[12 Oct 2011]
(...)
Nie tęskniłam.
(- Jak to nie tęskniłaś? Nie tęskniłaś? Tęskniłaś? Nie? – będzie nieustannie pytać Grupowa Chinka z obawy, że to kwestia językowej bariery. – Tak zupełnie? Absolutnie? Kompletnie? Pangalaktycznie? Nie tęskniłaś? Wytłumacz. Nie rozumiem.)
Nie tęskniłam.
Nie umiem wytłumaczyć.
Wiedziałam, że dadzą radę, a jak nie dadzą to będą musieli dać.
I już.
Za to jeszcze moment, ja nie dałabym rady.
Szczoteczka do zębów, paszport, bilet, brak dostępu do sieci.
Zadzwonili raz, żeby zapytać, czy bardzo lubiłam nasz chodnik w paski, bo jak wynika z rekonstrukcji zdarzenia, o świcie, gdy w telewizorze jechał Basti Fantasti, Dynia musiała sprawdzić, czy grawitacja działa.
Działa.
(Jaka ulga, czyż nie?)
Może coś tam i popyla szybciej niż światło, ale Newton nadal pod jabłonką.
Dowodem na działanie – plama po kawie na najbielszym z białym pasków chodnika w paski.
Nie odpoczęłam.
Mogłam spać do oporu.
Już nie umiem.
Mózg matki (mózg matki?! klasyczny oksymoron!) dzień w dzień, jak kukułka z zegara, obwieszczał nowy dzień punktualnie o tej samej godzinie, na długo przed świtem.
Za dużo.
Ktoś zginął, ktoś inny się urodzi.
Ktoś zachorował, ktoś inny wyzdrowiał.
Bilans powinien się wyrównać.
Się nie wyrównuje.
(...)
Dzisiejszy omlet sponsorowały dziecku Pinky, Avril, Bonnie oraz Susie.
Znoszą dla Battery Hen Welfare Trust.
[uśmiech]
©kaczka
(...)
Nie tęskniłam.
(- Jak to nie tęskniłaś? Nie tęskniłaś? Tęskniłaś? Nie? – będzie nieustannie pytać Grupowa Chinka z obawy, że to kwestia językowej bariery. – Tak zupełnie? Absolutnie? Kompletnie? Pangalaktycznie? Nie tęskniłaś? Wytłumacz. Nie rozumiem.)
Nie tęskniłam.
Nie umiem wytłumaczyć.
Wiedziałam, że dadzą radę, a jak nie dadzą to będą musieli dać.
I już.
Za to jeszcze moment, ja nie dałabym rady.
Szczoteczka do zębów, paszport, bilet, brak dostępu do sieci.
Zadzwonili raz, żeby zapytać, czy bardzo lubiłam nasz chodnik w paski, bo jak wynika z rekonstrukcji zdarzenia, o świcie, gdy w telewizorze jechał Basti Fantasti, Dynia musiała sprawdzić, czy grawitacja działa.
Działa.
(Jaka ulga, czyż nie?)
Może coś tam i popyla szybciej niż światło, ale Newton nadal pod jabłonką.
Dowodem na działanie – plama po kawie na najbielszym z białym pasków chodnika w paski.
Nie odpoczęłam.
Mogłam spać do oporu.
Już nie umiem.
Mózg matki (mózg matki?! klasyczny oksymoron!) dzień w dzień, jak kukułka z zegara, obwieszczał nowy dzień punktualnie o tej samej godzinie, na długo przed świtem.
Za dużo.
Ktoś zginął, ktoś inny się urodzi.
Ktoś zachorował, ktoś inny wyzdrowiał.
Bilans powinien się wyrównać.
Się nie wyrównuje.
(...)
Dzisiejszy omlet sponsorowały dziecku Pinky, Avril, Bonnie oraz Susie.
Znoszą dla Battery Hen Welfare Trust.
[uśmiech]
©kaczka
ja Ci dam oksymoron! toż to pleonazm - wiadomo, że jak matka, to myśli, myśli, myśli, choćby się nawet do tęsknienia nie przyznawała ;)
ReplyDelete====
bo ja nagle tęsknię... po ponad roku u niani mam niezbitą pewność, że Maszce tam dobrze i co? nieoczekiwanie włączyło mi się tęsknienie...w czasie swych niemal nastu godzin na zakładzie łapię się na wzdychaniu, że och, jak ja bym chciała teraz patrzeć jak ona je (bo wreszcie je!), jak opowiada (bo wreszcie gada!), jak sobie ogarnia świat... tęsknię... i odbieram stęsknione dziecko, które przylepia się do mnie jak łapki gekona i powtarza "mamusiu, och, moja mamusiu, jesteś! Ty jesteś!" z takim zdziwieniem, jakby już zwątpiła w moje istnienie...
a po chwili, jeszcze w drodze do domu, dziecko oświadcza, że dzisiaj za mało było u niani i żąda, by zawrócić :)
A czy Ty wiesz, że ta notka wygląda na zmęczoną?
ReplyDelete> Anionka: przyplywy tesknoty miewam, a jakze, najczesciej w pracy. manifestuja sie gula w gardle, ze oto moglabym isc przed siebie i inwentaryzowac z Dynia wszystkie psy w okolicy... a tak bardzo nie ide, ze nie wiem co... :-)
ReplyDelete> Murronia: ona nawet nie wyglada. ona jest zmeczona (mam nadzieje, ze nie wymeczona), bo wczoraj spala tylko trzy godziny, a na wszystkich dookola spadaja plagi, przeklenstwa, smutki i przykrosci... nie sposob uniesc.