971-975

[8-11 Dec 2011]

(...)
KLIK KLIK

(...)
Ciociabecia przeniosła się z Bullerbyn na Wyspę i zamieszkała za końcem świata na lewo.
Koniec świata ma swój kod pocztowy.
Kto nie wierzy, niechaj sprawdzi.
RG20.
Odwoziliśmy wczoraj ciociębecię do domu po przyjemnej kawie z piernikiem i naszej półdziennej szychcie na świątecznym kinderbalu... i za końcem świata na lewo było wąsko, bezludnie, autobus raz na tydzień, a gdy wysiadłam z samochodu wpadłam po kolana w ruchome piaski i bagna.
Za końcem świata na lewo – tak utrzymuje ciociabecia – jest instytut, który ciociębecię zatrudnił.
Instytut ściśle tajny.
Ciociabecia ulokowana w ogromnym, pustym motelu z prysznicem na korytarzu.
Do najbliższej wsi przez pola i krowy.
Do miasta – autobusem raz w tygodniu.
- Jeszcze nie musicie się odkażać – powiada ciociabeciajeszcze nie pracuję z żywym materiałem...
Brama do instytutu, na jednym zawiasie, skrzypi targana wiatrem.
Egipskie ciemności.
Opustoszałe, zrujnowane budynki.
... niewykluczone jednak, że w ruinach jest winda, która dzień w dzień wiezie ciociębecię dwadzieścia pięter wgłąb ziemi, gdzie chrom, szkło, technologia i przeciwciała przeciw wszystkim dostępnym na ziemi wirusom... lub gdzie genetycznie zmodyfikowana Mila Jovovich hasa sobie wśród smutnych zombie.
Tego ciociabecia nie mogła nam zdradzić.

(...)
Jak dobrze, że zainwestowaliśmy w made-in-azja bombki z taniej sieci, a nie w osiemnastowieczne, ręcznie malowane ozdoby choinkowe z weneckiego szkła inkrustowane złotym pyłem.
Jak dobrze, gdyż by przystroić norweskie drzewko, tak gęste, że wśród konarów wciąż spodziewamy się znaleźć parę norweskich wiewiórek... gdyż by przystroić drzewko Dynia wyciąga zawleczkę i rzuca bombką w choinkę.

(...)
Pierwszym, co uczyniła Dynia, gdy wparowała na kinderbal, było przebiegnięcie przez posesję, zlokalizowanie i zgromadzenie wszystkich materiałów i publikacji, które zawierały choćby wzmiankę o świni Peppie.
Niektóre zgromadziła po dobroci, niektóre fizyczną lub psychiczną przemocą, by następnie okopać się z łupem na kanapie, opcjonalnie w ogromnym plastikowym samochodzie.
Większość imprezy – z wyjątkiem czasu przystawek i przekąsek – Dynia spędziła kontemplując kolekcję lub sycząc ‘noooooł’, do tych, którzy szarpali za drzwi limuzyny.
Prezent, który przypadł Dyni w udziale – zestaw do trymowania pluszowych czworonogów – przyprawił o palpitację i wypieki inne dziewczątka. Inne dziewczątka darły go sobie z łap i zdzielały się po głowach szczotkami, suszarkami i polietylenową żywnością dla polietylenowych wypchańców.
Dynia unosiła wzrok znad lektury i kompletnie nie rozumiała, o co ten ambaras.



©kaczka
9 comments on "971-975"
  1. Patrząc po kodzie naprawdę powiadam Wam koleżanko - za miedzą.
    U nasz kinderbalu nie było ale było okrzyk
    - kto zeżarł niemieckie czekoladki schowane za mikrowelą?!
    odpowiedź
    - a to one były schowane? Myśleliśmy ,że spadły.

    Gdybyś gdzieś na tych bagnach tajnych , specjalnych spotkała zabłąkanego bociana ,to tym razem ja podam kod! Powiedz mu ,że jest zwrot do odebrania.

    ReplyDelete
  2. Az z ciekawosci zgooglowalam kod, ale za duzo sie za nim chowa miasteczek, by namierzyc super-tajny instytut:)
    A co do choinki to przezornie umiescilismy ja na stoliku, a na dolnych galeziach zawiesilismy plastikowe bombki. Dziala dopoki Stokrota sobie nie przypomni ze te wyzej sa o wiele fajniejsze!

    ReplyDelete
  3. No jak nie ma, jest jest, na samym endzie listy, bo gdzie indziej miałby być:
    World's End! L-:
    Ja nie mogę, tak blisko w wakacje przejeżdżaliśmy i nie zajechaliśmy no.

    Nasza choinka już trzeci rok będzie stała na stole przyobleczona w plastiki.
    A skąd Dynia zna numer z zawleczką?

    ReplyDelete
  4. Rosnie Wam mala noblistka. Wzglednie olimpyjczyk w rzucie dyskiem(bombka).
    Loulou

    ReplyDelete
  5. > Zoska: za mikrowela chowasz? a nie lekasz sie, ze ci opromieniuje czekoladki? :-) Chlopaki, leciec po czekoladki dla matki! W niemieckim maja takie z pistacjowym nadzieniem!
    > Ahora: ciociabecia powiada, ze instytut w samym srodku trojkata oksfordzkiego. Spory kawalek za World's End :-)
    > Ruffe: otoz mysle, ze z zawleczka to genetyczne... matka kaczka miala zajecia z przysposobienia i rzucala granatem na odleglosc. Podobno tych koncow swiata jest na Wyspie gdzie nie splunac :-)
    > Lou: chwilowo rosnie nam mala Gburia Furia :-) Przetestowalismy dzis, czy rozumie 'idziemy spac' kontra neutralny przekaz 'poczytajmy ksiazeczke'w trzech urzedowych jezykach. Rozumie, ze hej! Przy 'idziemy spac' frustracja i gniew ciskal nia od sciany do sciany :-)

    ReplyDelete
  6. Oj, Gburie Furie znamy... Myslalam ze zaczyna sie to od dwoch lat, vel "terrible twos", a tu co?

    ReplyDelete
  7. Mlodziez nam szybko dojrzewa. Tak jak napisalas u siebie, cala soba czuje Dyniowa frustracje, jej niemoznosc przekazania swoich opinii w sposob inny niz ciskanie Peppa, paputem, albo machanie rekami jak wiatrak, zal mi jej okrutnie, wiec przytulam Gburie Furie i zapewniam, ze juz za chwile bedzie mogla mi prosto w oczy, ze mnie nienawidzi, albo ze nikt jej nie kocha... :-)

    ReplyDelete
  8. Maszką targają egzystencjalne burze w okolicach "i pół" (o.5, 1.5 i 2.5 roku, so far) i aktualnie pocieszam się myślą, że już za chwilę będzie znowu kraina łagodności :)
    ******

    a takim tajnym instytucie zdarzyło mi się spędzić wakacje - wokół li i jedynie pustynia, ożywiana kopułami reaktorów jądrowych, ja uziemiona w bunkrowym gmaszysku, z ogromną czerwoną plakietką na szyi (że potencjalnie niebezpieczny obcokrajowiec) - ale najbardziej zaskoczyło mnie bezbrzeżne zdziwienie przełożonych, że odmówiłam pozostaniu tam na dłużej :)

    ReplyDelete
  9. Ja pierniczę dziewczyny, ale ja wam zazdroszczę tych labów. Szlag.

    ReplyDelete