727

[28 Feb 2011]

(...)
Pszenna, pozłacana Dynia i nieletnie hinduski w kolorze prażonego ziarna kawy.
Dwa chromatyczne bieguny.
Zadziwione, w ich mniemaniu prawie albinotyczną Dynią, hinduski w tęczowych,  zasypanych cekinami wdziankach, gibkie jak sanskrytowe znaczki, przesiąknięte tą charakterystyczną orientalną mieszanką przypraw rzucanych na gorące ghee, uznały Dynię za największą atrakcję Nursery (Prime) Rhyme Time.
(Z wzajemnością.)
Znosiły hinduski Dyni instrumenty muzyczne, gładziły po twarzy, dotykały włosów, tuliły, całowały, głaskały.
Mieszały się jak u Lakshmi pulchne jak pączki, białe łapki Dyni i smukłe, truflowe rączki hindusek.
Dynia wpatrzona jak w obraz.
I jak obraz wyglądała, gdy wbrew jej woli wynosiłam ją z biblioteki.
Konkretnie jak 'Krzyk' Muncha.

(...)
Od wczoraj czas kołyski jest czasem przeszłym.
Dynia i Herr Affe śpią u siebie, dzieląc własne łóżko.
Nieodwołalnie.
(Gimnastyczne kombinacje Dyni nie czyniły już kołyski bezpieczną, o czym przekonałam się w sobotę nad ranem. Obudziło mnie uczucie, że ktoś się na mnie gapi. Gapiła się Dynia. Wykonywany mostek pozwalał jej skanować przestrzeń nad kołyskowym odbijaczem.)
Moja melancholia nie wynika z lęków separacyjnych.
Moja melancholia karmi się absencją teleskopowej ręki, która o świcie sięgałaby przez zimny korytarz, dwa pokoje dalej, aby sprawdzić parametry życiowe Dyni i jej welurowego czeladnika.
Wcześniej wystarczyło wysunąć rękę spod kołdry i przez sen pomacać.

(...)
Znowu czegoś tam nie mówię.
Z uprzejmości? Z bezsilności? Ze wzruszenia ramionami, że nie moje życie, nie moje problemy, nie mój cyrk, nie moje makaki?
Ze zmęczenia tematem?
Wie lepiej.
Cokolwiek powiem, nie ma znaczenia.
Wie lepiej.
Czy ma świadomość własnych błędów, pochopnych, idiotycznych decyzji i ta męcząca autokreacja jest na potrzeby tej rozmowy, czy rzeczywiście wierzy, że jest skrzyżowaniem Marii Skłodowskiej z dziewicą Emilią Plater?
Najbardziej mi szkoda tego dziś nowonarodzonego.
Nie ogarniam rozmiaru tego z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Nie wierzę, że wyjdzie bez szkody.
I drga mi od tego broda.

(...)
KLIK w kolekcję ciotki b.
[mryg]

©kaczka
17 comments on "727"
  1. to co pozbyliscie sie malutkiej z sypialni? Jak to przyjela?:)

    ReplyDelete
  2. Z wdziecznoscia :-) Nie spi juz jak sardynka. Ciska nia teraz po calym lozku, materac jest twardy jak deska, wiec nie martwie sie, gdy sypia na brzuchu.
    Jedynym problemem jest moje lenistwo i to wstawanie o swicie indukowane dzwiekami z krotkofalowki :-)

    Kolyska z baldachimem, ktorego nigdy nie zatknelam na maszt i z falbankami, ktorych nigdy nie upielam, byla historyczna kolyska po tatusiu, ale nie zaoszczedzila nam wiele, bo w koncu i tak musielismy kupic lozeczko.
    Z ulga i sentymentem deponujemy ja w piwnicy Norweskolesnych.

    ReplyDelete
  3. młoda poszła na swoje, nie ma to, tamto...

    a ciotka B. to ma zielony palec!


    milis

    ReplyDelete
  4. pozdrawiam serdecznie autorke bloga i stwierdzam definitywnie ze jest to najlepszy blog okolodzieciowy jaki zdarzylo mi sie czytac! a czytam ich wiele! kochana, powinnas albo wydac tego bloga jako ksiazke, albo machnac jakas ksiazke na stronie:) Bo masz talent do slowa pisanego:)! Bedziemy tu czesto wracac - Ania i jej Lilka, ktora jest tylko o miesiac mlodsza od Dynia.

    ReplyDelete
  5. Naraze sie zielonopalczastej, ale przyznam sie, ze przede wszystkim zachwyca mnie to, ze utrzymuje wszystkie doniczki w jednym stylu i ze niczego nie hoduje w pudelkach po twarogu :-)
    A z zielonych najfajniejszy jest Donut!

    (... a wszystkie paprocie sa takie same! :-P)

    ReplyDelete
  6. > Ania: za taki rozpromieniajacy lico komplement wejsciowka w pierwszych, czytelniczych rzedach. Miejsca siedzace :-) witam!

    ReplyDelete
  7. I tak zaraz wróci ;-) Jak tylko nauczy się wyjmować szczebelki ;-)))

    ReplyDelete
  8. O tym, że warto Cię opublikować mówiłam już lata temu - w desperacji sama wydałam twój tomik z półwyspu za morzem - Pamiętasz ten prezencik? - a to były dopiero początki!
    Doniczki...hmmm - trochę wyśmiałam ten nawracajacy wątek na Forum, ale wiąże się z tym ciekawa obserwacja socjologiczna: po pierwsze - kolekcjonują głównie faceci, a jak już znajdzie się jakaś babka to się za nią botanicznie rumienię;-)Po drugie żaden z facetów nie zwraca uwagi na piękno kompozycji itp. - walą masowo w plastiku - ważne, żeby mieć jak najwięcej - ja oczywiście jestem w połowie drogi - nie rozumiem zachwytu nad masą, pragnę mieć tylko najpiękniejsze i najrzadsze! Każdy muszę osobno sobie móc obejrzeć, choćby przez lupę;-)

    ReplyDelete
  9. > Tomaszowa: Winfred Pierdola przemyci jej pilnik w bochenku chleba :-)

    > Bebos: Oczywiscie, ze pamietam, i mam, i gladze po okladce :-)
    Tez mam socjologiczna obserwacje. Ludzie zaczynaja zbierac i traca kontrole. Telewizor pokazal tu ostatnio dame, ktora zbiera solniczki. Zaczela od dwoch. Teraz sa wszedzie. Cale sciany zabudowane polkami, solniczki w prysznicu, na sedesie i w kociej kuwecie. Tylko wyjatkowi potrafia sie oprzec i wybierac najpiekniejsze i najrzadsze i wedlug rygorystycznego klucza :-)
    Jestem za pieknymi, stonowanymi doniczkami, bo wiadomo, podkreslaja dodatkowo florystyczna urode okazu. Nie mam jednak zludzen, ze gdyby hodowal Norweski to sadzilby je w starej oponie.
    Temat dla gender studies.

    ReplyDelete
  10. ... oprocz tego, jak wiadomo, nie trzymam roslin w domu, bo brzydze sie ziemia :-)

    ReplyDelete
  11. w kuwecie? Ech, nikt nie potrafi oddać tutejszych klimatów tak jak TY! No jakbym tam była.

    ReplyDelete
  12. > Zoska: poszukujac inspiracji obejrzalam jeden odcinek 'May the best house win'. Uprzedzajac nieuchronne pytanie: nie, nie znalazlam :-)

    ReplyDelete
  13. Spoko - mnie ziemia też brzydzi - sukulenciaki chętnie rosną na żwirku, pumeksie! lub piasku. A jak już ziemia - to ją wyprażam - nic tam nie przeżyje! Robale kocham, ale poza moim domem. Jestem też pewna, jak rzadko kiedy, że nie przesadzę ze zbieractwem - gusty mamy podobne - ład, porządek, przestrzeń - wręcz pedantycznie!
    ...się ożywiłam;-) - wirus mnie atakuje - na urodzinki mi przywlekli i w ciagu paru dni się rozgoscil - od 20 lat nie mialam takiej temp...eh

    ReplyDelete
  14. A to piękny program jest. Jeden z lepszych, cudownie oddający dwulicowość Anglików.

    ReplyDelete
  15. > Bebos: proba wyprazenia gleby pod bazylie skonczyla sie w moim wypadku prawie pozarem :-)
    Zdrowiej i pokaz publicznie szyszki.

    > Zoska: Skoro my tu ciagle o telewizji to od ubieglego tygodnia nalogowo 'My life in books' z Anne Najslabsze Ogniwo. Zainspirowana wczorajszym odcinkiem kupilam Dyni (sobie :-) 'Eloise', zakladajac, ze na historie sztuki jeszcze przyjdzie pora :-)

    ReplyDelete
  16. --> Hermi


    kciuk! ;)


    arbuz bez dna
    (i bez zielonego kciuka też)

    ReplyDelete
  17. Odkryłam w sobie nieletnią hinduskę - ja też bym chętnie budyniową Dyniutę tuliła i głaskała :)

    ReplyDelete