[19 Mar 2011]
(...)
U progu dnia i supermarketu spotykam matkę Bliźniaków.
Bez Bliźniaków.
Niespiesznie sunie wzdłuż półek, podnosi pudełka, paczki i słoiki ku oczom, długo czyta listę składników, ogląda nalepki, odkłada, idzie dalej.
Nigdzie się nie spieszy.
Cóż, jeśli dla mnie wybierać bułki o świcie, w samotności i bez niemowlęcej presji to od niedawna rodzaj sobotniego relaksu, cóż dopiero dla niej!
... z makiem, bułki z makiem...
Niespiesznie sunę wśród nabiału.
Walijski dojrzały Cheddar, marmurowe pleśnią miękkie francuskie, Wensleydale ze słodzonymi żurawinami lub kawałkami jabłek, kleisty i mazisty Brie, Camembert wciśnięty w drewniane pudełko, Stilton, który, tak mówią, gdy jeść go przed snem poważnie miesza w sennej fabule ...
Nic nie wiem o serach, wybieram na chybił-trafił.
Niespiesznie.
Na obiad sery i wino.
(Dla Dyni kula mozarelli.)
Na stole wyjęte z dna szafy, spośród lawendowych kulek, skandynawskie bieżniki.
Bo wreszcie ostre, wiosenne słońce przecina szyby jak diament, bo oto N. i D. już dzwonią do drzwi.
Na deser – czekoladowe, dwujęzyczne ciastka z klonowym syropem.
Bezpośredni import znad wodospadu.
Na deser – kawa.
Tak orzechowa, że szare wiewiórki zaczynają ogryzać mi łydki.
(...)
©kaczka
(...)
U progu dnia i supermarketu spotykam matkę Bliźniaków.
Bez Bliźniaków.
Niespiesznie sunie wzdłuż półek, podnosi pudełka, paczki i słoiki ku oczom, długo czyta listę składników, ogląda nalepki, odkłada, idzie dalej.
Nigdzie się nie spieszy.
Cóż, jeśli dla mnie wybierać bułki o świcie, w samotności i bez niemowlęcej presji to od niedawna rodzaj sobotniego relaksu, cóż dopiero dla niej!
... z makiem, bułki z makiem...
Niespiesznie sunę wśród nabiału.
Walijski dojrzały Cheddar, marmurowe pleśnią miękkie francuskie, Wensleydale ze słodzonymi żurawinami lub kawałkami jabłek, kleisty i mazisty Brie, Camembert wciśnięty w drewniane pudełko, Stilton, który, tak mówią, gdy jeść go przed snem poważnie miesza w sennej fabule ...
Nic nie wiem o serach, wybieram na chybił-trafił.
Niespiesznie.
Na obiad sery i wino.
(Dla Dyni kula mozarelli.)
Na stole wyjęte z dna szafy, spośród lawendowych kulek, skandynawskie bieżniki.
Bo wreszcie ostre, wiosenne słońce przecina szyby jak diament, bo oto N. i D. już dzwonią do drzwi.
Na deser – czekoladowe, dwujęzyczne ciastka z klonowym syropem.
Bezpośredni import znad wodospadu.
Na deser – kawa.
Tak orzechowa, że szare wiewiórki zaczynają ogryzać mi łydki.
(...)
©kaczka
O żesz...! Nieładnie, nieładnie, tak szczuć ciężarną, ciastkami po oczach od rana... O której u Was podaje się tę kawę i TE ciastka??? KONIECZNIE chcę wiedzieć ;-)))
ReplyDeletePS. Obędę się bez bieżników. Choćby i surowy, drewniany blat... ;-)))
Takiego mi smaku narobiłaś w niedzielny poranek, że pomknęłam do Lidla - a tam...resztki z dnia skandynawskiego, nie wiem kiedy był, ale słodkości multum: kupiłam i już nadgryzłam 'batony' ze sprasowanych daktyli z prażonymi orzechami, cytrynowe mufiny z kapką kremu w środku i dietetyczne trufle na bazie płatków owsianych. Nie mam wyrzutów sumienia - jutro i tak wykupuję karnet fitness! Zadziwiły mnie owocowe zupy w kartonach i takież kompoty...
ReplyDeleteAaa...były też skandynawskie prażynki ze świńskiej skóry - brrrr...Zaznałaś tych klimatów? Coś a'la opisywane kiedyś przez Ciebie śledzie na słodko?
ReplyDeleteDynia wlaczy z hiperwentylacją czy skunks się wnerwił?
ReplyDeleteF5 kulą w płot(-kę)
C3 w dziób?
Dynia pójdzie w businessy. Pomysły racjonalizatorskie na każdym kroku. Zamawiam ją!
ReplyDelete> Tomaszowa: goscie zapytani, o ktorej przybeda, odrzekli 'o jedenastej'. jak zwykle dalismy sie wkrecic. przyjechali o jedenastej czasu srodziemnomorskiego :-) kawe i ciastka zjedzono miedzy druga a trzecia. miej to na uwadze, gdy znow bede kusic ciastkami.
ReplyDelete> Bebos: kupilismy karton piernikow i karton owsiano-czekoladowych ciastek. ku mojemu rozczarowaniu nie bylo 'odkurzaczy' - zielonych, ponczowo-marcepanowych rulonikow.
szwedzkie zupy owocowe?
http://sv.wikipedia.org/wiki/Bl%C3%A5b%C3%A4rssoppa
http://sv.wikipedia.org/wiki/Nyponsoppa
Nigdy sie nie przekonalam, ale tubylcy zajadali sie nimi do wypeku i rozpuku.
Prazynki mnie zdziwily, bo to zwykle niejadalna specjalnosc tutejszych: http://www.porkscratchingworld.com/
> Hermi: Dynia przezornie sprawdza, czy wszystko wyjete. C3 - i wrak spoczywa na dnie, G4?
> Zoska: Tylko torebke-niewidke czy w komplecie z Dynia?
Bez torebki.
ReplyDelete