1025

[31 Jan 2012]

Na tym etapie rozwoju normalnym jest wokabularz o pojemności od dziesięciu do pięćdziesięciu słów.’ – utrzymują pełne życzliwych rad poradniki.
Pół setki?! SETKI?
Po stromej górze o zboczach z masła, w rozrzedzonym powietrzu i z chorobą wysokościową ledwie drapiemy się w stronę dziesięciu.
Dynia robi co może.
- SZUS. – powiedziała wczoraj i tym samym nie tylko dobiła do siódemki, ale i zainicjowała masową akcję: Obuwie-spotting.
Dziś o poranku głośno i wyraźnie obwieściła:
- POOP! POOP! POOP!
(Osiem! Choć byłoby miło, gdyby O TYM  informowała przynajmniej kwadrans przed faktem.)
Nie da się ukryć, na przekór heroicznym wysiłkom, słowiański nie jest jej językiem urzędowym.

©kaczka

Related Post:

  • 698[30 Jan 2011] (...) - To dziejowa niesprawiedliwość. – rzecze Norweski wysypując zakupy na blat kuchennego stołu. - Strzęp organicznego, szkockiego łososia dla Dyni kosztuje więc… Read More
  • 696[28 Jan 2011] (...) Jacuzzi. (...) Od dwóch tygodni Rubenito-Zięcionito uczęszcza do opiekunki. Tę nagłą odmianę losu przyjął był ze stoickim spokojem, wręcz z zadowoleniem, co… Read More
  • 697[29 Jan 2011] (...) Trzeci ząb Dyni. Nawet lodowce są od niego szybsze. (...) Zawsze nurtowało mnie pytanie, ile zarabia James Bond?Okazuje się, że to raczej charytatywna posad… Read More
31 comments on "1025"
  1. Boję się, że to samo będzie z Bebelątkiem, bo się kiedyś zorientuje, że tylko mamusia gada z nim w tym dziwnym języku. Ba, mamusia z tatusiem w tym języku nie rozmawia. To po co mu ten język?! A potem mi wytkną, że się nie starałam. Mamy przerąbane Kaczka!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rowniutenko przerabane. Jeden z Wujow juz tysiac lat swietlnych przed pojawieniem sie Dyni zagrozil wydziedziczeniem, jesli ta nie bedzie deklamowac Belzy, Konopnickiej i Mickiewicza. SZUS, ani POOP go nie ubawi :-)

      Delete
  2. Ale Kochana. Te tfu... poradniki, to one są o standardowych dzieciach. Dynia jest wielojęzyczna, przynajmniej 3 języki przyswaja, prawda? Dzieci wielojęzyczne, mówią zwykle później. Mam z tego mgr! ;-))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydalo sie! Z ta magisterka :-)
      Nie, jeszcze nie tracimy ducha, choc milo byloby pograzyc sie z Dynia w jakiejs wielokrotnie zlozonej dyskusji.

      Delete
  3. No wlasnie, trzy jezyki! Tez tak sobie powtarzam. A my dalej tkwimy przy szostce slow: mama, dada, baba, wawa (woda), wow-wow (pies), pa-la (lampa). Ale zdecydowanie rozumie wszystkie jezyki: polski, angielski i wegierski. Wiec sie nie martwie (nie martwie nie martwie nie martwie - taka moja mantra)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie bardziej martwi POOP po fakcie :-) A wegierskiego nieustannie Stokrocie zazdroszcze.

      Delete
  4. Pierwszy Egzemplarz właściwie wcześniej gadał niż chodził. Nie lal w pieluchę od roku, czytał jak miał... Drugi dokładnie wszystko odwrotnie- do dwóch lat zawziął się i we wszystkich kwestiach -NIC! Ani prośbą ,ani groźbą. Teraz Egzemplarz pierwszy wypowiadając zdanie wielokrotnie złożone wzbudza natychmiastowe zainteresowanie ogółu, że rzecz tak w jego wykonaniu w ogóle może mieć miejsce. Egzemplarzowi młodszemu tak zwana gęba się nie zamyka. A czasem powinna. Co do reszty w miarę w normie. Jeden gada w wielu językach za to drugi ma więcej kobiet:). Nie wiem co istotniejsze.
    Polecam Ci zdwojone macierzyństwo- jest punkt odniesienia:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama ciekawam, co z Knypka wyrosnie :-)
      W kwestii podwojnego sie lamie.

      Delete
  5. Przychylam się do Przedmówczyni. A przy potrójnym, to już nawet ma się w miarę ustalony pogląd ;-)))))

    ReplyDelete
  6. Czytam powyższe komentarze i uspokajam portki. U nas trzyjęzyczność będzie w programie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To oto dzielo nauczylo mnie nie spodziewac sie niczego i byc wdziecznym za kazde POOP! :-)
      http://www.amazon.com/Parents-Teachers-Guide-Bilingualism-Guides/dp/1847690017/ref=sr_1_2?s=books&ie=UTF8&qid=1328043718&sr=1-2

      Delete
    2. Ależ pozycja jest o bi, a gdzie tu tri-lingualizm. Przerąbane jak nic. To dla kogo piszę tego bloga????

      Delete
    3. Dla siebie, bebe. Za dwadziescia lat ani piksel sie z tego nie ostanie, bo blogi beda hologramowo-atomowo-kwarkowe :-)
      Aby uzyskac stosowna wiedze o tri, przeczytalam ksiazke trzy razy :-)))

      Delete
    4. Ha, a ja mam ksiazke o tri-linguializmie:

      http://www.amazon.com/Growing-Three-Languages-Parents-Teachers/dp/1847691064/ref=sr_1_sc_2?s=books&ie=UTF8&qid=1328199900&sr=1-2-spell

      Ale nie polecam, nic ciekawego nie wnosi:)

      Delete
    5. No tak, w ogóle mam kiepską pamięć i jak przeglądam bloga to, aż się dziwię, że to byłam ja!

      Trilingualizm, nadzieja jedyna, że potomkom coś jednak w głowie zostanie. Tylko czy umiem być taka konsekwentna, żeby do potomka tylko po polsku? Będzie wyzwanie.

      Delete
    6. Niedociagniec w konsekwencji nie bralam pod uwage, a to rzeczywiscie najwyzsza poprzeczka.W domu jest ok, ale przy ludziach, w tloku juz gorzej. Wtedy staram sie tlumaczyc na slowianski kazda swoja zlota mysl, co wydluza kazda konwersacje w nieskonczonosc. 'Say helou Dyniu, powiedz helou Dyniu...' Pocieszam sie, ze istotnie, gdzies to zostaje. Gdy prosze o buty, przynoszone sa mi SZUS, wiec nie trace nadziei. :-)

      Delete
  7. Pani Danuto! rok, dwa, i policzy sobie pani, że wydatki na brytyjskie koleje to pestka wobec oszczędności na korepetycjach językowych Dyniutki. Ona osmozą wchłonie to, co Józek musi na lekcjach.
    P.S. zwaliłaś mnie z nóg tą ospą. Bo myślałam, że półpasiec w ciąży to było maximum tego cholerstwa.
    P.S.2. dopiero słownik ang-hiszp potwierdził domysły, że poop to caca;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Powiadam ci, przyjaciolko Danuty, ospa to pikus w porownaniu z polpascem. Ospa nie boli. Jest jedynie cholernie upierdliwa i niekoniecznie estetyczna. Mysle, ze herpeswirusy uaktywniam stresem.
      A do tego jeszcze Dynia zapadla na oskrzela i rabie antybiotyk.
      Totalna CACA!

      Delete
    2. U nas tez antybiotyk, takze moze wrocisz do domu z nowym szczepem smarka;)
      Loulou

      Delete
    3. ależ zaliczyłam półpaśca w 3-4 miesiącu ciąży. Nerwy ciążowe, ból wwiercający się w mózg, tego się nie zapomina... A niektórym się przytrafia tylko bogata ciotka z Ameryki.

      hasełko: sacces:-)

      Delete
    4. Pamietam te opowiesc i dlatego moja ospa to pryszcz.

      Delete
  8. kwadrans przed? - marzenia ściętej głowy! ty się lepiej przygotuj na to, że to będzie jakieś 15 sekund - od zgłoszenia do realizacji, 15 dłuugich sekund dla opiekuna na zorganizowanie warunków, sprzętu, rozebranie potomstwa... 15 sekund, nawet jeśli zgłoszenie następuje przy bramce odprawowej na lotnisku :) (i ostrzegam lojalnie, że Dynia może należeć do osobników ambitnych, którzy raz nabywszy przywilej paradowania w prawdziwych majtkach za nic w świecie nie dadzą sobie nałożyć nic innego)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ej, biedna biedronko, ja to bardzo miło wspominam - jako zdobywanie nowej sprawności skauta-matki... składany nocnik zawsze pod ręką, rozpracowany każdy ruch - 9 sekund, a pozostałe 6 można z niemal brytyjską flegmą wykorzystać na odprawę, sfinalizowanie zakupów, zjechanie na pobocze i jeszcze na włączenie świateł awaryjnych też starczy...

      a z tymi herpesami mam to samo - mój stres natychmiast uaktywnia ich wywrotową działalność

      czy Dynia już wyzdrowiała?

      Delete
  9. Nie bój nic. Język matki zawsze zajmuje specjalne miejsce w mózgu dziecięcia. Wszak Cyryl i Metody przetłumaczyli Biblię na słowiański a nie na grecki :D :D

    ReplyDelete
  10. Wpadlam sprawdzic, ale nie, to nie ten sam kraj :) jednakowoz przysiade tu na dluzej, swietnie piszesz. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nadrabiam archiwum :-) A swoja droga... nie wiem, co myslec o tym, ze takich krajow jest wiecej :-)

      Delete
  11. Stay tuned. Przebijam sie przez sniegi na kontynent! :-)

    ReplyDelete