wychodziłam, jak się okazuje z błędnego założenia, że nie ma takiego przeciągu, którego nie pokonałyby solidnie dopasowane drzwi, solidna izolacja budynku, czy kaloryfer w kuchni.)
W Edenie porzuciłam niewinne swoje dzieciątko na pastwę recepcjonistki (niech ją błogosławią bogowie, gdyż w idealnym scenariuszu Dynia winna o tej porze spać, a nie spała) i pospiesznie oddaliłam się, aby zażyć cielesnej odnowy nim Dynia się wścieknie.
Zażyłam w nadmiarze.
Gdy zstąpiłam by odebrać kurtkę, buty i dziecko, zrelaksowane dziecko siedziało w wózku i ze zblazowaną miną przeżuwało gryzak.
Może opiekunkę przyjmie tak samo?

(...)
Stali bywalcy pamiętają.
Poprzedni sezon One Born Every Minute, dokumentalnej telenoweli z porodówki, oglądaliśmy w celach szkoleniowych.
(Pragnąc upić się w trupa po każdym kolejnym odcinku).
Bieżący – oglądamy już jako profesjonaliści.
Wczoraj, co więcej, było jak w domu, bo rodziła, klnąc szpetnie, Rodaczka.
Było obowiązkowe, medialne utrwalanie stereotypów, gdyż ona rodziła, a polski chłop tymczasem leżał w domu trzeźwiejąc.
Wiadomo ... i złodziej!  Bo każdy pijak to złodziej!
Urodziła Rodaczka rzekłabym łatwo, gładko i przyjemnie.
Nie pobiła naszego rekordu, ale kto by tam Dyni w osiem minut zdążył kamery rozstawić.
Nie nazwała dziecka Mieszko, Piast, ani Dziewięćsił, w tej kwestii jednak ostatnią jestem, która winna rzucać kamieniem owiniętym we flagę.
Była o wiele mniej irytująca niż ta miejscowa chórzystka z rodziny von Trappów, która rodziła obok i którą miało się ochotę zakneblować poduszką albo udusić słuchawkami jej własnego ipoda.
(Nie przestałaby prawdopodobnie piać nawet w znieczuleniu ogólnym.)
Z całego odcinka największe wrażenie pozostawił przystojny Pan Położna.
Kto oglądał, wie, że w jednym z odcinków Przyjaciół Jennifer Aniston zatrudniła wrażliwego opiekuna do dziecka.
Pan Położna był podobnego kalibru.
Było właśnie tak jakby Elmo (ten z Sezamkowej) odbierał poród.
I pomyśleć, że i my mogliśmy tam sprowadzić Dynię na świat.
Ależ przeoczenie!

(...)
Nadto.
Trzeci ząb ciska Dynią po domu.

©kaczka
3 comments on "700"
  1. Ty nie nakręcaj, nie nakręcaj, bo się poddam w wieku 68 lat zapyleniu i z radością obwieszczę światu, że urodzę li tylko i wyłącznie z tym panem.

    ReplyDelete
  2. Szescdziesiat osiem! Sluszny wiek.
    A skoro tak w temacie telewizyjnym: Big Fat Gipsy Wedding?

    ReplyDelete
  3. Ekstremalne przeżycia tez są potrzebna, chociaż muszę powiedzieć ,że właśnie godzinkę temu popełniłam premierę ale jakieś takie farbowane. Każdy kraj ma swoje, czy jak?

    ReplyDelete