1020-1021

[26-27 Jan 2012]

Zabrałam Dynię do sąsiedniej osady.
Pociągiem.
Dynia brylując manierami, zajęła miejsce przy oknie, ustawiła na stoliku napoje i przekąski, wypiła napoje i zjadła przekąski, wygłosiła monolog o tym, jak to podróże kształcą i przejrzała prasę komentując bieżące wydarzenia w kraju i na świecie.
Pozwoliła mi uwierzyć, że następny nasz wspólny lot na kontynent, dwie godziny w reglamentowanej, przyciasnej przestrzeni na wysokości kilku tysięcy stóp, będą tym razem bułką z masłem.
To było piękne pięć minut niezachwianej wiary.

©kaczka
13 comments on "1020-1021"
  1. Replies
    1. Musowo. Choc nie ma we mnie, niestety, tyle odwagi, by zabrac Dynie w podroz po Polwyspie Indyjskim.

      Delete
  2. Nic sie nie boj, nastepnym razem wezmiesz ulubiona lekture Dyni i przeczytacie do gory nogami i wszystko bedzi enowe i fascynujace, a jednak nadal znajome. I za ta przegenialna rade wyssana kompletnie z palca prosze o wskazowki jak dojechac do Polski samochodem z dwojka:)
    Jako Matka Podrozujaca musisz mi pomoc, bo ja juz panikuje, a mamy jeszcze 7 miesiecy...
    Loulou

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lou, srodki nasenne, jedynie srodki nasenne. Dla matki! W marcu lecimy, a w kwietniu przebijamy sie na kontynet samochodem. Dynia zle znosi krepowanie ruchow. Musimy chyba przemykac sie noca.

      Delete
    2. Myśmy się właśnie nocą przemykali we Wrześniu, z noclegiem w Niemczech, dzieci dały radę świetnie, biedny był tylko jedyny kierowca.

      Delete
  3. A jak się rozsmakuje w lataniu? To kto wie, może nawet dacie radę na wakacje w Nowej Zelandii? :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och, w tej kwestii trwaja nieustanne negocjacje, bo to najbardziej zalegla z przyobiecanych sobie podrozy. Norwescy chca sie zajac wnuczka chocby i przez miesiac (wady? miesiac niczym nieograniczonego dostepu do zywnosci w kazdej postaci), a ja tam bym zatargala Dynie down under w scenografie dla hobbitow, tyle, ze morale mi upada na mysl o stu godzinach biegania za Dynia po pokladzie klasy ekonomicznej. I z tego powodu zamiast Nowej bedzie najpewniej co najwyzej ta Zelandia w okolicach ciotki Lou. Ba! :-) Takie zycie.

      Delete
  4. Remczewski w samolocie robił fikołki w przejściu i bawił sie w ciuciubabkę ze stiuardesą przy pomocy guziczka... A kiedy będziecie w Polszcze?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nawet nie chce sobie przypominac, co robila w samolocie Dynia :-)
      W czerwcu. Planujemy dluzej w czerwcu.

      Delete
  5. Lou a jak my do Was? To już za 2 miesiące....

    ReplyDelete
  6. Jedziecie do Lou?!
    A nie mozecie w ten piatek, he? Bysmy razem rzucily sie smazyc frytki!
    Chociaz, chociaz... moze i my bedziemy przejezdzac w okolicy za te dwa miesiace?

    ReplyDelete
  7. W czerwcu to ja rodzę deroga Kaczko, ale w celu wypicia z Tobą kawy i bezkarnego zjedzenia ciacha jestem gotowa przełożyć poród na lipiec ;)

    ReplyDelete
  8. Zosiu, przyniesiemy ciasto i kawe na porodowke! Plan zaklada okolice konca czerwca :-)

    ReplyDelete