758

[30 Mar 2011]

(...)

(...)
Różowe, nienaturalne niebo.
Planeta Hallo Kitty.
Za podszewkę horyzontu wciska się słońce.
Nienaturalnie żółte.
Takie słońce dodałby do sernika Heston Blumenthal, gdyby potrzebne mu były jajeczne żółtka od wolnopasących się kur.
W palce przez cienki papierowy kubek parzy kawa.
Krok za krokiem, łyk za łykiem.
Wszystko kwitnie.
Magnolie, pergolie, fasolie.
Byle zdążyć.
Delektuję się okolicznościami nim mój układ immuno zatrznie na oślep strzykać histaminą.
(... i będzie to, córko, absolutny, definitywny, ostateczny krach mlecznych posiłków, gdyż kolejnego sezonu bez farmakologicznego dopingu, jak mniemam, nie przeżyję...)
Przyjemnie porozciągane mięśnie.
(... będą łupać i strzykać następnego poranka...)
Idę.
Myślę.
(... whoah!...)
... że tak ładnie wygląda okrągły brzuch przyszłej matki z sąsiedniej maty pilates. Matki tydzień czterdziesty.
Wchodzę w boczną uliczkę...
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Niesie się przez zamknięte drzwi i okna domu.
Słyszę, tak jak wszyscy sąsiedzi w promieniu kilometra, że Norweski obdziera Dynię ze skóry, nabija na pal, opieka nad rożnem.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Czyżby dno w talerzu z kaszą? Więcej zębów? Glut? Egzystencjalny dylemat?
Zazdrosne myśli o okrągłym brzuchu przyszłej matki nagle tracą na atrakcyjności.
Ostatni łyk kawy.
Przejmuję zasmarkany tobołek.
Tobołek wyciera sobie nos w moje ubranie, we włosach ma kawałki bananów, wtyka mi palec w oko, uprzednio zdarłszy mi z nosa okulary.
Koniec wychodnego.

(...)
Rubens Barrichello.
W Dynioville ma udziały w firmie przewozowej.



©kaczka
4 comments on "758"
  1. Witaj w prycholandii. U nas jest równouprawnienie w tej kwestii i wszyscy jak jeden mąż (nomen omen)uwielbiamy loratadynę, a nasz portfel uwielbia ją.
    Kurcze, przypomniałaś mi ,że kiedyś ja tez miałam jako gosposia wychodne:( Kiedy to było? Ech, coś czuję, że marzy mi się szeroko pojęta wolność, jak szeroka wiem niestety albo stety tylko ja.

    ReplyDelete
  2. tutaj jeszcze magnolie nie mają widocznych pąków;
    a lada chwila wychodne stanie się okrutnym obowiązkiem pracowniczym...

    D5 - to już wszystko, wbito w dno
    G9 - szczyt ekonomiczny

    velos - weloc(yped)

    ReplyDelete
  3. To jest Rubens Barrichello? Identyczny parkuje u mnie w dziecięcym! Identycznym autem! Dobrze wiedzieć, z kim się obcuje pod jednym dachem.

    ReplyDelete
  4. > Zoska: loratydyna moge sobie posolic. Tylko zyrtec daje jeszcze rade. I to juz nawet nie prycholandia, a dycholandia. ledwiedycholandia :-)
    > Hermi: tu wszystko w poplochu. wierzby, lipy, sliwki, jablonki... D5 byl czyliz podwojnym kontenerowcem? G9 jak kazdy szczyt ekonomiczny... klapa. H4?
    > Tomaszowa: dzieki Armii Zbawienia mamy w dzieciecym jeszcze kilku takich VIPow :-)

    ReplyDelete