678

[10 Jan 2011]

(...)
- ... i o dzisiaj drzemka między drugą a trzecią po południu – instruuję Dynię.
Jest między drugą a trzecią.
Dynia przykładnie drzemie.

(...)
Był zdaje się kiedyś czas niespiesznych kaw, śpiących, niemrawych, charakterologicznie anemicznych dzatek.
Teraz Rubenito wyje, bo nie chce jeść swojego sera, chce jeść ser Dyni.
Dynia wyje, bo chce jeść ser swój i ser Rubenita i chrupki Bliźniaków i stół i krzesło i podłogę.
Bliźniaki rozgniatają chrupki w rękach. Co rozgniotą to wyrzucą na podłogę.
Klaudyna piszczy ekstatycznie i zrzuca wszystkie łyżeczki na podłogę.
Noah piszczy delirycznie i wali w drewniane krzesełko grzechotką.
Bliźniaki wyją symultanicznie, bo odebrano im chrupki.
Dynia parska śmiechem, bo Bliźniaki wyją.
Rubenito zjadł dwa sery i napoczął portmonetkę matki.
Klaudyna szarpnęła tacą pełną filiżanek.
Nad tym głos matek w wigilijnych opowieściach regularnie przerywany okrzykami NIE! w dostępnych językach i dialektach.
Wkrótce przestaną nas tam wpuszczać.

(...)
Hodowla Dyni na zbiegu przynajmniej trzech kultur ciągle wystawia mój rozsądek na próby.
Kąpać nie kąpać, szczepić nie szczepić (SZCZEPIĆ), budzić nie budzić.
A teraz, czym i kiedy karmić.
Cytrusy, truskawki, jogurt, ryby, krwiste steki.
Wszędzie o innej porze.
- Zupa z warzyw i jajeczne żółtka co drugi dzień! –  grzmi słowiańska instrukcja obsługi niemowlęcia.
Yyyyyy... jak raz w dioksynowym sezonie.
Wisienką na torcie było ostatnie odkrycie.
Nie ma ponoć, żadnych naukowych podstaw, żadnych badań, z których wynikałoby, że niemowlęta winny jeść mdłe przeciery bez przypraw.
Zaczynamy od cynamonu i oregano.

(...)


(...)
Świet(l)ny brokuł Dyni.


©kaczka
6 comments on "678"
  1. Szczepić. Z przyprawami ostrożnie bo mogą wzdymać. A to jak samopostrzał w stopę.

    ReplyDelete
  2. Nie dać się zwariować to po pierwsze. Po drugie dawać to, co się samemu uzna za słuszne.

    ReplyDelete
  3. Słoweńcy mówią: poleku, poleku (czyli: powoli, powoli). To moje ulubione, to moje motto.

    ReplyDelete
  4. > Zofia: Przeczytalam ksiazke Bena i w kwestii autyzm a szczepienia zdjal mi z klatki piersiowej kilkutonowy ciezar. Zaluje, ze przeczytalam dopiero po szczepieniach. Trafia do mnie rozumowanie, ze skoro i w czasie ciazy i karmienia piersia jadlam czasem pierunsko ostre jedzenie to Dynia nie powinna sie dziwic przyprawom. Oczywiscie nie planuje mieszac jej kaszy z wasabi, ale powoli dosypywac roznosci.
    > Zoska: slusznie, gdybym podawala to co Dynia uznala za sluszne, musialabym zaczac przyrzadzac prosieta z jablkiem w pysku.
    > Hermi: ze za szybko te przyprawy? bedzie po troszeczku, bez obaw.

    ReplyDelete
  5. A ja wlasnie mam dylemat - pisac czy nie pisac o swym doswiadczeniu?
    Bo mimo, ze wizja zagrozenia 'odszczepionkowym'autyzmem jakos sie mnie nie imala (moze dlatego, ze czytalam ten oryginalny artykul z Lanceta i mi tam z niego nie wyplywal taki zwiazek, jak mediom), to jednak zycie mnie zmusilo do zrewidowania moich pogladow (szczepic!) w najbardzij przykry dla rodzica sposob. Widzialam jak cialo Maszki zareagowalo na szczepienie. Po pierwszej dawce zwyciezyl rozsadek 'to musiala byc koincydencja', po drugiej matczyna potrzeba chronienia potomstwa 'moze to byl przypadek, po raz drugi taki sam zestaw objawow, o niewytlumaczalnej etiologii, ale nie chce tego juz sprawdzac w kolejnych probach'.Zazadalam alternatywnego schematu szczepien 'powoli, powoli:)' - okazalo sie to awykonalne (inercja sluzby zdrowia), wiec podpisalam cyrograf, ze swiadoma zagrozenia, odmawiam podawania dziecku kolejnych dawek.
    Teraz, glownie na wlasna reke, nieco z pomoca medykow z rodziny (nie znaja sie, nie uczyli ich wiele wiecej ponad 'szczepic trzeba, bo tak i juz') bladze we mgle, probujac ustalic, co tez jej naprawde szkodzi(lo) i jak by tu ja szczepic, zeby nie szkodzic wiecej.
    Bo przeciez zadna szczepionka z definicji nie jest obojetna dla ukladu odpornosciowego. I to, ze wiekszosc dzieci lyknie ja jak ges kluske, nie znaczy, ze wszystkie.
    Ale fakt, ze wsrod przeciwnikow szczepien jest tyyylu histerykow i wyznawcow wszelkich teorii spiskowych, a wsrod zwolennikow tyyyyle umyslowego betonu - nie pomaga, oj nie...
    ****
    A co do przypraw - mnie tez olsnilo, ze 'ograniczanie soli' nie jest tozsame z zakazem stosowania odrobiny majeranku, tymianku, koperku, anyzku, kminku etc.
    Malej sie to spodobalo.
    Z tym, ze ona od poczatku nie lubila papek, wolala obgryzac i memlac wlasnymi dziaslami, wiec dostawala wszystko wygotowane do cna, wiec odrobina dodatkowego smaku byla bardzo pozadana.

    Co do zoltka - zaproponowalam, dziecko sprobowalo i odmowilo dalszej konsumpcji. I przez caly rok konsekwentnie to zoltko odrzuca (jest to jak dotychczas jedyny calkowicie odrzucony produkt spozywczy).

    ReplyDelete
  6. Pisac, pisac. Nauka z wszystkich doswiadczen wyplywa.
    ... bo na przyklad, taki czaber podobno ogranicza wzdecia. Mawiala Rodzona Matka posypujac nim obficie bob.
    W kwestii szczepien, racja - objawow ubocznych nie przewidzisz, a jak ze wszystkim, nawet z witamina, wystapic moga. I nam nie bylo do smiechu, gdy kilka godzin po pierwszej dawce Dynia rozdarla sie nie do uspokojenia. Na chlodno, prawdopodobnie efekt wklucia sie w kosc przez pielegniarke (potezny siniec). Mnie dreczyl ten autyzm i tylko mlecznemu otepieniu moge przypisac, ze nie usiadlam i nie przejrzalam literatury. Kilka siwych wlosow wiecej...
    Dietetyczka od Swietego Tomasza, z ktora dzieki udzialowi w programie EAT mamy kontakt rzekla nam, ze jesli dziecko konsekwentnie odrzuca jakis pokarm to nie naciskac, zaufac intuicji, bo moze jest uczulone.

    ReplyDelete