Image Slider

986-988

[24-26 Dec 2011] (...) Skutkiem lądowania Irytująco Szczupłej Ciotki ('ani się waż napisać, że niby chudej!'), wokabularzyk Dyni odnotował stuprocentowy przyrost. Oprócz agua, agua, Dynia powiada również ciocia, ciocia. I choć brzmi przy tym jak Papież Benedykt pozdrawiający wiernych z fonetycznych transkryptów (tSCHiotchia, tSCHiotchia) nie ulega, że to jej pierwsze, świadome i słowiańskie. Irytująco...

984-985

[21-22 Dec 2011] (...) W umysłowym zaćmieniu wpuściłyśmy wesołą gromadkę dziatek do sklepu pełnego świątecznych dekoracji. Z wenckiego szkła, miśnieńskiej porcelany, chińskiej terakoty. Dynia do ceramiki dobierała się metodycznie z archeologicznym zacięciem, ale taki Noecjusz parł jak kombajn, a Klaudyna machała rękami jak młóckarnia. Cud wigilijny, że uchował się Jezusek z kompletu za tysiąc pięćset...

983

[20 Dec 2011] (...) Wczoraj. Wczoraj po raz pierwszy w powitaniu zarzuciła mi ręce na szyję i zaplotła je w precel, aby się przytulić. Tym jednym świadomym gestem uwolniła uczucia, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Nie wiem, jak je wyłapać i upchnąć z powrotem. Czuję się bezbronna. (...) Wyraz twarzy ochronki, gdy wręczyłam jej pudełko paracetamolu w czopkach mógł jako żywo wystąpić w filmie...

982

[18 Dec 2011] Lokalna babeczka ze żłobem i Jezuskiem. ©kac...

980-981

[16-17 Dec 2011] (...) Kumulacja dań z indyka. Trzy świąteczne obiady pod rząd, a w każdym ofiarny indyk w sosie. Tradycja. Zatem indyk, brukselka w bukiecie warzyw, potem świąteczny pudding, na głowie papierowa korona i obowiązkowy, coroczny grymas, że ten żarcik wypadający z wybuchowej tutki mocno odgrzewany. (Z tutek mam w tym roku artykuły najpierwszej potrzeby, a to łyżkę do butów, a to taśmę...

979

[14 Dec 2011] (...) Kalendarz adwentowy ze świnią Peppą vel Peppiną nosi ślady włamania. Niezidentyfikowany zbrodzień próbuje wyważać palców łomem kolejne zamknięte witryny. - Czy wiesz coś o tym, córko, hę?  – konfrontuje płowego hobbita z dowodami przestępstwa. Fuszerka tych włamań wskazuje na początkującego grasanta. - Noł, noł, noł! Niejn! – odpowiada córka a to w narzeczu hrabstwa, a to...

976-977

[11-12 Dec 2011] (...) Miałam pracować w domu. Nieskonfigurowałam się. (Podobno.) Z pracy w domu mam więc głównie stos rozpoczętych dokumentów i siedem litrów rosołu w nowym garnku. Gdy wrzucam nici makaronu do nowego garnka, po raz pierwszy nie muszę na nich siadać, by upchnąć je pod pokrywką. (Zaryzykuję, że upływa przynajmniej kwadrans od momentu wrzucenia do chwili, gdy uderzą w dno i echem zakomunikują...

971-975

[8-11 Dec 2011] (...) KLIK KLIK (...) Ciociabecia przeniosła się z Bullerbyn na Wyspę i zamieszkała za końcem świata na lewo. Koniec świata ma swój kod pocztowy. Kto nie wierzy, niechaj sprawdzi. RG20. Odwoziliśmy wczoraj ciociębecię do domu po przyjemnej kawie z piernikiem i naszej półdziennej szychcie na świątecznym kinderbalu... i za końcem świata na lewo było wąsko, bezludnie, autobus raz na...

971

[7 Dec 2011] (...) KLIK KLIK   (...) Jak ta Dynia pomaga! I podłogę umyje, i stół ścierką przetrze, i kapcie przyniesie, i pralkę opróżni. Naczynia do szafek pochowa. (W porcelanowych naczyniach mamy przez to pierwsze śmiertelne ofiary.) W pakiecie jest też opcja: i zakupy zrobi. Dynia biegnie przez teutoński z nazwy supermarket i wrzuca do wózka to, co uzna za stosowne. Beztłuszczowe...

969-970

[5-6 Dec 2011] (...) KLIK KLIK   (...) Wraz z osiemnastym miesiącem Dyni napłynął disklajmer. Wydaje ci się, że twoje dziecko jest dwubiegunowe? emocjonalnie niestabilne? ciskają nim frustracje? (Delikatnie ujmując?) Bez obaw, rok, może dwa, i mu przejdzie. (Rok? Dwa!) Wczoraj Dynia pizgnęła we mnie butem. Proponowane paputy nie spełniały nieokreślonych oczekiwań, więc zirytowana wyrwała...

964-968

[1-4 Dec 2011] (...) KLIK KLIK  (...) Pięć dni w pociągach. Należy mi się spa. Spa(nie). Po kres wszechświata. Norweski na kursie  ‘Dziecko w tydzień’ osiągnął kolejne stopnie wtajemniczenia. - Cztery filiżanki [1]  kawy! Cztery! Uwierzysz. Każda mi przy niej wystygła. – podliczył o zachodzie słońca, gdy już podniósł z podłogi i rozstawił na półkach aleksandryjską bibliotekę nieletniego...

962-963

[29-30 Nov 2011] (...) KLIK KLIK  (...) Jest Norweski od poniedziałku zakładnikiem Dyni, gdyż ochronka nadal na Barbados. Norweski - ojciec domowy. Gdy wracam z pracy, odczytuję z Dyni plan dnia. Na Dyni plama z zupy, plama z jogurtu, plama z kredek woskowych, seria plam z ziemi, plama z błota, zaciek ze smarków, zaciek z mleka, dżem wtarty we włosy, koty kurzu na plecach, kromka chleba w...

961

[28 Nov 2011] (...) KLIK KLIK  (...) Realizowane przez Dynię i Rubenita standardy opieki nad plastikowym potomstwem charakteryzuje głównie nieskrępowany entuzjazm. Tak nieskrępowany, jak i krótkodystansowy. Po serii kompulsywnych czułości, wspólnego wtykania plastikowych butelek mleka we wszelkie dostępne otwory plastikowego potomstwa, czesania nylonowych włosów szczoteczką do zębów i ocierania...

953-960

[19-27 Nov 2011] (...) Dziecko – tak poucza przewodnik po wielojęzyczności – będzie budować swój wokabularzyk ze słów, które są mu przydatne. Przeto, co i nie dziwi, wokabularzyk Dyni obsesyjnie krąży wokół wydarzeń kuchennych i poleruje się o kulinaria. - Ecze, ecze, ecze! – skanduje Dynia pod lodówką. Eeee... co u diaska? - Leche? – rozwiązuje szaradę matka Rubenita podczas wychodnego wiejskich...

Tymczasem...

KLIK K...

948-952

[15-18 Nov 2011] (...) Ciągnie jesienią. W szczelinie między dniem a nocą pociągi przypominają ogromne, luminescencyjne, bezszelestne gąsiennice. Peronowa jesień błyskawicznie studzi kawę w papierowym kubku, sezonowy syrop Merry Christmas wytrąca się na dnie, tradycyjne ciastko przyozdobione pudrowaną choinką trwale zalepia. Nie pamiętam, gdzie zostawiłam szalik. Połyka mnie gąsiennica. W pociągu...

947

[14 Nov 2011] (...) Dynia – miniatura człowieka – zaczyna nadawać w ludzkim na naszej częstotliwości. Nasza cywilizacja nie jest na to gotowa. - O co jej, u diaska, z tą wydrą? – zachodziliśmy w głowę pół niedzieli, bo Dynia uparcie nadawała sygnał: Ater! Ater! Ater! Otter? ... ... ... ??? ... dopiero, gdy przedstawiła stosowną pantomimę, dopiero, gdy wyjęła rekwizyty w postaci naczyń kuchennych,...

941-946

[8-13 Nov 2011] Dynia zdradziła ideały sufrażystek. Dynia sprząta, gotuje, układa w szafach porcelanowe talerze, rozwiesza pranie, przynosi kapcie, wyciera podłogi, ściera kurze, karmi plastikowe dzieci. - Może samochodzik, Dyniu? – wabię czerwoną furgonetką. – śrubokręt, obcęgi, młotek, liczydło, abecadło, procesor tekstu, załogowy lot na Marsa? Dynia energicznie zaprzecza, gdzieś z wysokości trzewi,...

938-940

[5-7 Nov 2011] - Nic, zupełnie nic nie robiłem przez weekend. - oznajmił światu Hawajski. I chwała Bo... Przedwcześnie! … zamówiłem indyki, i gicz cielęcą, i przepiórki, i bażanty, i pół prosięcia na dwudziestego szóstego, a kolejka u rzeźnika oplatała parking pięć razy… (Noszę od świtu wyżłobiony  w moim mózgu irytującym, tępym falsetem jadłospis świątecznego obiadu u Hawajskich.) … a na śniadanie...

935-937

[2-4 Nov 2011] Dynia z zawodu będzie prawdopodobnie angielską królową. Jak i miłościwie nam tu panująca, tak i Dynia nigdzie nie rusza się bez torebki. Mówią w ochronce, że nawet do obiadu zasiada z torebką. ... Wróciłam z wywiadówki. Ochronka podstawiwszy do wzoru zalety i wady Dyni, wyliczyła według wskazań ministerstwa intelektualne BMI i wyszło, że Dynia miejscami nawet wybiega przed szereg. (Szereg...

933-934

[31 Oct -1 Nov 2011] Najlepszy był smętny opos. Konkretnie – pełnowymiarowa krzyżówka oposa z pancernikiem. Ledwie weszłam do domu, ledwie zzułam buty, a już u drzwi stała gromada wyrzutków z krainy czaru i koszmaru, z krańca świata bądź nieznanych wód, ci odkopani przez Howarda Cartera lub tacy przebici osikowym kołkiem, a wszyscy oni domagając się próchnicogennych datków. Kogóż tam nie było! Bezzębni,...

931-932

[29-30 Oct 2011] (Sezon na dynie generuje mi słupki w statystykach bloga. Pisać o dyniach tuż przed Halloween to genialna strategia marketingowa.) - Czy pamiętasz jeszcze, co robiliśmy dwa, trzy lata temu w piątkowe wieczory. – retorycznie drąży Norweski. Drąży w dyni, ja wylepiam z ciasta palce umarlaków. Co robiliśmy? Nie pamiętam. (Mogłbym sprawdzić w notatkach.) Cokolwiek robiliśmy, na pewno...

926-930

[25-28 Oct 2011] Podróże pociągiem są jak przez kalkę. W każdy poniedziałek z E. jedzie kobieta z talerzem muesli. W S. zawsze wsiada miłośnik łamigłówek logicznych. (Ma sudoku w telefonie i zajmuje miejsce dla inwalidów.) W A. – ten ze złotym na szyi łańcuchem, srebrnymi bransoletami, włochatą piersią i w hawajskiej koszuli. Jest zawsze pierwszy w wagonie, mniemam, że musi stratować niejednego...

925-926

[23-24 Oct 2011] (...) Jesień jest oportunistką, a może cierpi na zaburzenia hormonalne? Żeby podlizać się zimie sypie przymrozkiem, któremu już dawno minęło best before. Kolaborując z latem podkręca termostat do japonek i bikini. Ani to to charakteru, ani osobowości. Szarpie wiatrem poły ubrań, bije na oślep po twarzy słońcem, spływa łzawym deszczem, chwyta za nadgarstki i wykręca stawy wilgocią. Natura...

923-924

[21-22 Oct 2011] (...) - Gdzie nos Dyniu? Gdzie nos, a gdzie ucho, a gdzie oko? Wieloczynnościowa Dynia siecze powietrze wskazującym palcem, trafia w wybrane narządy tak gładko, jakby od kołyski studiowała podręczniki anatomii Bochenka, i biegnie dalej. Dynia rzadko stoi w miejscu. Przystaje zwykle na posiłki, a potem ziuuuuuuuu... w nadświetlną póki karbohydratów i protein wystarczy. Biegnie do...

921-922

[19-20 Oct 2011] (...) - Ucho. Gdzie masz UCHO, Dyniu? Dynia szarpie a to za jedną, a to za drugą małżowinę z taką oczywistością jakby od kołyski stała na obrazie obok doktora Tulpa, a przynajmniej nosiła sztalugi za Rembrandtem. - Gdzie masz USZY, Dyniu? USZY? ??? ??? ??? Pokaźne zwarcie na nieletnich synapsach. (...) Po czym poznać, że czwartek? (Czytaj: czwartek – koniec tygodnia, dodatkowy...

919-920

[18 Oct 2011] (...) Dynia odmiana chmurna (efekt kiełkowania kłów), Dynia odmiana jesienna, wspina się na palce. Brodą sięga okiennego parapetu. (To dość niski parapet.) Za oknem igrają różowe, nieletnie sąsiadeczki. Dynia przynosi jeden but, jedną skarpetę,  różową (!), pluszową (!) torebkę (!) z monogramem TEGO japońskiego truchełka (!), palcem wskazuje na drzwi wyjściowe. Pożąda igrać. Yyyyyy…...

917-918

[14-15 Oct 2011] (...) Nim zapomnę. Piąta rano. Lotnisko. Gdzieś w kącie, skąd odlatują ekwiwalenty (nomen omen) Latających Holendrów (piję tu sobie do wystroju wnętrza floty powietrznej oraz do oferty pokładowych rozrywek a’la >Złociutka, ja to mam wypełnić po polsku czy po angielsku? - Cukierki roznoszę!!! <). W tym kącie, człowiek stylizowany na Śródziemnomorskiego, na oko z grupy wiekowej...

916

[13 Oct 2011] (...) - [Pies?] – mówi Dynia po dyńsku wciąż z akcentem z Toledo i pokazuje mi obrazek w egzemplarzu 'Kuny za kaloryferem'. [- Masz, matko, obejrzyj sobie. – taki przekaz odczytuję z sekwencji gardłowych gulgotów.] - Wydra. – czuję się w obowiązku ewangelizować z pozycji eksperta. Mam w pożółkłym indeksie wysoką notę z odzwierzęcej zoologii. To za obszerną, acz nie do końca opartą...

915

[12 Oct 2011] (...) Nie tęskniłam. (- Jak to nie tęskniłaś? Nie tęskniłaś? Tęskniłaś? Nie? – będzie nieustannie pytać Grupowa Chinka z obawy, że to kwestia językowej bariery. – Tak zupełnie? Absolutnie? Kompletnie? Pangalaktycznie? Nie tęskniłaś? Wytłumacz. Nie rozumiem.) Nie tęskniłam. Nie umiem wytłumaczyć. Wiedziałam, że dadzą radę, a jak nie dadzą to będą musieli dać. I już. Za to jeszcze moment,...
[Przerwa techniczna. Prosimy nie regulować odbiornikó...

913-914

[2-3 Oct 2011] (...) ... Norweski zebrał pełne kieszenie amonitów, gdyż sprytnie deptał po piętach wycieczce profesjonalnych zbieraczy amonitów, ja u stóp wiktoriańskiego śmietnika wykopałam nienaruszony słoik po paście rybnej (sic!) sprzed stu lat, Dynia zabrała ze sobą tyle piasku i błota, ile tylko mogła. A właściwie nawet więcej. (...) Akwarium beztlenowców. Przezroczysta szafa z gumowymi...

912

[1 Oct 2011] (...) Dzisiaj minęły dwa lata odkąd Dynia-Blastula po raz pierwszy przemówiła. (Testem ciążowym.) Przypomniała mi o tym otłuczona figura świętej Teresy z garścią stiukowych róż i gruźliczym na licu wypiekiem. (W cudzym oknie wśród fauny i flory.) Trzydzieści stopni w cieniu. (Oto pożytek z dwutlenku węgla, freonu, ozonu, metanowych krów, jednorazowych reklamówek i butelek PET!) Pojechaliśmy...

909-911

[28-30 Sep 2011] (...) Trzydzieści stopni w cieniu. Sandały i sukienki. Planowałam obejść wszystkie charytatywne śniadania we wsi. Już z pierwszego, w Domu Spokojnej Starości, należało się pospiesznie ewakuować. Ktoś ustawił pryzmę ciastczanych, charytatywnych babeczek z kremem i kandyzowaną wisienką na niskim stoliku do kawy. Jak raz w zasięgu teleskopowych rączek. Nieporozumienie. Dynia odniosła...

907-908

[26-27 Sep 2011] (...) Tao według Dyni. - mammamamamaMA! [czytaj: kot] Kot przezornie pada na ziemię i udaje padlinę. Dynia przykuca i patrzy. Kot wstrzymuje oddech. Dynia skrada się w kierunku ogona. Kot ma zapaść. (Dziecko zostaw kota! Zostaw!) - mammamamamaMA! [czytaj: padalec] Padalec przezornie jak wyżej. Padlinę. Dynia przykuca i patrzy. Padalec wstrzymuje oddech. Dynia skrada się w kierunku...

906

[25 Sep 2011] (...) Z notatek ochronki: ‘Dynia ostentacyjnie odmówiła udziału w pracach ręcznych, gdy okazało się, że plastelina jest niejadalna.’ Rodina chyba z niej nie będzie. Skupmy się na malarstwie współczesnym. (...) Zniosłam smród metanowych krów, odór świń trzymanych na polach w chlewikach o kształcie przeciętej na pół metalowej konserwy, zniosłam migrację żab od sąsiada, kota ze sraczką...

901-905

[tydzień Sep 2011] (...) Dynia jest modelowym obiektem badawczym. Personel u Świętego Tomasza, oddział Śnieżna Sowa,oniemiał. Dynia bez łez, smarków i protestu pozwoliła zmierzyć sobie zawartość wody, zamazać długopisem obie ręce, osmarować alergenami, a na samym końcu oddała krew nauce. (Grupa kontrolna w badaniach nad nietolerancją pokarmową.) Na tle innych rozdartych dziatek, Dynia ze swoimi...

898-900

[17-19 Sep 2011] (...) Dynita i Rubenito. Bonnie i Clyde. Rubenito otwiera nam kuchenne drzwi i kwicząc galopuje na salony, by oznajmić, że Ap Ap jest tutaj. ‘Ap Ap! Aqui!’ (Mierda! Rubenito poprawnie używa okoliczników miejsca!) Obecność Ap Ap podkreśla drogowskazem wyciągniętej ręki. Tam Madryt, tam La Mancha, tam Ap Ap. (Rubenito święcie wierzy, że Ap Ap to prawdziwe imię Dyni. Oto skutki uboczne...

896-897

[15-16 Sep 2011] (...) Potrafi wejść na ślizgawkę pod prąd i profesjonalnie zeń zjechać. Ogarnęła topografię terenu. Już wie, że przez furtkę w ogrodzie można wyjść na ulicę, skręcić za rogiem, wejść do domu, przejść przez korytarz, jadalnię, wyjść do ogrodu, przez furtkę w ogrodzie na ulicę, za rogiem, do domu, korytarz, jadalnia, ogród, furtka, ulica, róg, korytarz, jadalnia... Ad infinitum. Łatwo...

895

[14 Sep 2011] (...) Z krótkiego pobytu w RFN wyniosłam przekonanie, że omyliłam się obierając tę, a nie inną ścieżkę zawodowej kariery. W każdym możliwym supermarkecie brano mnie bowiem za subiekta. Co gorsza, na tej podstawie żądano szczegółowych informacji. Możliwe, że dlatego, iż przemieszczałam się wśród półek z kartonowym pudłem (zakupy miały format hurtowy: tysiąc batoników muesli dla Dyni,...

892-894

[11-13 Sep 2011] (...) Motto: Głupi telefon, bo tonie. Znalazłam telefon na środku suchej, kuchennej podłogi. Pływał w pokrowcu. - Jak, jak? – pytam. - Jaką nadprzyrodzoną siłą? Nasikała? Napluła do środka? Odkręciła kran, wyjęła z szafy lejek, podciągnęła hydraulikę i chlup? Akwarium z pikseli? Wystarczyła jej nanosekunda. Oka mgnienie. Po dwudziestu czterch godzinach i dzięki suszarce do włosów...

888-891

[7-10 Sep 2011] (...) Pierwszego października roku 2009 razem z elektroniczną frazą ‘you are pregnant, you are pregnant’ wręczyłam Norweskiemu książkę Fatherhood. The Truth., gdyż (i) liczyłam, że Norweski zapłonie potrzebą studiów nad zaistniałym stanem rzeczy, którego ostatecznie był bezpośrednim sprawcą, (ii) gdyż książkę napisał mężczyzna i oczekiwałam mentalnego braterstwa broni, (iii) gdyż...

886-887

[5-6 Sep 2011] (...) W ramach samodoskonalenia zawodowego pocinam z ezą przez miejscowe szpitale. Szpital w X.  Zła dzielnica. W poczekalni większość etniczna z Karaczi, panie z Bollywood oraz grupka rodaków rozwleczona po krzesłach w typowej pozie: czy cierpi pan na jakąś rzadką chorobę krocza. Ożywiłam anemicznego konsultanta stosownie omdlewając. Zbieg okoliczności, tym razem ostre przeziębienie,...

885

[4 Sep 2011] (...) Z podwórka Norweski przyszedł intelektualnie znokautowany. - Stoję pod ślizgawką i instruuję Dynię, że lezie pod prąd (przyp. kaczki: gibony nie zjeżdżają, gibony się pną), a tu wyłazi taka mała szczerbata, na oko cztery-pięć lat, oczka złośliwe, kolana obdarte, balony z gumy puszcza nosem i pyta ‘Do you know THERESA GREEN?’, WTF???! – myślę, jaka kurna Theresa? I mówię, że nie...

883-884

[2-3 Sep 2011] (...) Idąc tropem mokrej plamy na suficie odkryłam, że mamy w łazienkowej podłodze króliczą norę, przez którą przeszłaby nie tylko Alicja, nie tylko Biały Królik, ale i reszta obsady. Na raz. Ławą. W formie demonstracji. Ojej, ojej, wielkie mecyje, ktoś budując łazienkę przyoszczędził na podłodze za klozetem. W takim tonie wypowiedział się zawezwany do nory Cieć. (Przyoszczędził...

882

[1 Sep 11] (...) Myślałam. Tym razem na pewno. Na pewno. Na pewno. Nie ma siły. Dydko jej się przyśni. Musowo. Amatorka greckiej kuchni. Pożarła dwie lub trzy solidne garście krowy z rożna, przekąsiła surową cebulą, dobrała się do oliwek, zanurzyła ręce po łokcie w misce tzatziki. Wcześniej zjadła pół słoika knödli z buntem Gemüse i bioterapeutycznym kurczęciem. Zjadłaby i słoik, ale udaremniłam. Udaremniłam,...

871-881

[22-31 Aug 11] (...) - Zorganizowałam nam tu takie maleńkie ciasteczko...– powiada z dumą Dynia (nadal wyłącznie mową ciała) i dźga przy tym w format A4 placka, który zdeponowała na talerzu. – ... gdyż nasze, matko, się jakby skończyło. (Nasze było jedynie w rozmiarze A5. Na jeden kęs. Szkoda wspominać.) Zorganizowała to ciasteczko przenosząc w dwóch paluszkach z cudzego talerza, mniemając,...