[1 Oct 2011]
(...)
Dzisiaj minęły dwa lata odkąd Dynia-Blastula po raz pierwszy przemówiła.
(Testem ciążowym.)
Przypomniała mi o tym otłuczona figura świętej Teresy z garścią stiukowych róż i gruźliczym na licu wypiekiem.
(W cudzym oknie wśród fauny i flory.)
Trzydzieści stopni w cieniu.
(Oto pożytek z dwutlenku węgla, freonu, ozonu, metanowych krów, jednorazowych reklamówek i butelek PET!)
Pojechaliśmy nad morze.
Lyme Regis.
Ulubiona piekarnia.
(Jadłospis Dyni? Połowa migdałowo-jabłkowego scone wielkości mamuta oraz ćwierć pizzy ze słodkim koprem, czerwoną cebulą i cukinią wielkości koca. Co piąty kawałek samodzielnie i precyzyjnie nadziany na widelec, doniesiony do ust, zdjęty z widelca i dopchany ręką.)
Norweski grzebał wśród skamielin, ja grzebałam w wiktoriańskim wysypisku śmieci szukając szklanych oczu i kawałków nocnika, Dynia podniosła i obejrzała z bliska wszystkie kamienie na plaży.
Wokół ludzie zażywający kąpieli, lody, cukrowa wata, balony, rybna smażelina, nadmorsko-promenadowa infrastruktura jednorękich bandytów i zautomatyzowanych szczypczyków do wyłuskiwania niewyłuskiwalnych maskotek.
Tak właśnie powinno zaczynać się lato.
Przewrotnym okrucieństwem natury jest, że kalendarz obstaje przy jesieni.
©kaczka
(...)
Dzisiaj minęły dwa lata odkąd Dynia-Blastula po raz pierwszy przemówiła.
(Testem ciążowym.)
Przypomniała mi o tym otłuczona figura świętej Teresy z garścią stiukowych róż i gruźliczym na licu wypiekiem.
(W cudzym oknie wśród fauny i flory.)
Trzydzieści stopni w cieniu.
(Oto pożytek z dwutlenku węgla, freonu, ozonu, metanowych krów, jednorazowych reklamówek i butelek PET!)
Pojechaliśmy nad morze.
Lyme Regis.
Ulubiona piekarnia.
(Jadłospis Dyni? Połowa migdałowo-jabłkowego scone wielkości mamuta oraz ćwierć pizzy ze słodkim koprem, czerwoną cebulą i cukinią wielkości koca. Co piąty kawałek samodzielnie i precyzyjnie nadziany na widelec, doniesiony do ust, zdjęty z widelca i dopchany ręką.)
Norweski grzebał wśród skamielin, ja grzebałam w wiktoriańskim wysypisku śmieci szukając szklanych oczu i kawałków nocnika, Dynia podniosła i obejrzała z bliska wszystkie kamienie na plaży.
Wokół ludzie zażywający kąpieli, lody, cukrowa wata, balony, rybna smażelina, nadmorsko-promenadowa infrastruktura jednorękich bandytów i zautomatyzowanych szczypczyków do wyłuskiwania niewyłuskiwalnych maskotek.
Tak właśnie powinno zaczynać się lato.
Przewrotnym okrucieństwem natury jest, że kalendarz obstaje przy jesieni.
©kaczka
A co, swieta Teresa jest patronka od zachodzenia w ciaze? Tak sie zastanawiam skad to skojarzenie...Bo ja z kolei pamietam swoj test ciazowy robiony w obskurnym motelu w stanie Illinois, i ogromne zdziwienie ze wynik jest pozytywny:)
ReplyDeleteNie przypuszczam, raczej patronka gruzlikow :-) W korytarzu obok lazienki, w ktorej miotalam sie z testem wisial kalendarz wszystkich swietych teutonskiego Caritasu i dlatego trwale zakodowalam.
ReplyDeletedo kolekcji miejsc objawienia dorzucam australijskie więzienie przerobione na hotel i swe bezbrzeżne zdumienie i ciszę w głowie i poczucie muśnięcia sacrum :) - równo rok przed Tobą, Kaczko...
ReplyDeleteale czemuż to nocnik ma być w kawałkach?
ReplyDeletePamietam, pamietam... kazdy wtedy byl w ciazy :-)
ReplyDeleteTrudno przebic autralijskie wiezienie :-)
A nocnik w kawalkach, bo zaradne gospodynie domowe na wysypisko smieci wyrzucaly jedynie nadkruszone naczynia, albo puste sloiki po pastach rybnych, morze dokonalo reszty... zebralam pudelko takich skorup, sloik oraz butelke z nadtluczona szyjka. Przy swietle dziennym zrobie im zdjecie.