[26-27 Jan 2012]
Zabrałam Dynię do sąsiedniej osady.
Pociągiem.
Dynia brylując manierami, zajęła miejsce przy oknie, ustawiła na stoliku napoje i przekąski, wypiła napoje i zjadła przekąski, wygłosiła monolog o tym, jak to podróże kształcą i przejrzała prasę komentując bieżące wydarzenia w kraju i na świecie.
Pozwoliła mi uwierzyć, że następny nasz wspólny lot na kontynent, dwie godziny w reglamentowanej, przyciasnej przestrzeni na wysokości kilku tysięcy stóp, będą tym razem bułką z masłem.
To było piękne pięć minut niezachwianej wiary.
©kaczka
Zabrałam Dynię do sąsiedniej osady.
Pociągiem.
Dynia brylując manierami, zajęła miejsce przy oknie, ustawiła na stoliku napoje i przekąski, wypiła napoje i zjadła przekąski, wygłosiła monolog o tym, jak to podróże kształcą i przejrzała prasę komentując bieżące wydarzenia w kraju i na świecie.
Pozwoliła mi uwierzyć, że następny nasz wspólny lot na kontynent, dwie godziny w reglamentowanej, przyciasnej przestrzeni na wysokości kilku tysięcy stóp, będą tym razem bułką z masłem.
To było piękne pięć minut niezachwianej wiary.
©kaczka
Dynia obieżyświatka?
ReplyDeleteMusowo. Choc nie ma we mnie, niestety, tyle odwagi, by zabrac Dynie w podroz po Polwyspie Indyjskim.
DeleteNic sie nie boj, nastepnym razem wezmiesz ulubiona lekture Dyni i przeczytacie do gory nogami i wszystko bedzi enowe i fascynujace, a jednak nadal znajome. I za ta przegenialna rade wyssana kompletnie z palca prosze o wskazowki jak dojechac do Polski samochodem z dwojka:)
ReplyDeleteJako Matka Podrozujaca musisz mi pomoc, bo ja juz panikuje, a mamy jeszcze 7 miesiecy...
Loulou
Lou, srodki nasenne, jedynie srodki nasenne. Dla matki! W marcu lecimy, a w kwietniu przebijamy sie na kontynet samochodem. Dynia zle znosi krepowanie ruchow. Musimy chyba przemykac sie noca.
DeleteMyśmy się właśnie nocą przemykali we Wrześniu, z noclegiem w Niemczech, dzieci dały radę świetnie, biedny był tylko jedyny kierowca.
DeleteA jak się rozsmakuje w lataniu? To kto wie, może nawet dacie radę na wakacje w Nowej Zelandii? :)))
ReplyDeleteOch, w tej kwestii trwaja nieustanne negocjacje, bo to najbardziej zalegla z przyobiecanych sobie podrozy. Norwescy chca sie zajac wnuczka chocby i przez miesiac (wady? miesiac niczym nieograniczonego dostepu do zywnosci w kazdej postaci), a ja tam bym zatargala Dynie down under w scenografie dla hobbitow, tyle, ze morale mi upada na mysl o stu godzinach biegania za Dynia po pokladzie klasy ekonomicznej. I z tego powodu zamiast Nowej bedzie najpewniej co najwyzej ta Zelandia w okolicach ciotki Lou. Ba! :-) Takie zycie.
DeleteRemczewski w samolocie robił fikołki w przejściu i bawił sie w ciuciubabkę ze stiuardesą przy pomocy guziczka... A kiedy będziecie w Polszcze?
ReplyDeleteNawet nie chce sobie przypominac, co robila w samolocie Dynia :-)
DeleteW czerwcu. Planujemy dluzej w czerwcu.
Lou a jak my do Was? To już za 2 miesiące....
ReplyDeleteJedziecie do Lou?!
ReplyDeleteA nie mozecie w ten piatek, he? Bysmy razem rzucily sie smazyc frytki!
Chociaz, chociaz... moze i my bedziemy przejezdzac w okolicy za te dwa miesiace?
W czerwcu to ja rodzę deroga Kaczko, ale w celu wypicia z Tobą kawy i bezkarnego zjedzenia ciacha jestem gotowa przełożyć poród na lipiec ;)
ReplyDeleteZosiu, przyniesiemy ciasto i kawe na porodowke! Plan zaklada okolice konca czerwca :-)
ReplyDelete