995-997

[2-3 Jan 2012]

(...)
Parszywy początek.
Dwadzieścia cztery godziny w imadle nieopisanego globusa, takiego, że tylko odgryźć sobie głowę i iść dalej,  noworoczny toast z gorzkiej herbaty i życzliwa rada miejscowej służby zdrowia by przejść na dietę z paracetamolu.
Powiedziałabym im, gdzie mogą sobie wetknąć swoją magię paracetamolu, ale wyszłoby przecież, że molestuję (!).
Teorie na temat genezy globusa były liczne.
Od przesunięcia się biegunów magnetycznych planety po arytmię, którą głosem teutońskiej strażniczki więziennej obwieścił głos z ciśnieniomierza powołując się na autorytet Światowej Organizacji Zdrowia, również zamknięty w ciśnieniomierzu.
Arytmia przeszła, gdy Dynia przestała skakać po kanapie, kwestii biegunów, a co za tym idzie ewentualnego końca świata jednoznacznie nie rozstrzygnięto.
Pod gorzką noworoczną herbatę i paracetamol - dwie lub trzy smętne noworoczne race we wsi.
Ta trzecia była czkawką tej drugiej.
Pierwsza mogła być iskrą z kominka.
Fajerwerki spod Big Bena, które pokazał telewizor wbiły sztylet w słowiański patriotyzm i narodową dumę hodowaną na racach odpalanych z okazji Dni Morza a zwyczajowo sponsorowanych przez browar lub zakłady podrobów mięsnych.
Za to do pracy jak na skrzydłach (!), bo wsią ciska jakaś lokalna odmiana tajfunu.
I choć strzykam jadem na lokalną architekturę, choć goniły mnie już i kubły na śmieci, i latające koty, i puszki i opakowania zastępcze to – o dziwo? o cudzie? - nie odpadł na mnie żaden fragment ludzkiej siedziby.
Może jednak powinnam przestać strzykać.

(...)
Dynia mówi Noł! barytonowym głosem z trzewi...
przez sen (!)
Za dnia mówi [dżorcz] wymową fonetyczną z podwieczorków u Królowej Elżbiety.
Klimat Earl Greya i kanapek z ogórkiem.
- Przemów Dyniu, przemów po słowiańsku, ulituj się, bo  mdli mnie od samego widoku Brzechwy, a top-dziesięć recytuję z pamięci i przez sen!
- Noł!

(...)
Gdzie nie spojrzeć urodziny-narodziny.
Najpierw Magdalennna.
Potem mały Balkan Electric – bezimienny tygodniami syn Wuja D. – ostatecznie szekspirowski, wietrzny duszek sponsorowany przez producenta środków piorących.
Dziś Jontek, czworga (!) imion, brat Klaudyny.

©kaczka
8 comments on "995-997"
  1. Bardziej niz ilosc znajomych oddychajacych z ulga na zakonczenie 2011 zdziwila mnie tylko ilosc osob sklinajacych na zly poczatek 2012. W koncu mialo byc lepiej, nie?
    Z najnowszych wypadkow mam skasowana polowe magisterki u jednej znajomej i moj absolutny Top 1: auto znajomej, zakupione 2 tygodnie wczesniej, ktore poszlo na usuniecie jakiejs fabrycznej usterki do garazu i na ktore spadl (!) inny samochod. Co zabawne, "spadniety"samochod ma sie dobrze, a ichnie do kasacji.
    To co? Od przyszlego poniedzialku lepiej? Jakby co to 14go zaczyna sie rok dla wschodniej czesci Europy, a pozniej mamy jeszcze Chinski, nie? Trzymajmy sie tej nadziei.
    Loulou

    ReplyDelete
  2. To auto przebilo dla mnie nawet moj gips;) Co jest niestety niewielkim pocieszeniem dla wlascicielki oczywiscie;)
    L.

    ReplyDelete
  3. Wyrazy współczucia dla biednej, obolałej Kaczej głowy! Zastanawiania się przy ataku globusa nad kwestią przebiegunowania nie zalecam :-) A odwacając przysłowie "Złe dobre początki" i tego życzę!

    ReplyDelete
  4. A ja slyszalam ze fajerwerki w Katowicach byly najsuperowsze wogole. Nie wiem bo ja z drugiego konca Polski i od nas nie bylo ich widac.
    A najgorsze w tym roku jest to ze Wegry zamieniaja sie w dyktature i jestem oszolomiona jak zupelnie normalne panstwo moze tak zwariowac.

    ReplyDelete
  5. No jak to: przemów po słowiańsku? Przecież przemówiła. "Ciocia" powiedziała, nie?
    agazpoznania

    ReplyDelete
  6. > Lou: po tej stronie dwa samochody przerobione na kabriolety i karnawal sraczek :-) Licze na chinski i na nasze spotkanie! jesli znajdziecie dla mnie kawalek podlogi w jakims okolicznym chlewiku to moge nawet na noc zostac :-)
    > Magda: bol glowy przechodzi w chroniczny dzieki kwitom, ale nie ustaje w nadziei, ze zaraz juz luty...
    > Ahora: w dyktature? musze zaczac przegladac normalne gazety!
    > Aga: przemowila i zamilkla w temacie ciotek i innych czlonkow rodziny! :-)

    ReplyDelete
  7. O tej wichurze słyszałam, że kumpeli pod Bristolem krowy przywiało na trawnik przed domem.
    Historia o połowie magisterki posłała mi ciary po plecach. Ludzie takie magisterkowe historie mieli i połowie siadały komputery, że ja co 5 minut gmailem do połowy rodziny rozsyłałam najnowsze wersje a i tak udało mi się stracić mozolnie dłubany rysunek.
    Z głowami coś jest na rzeczy, bo ja i M od dwóch tygodni ciągle ból, a od kilku dni ja lekkie zawroty, a dzisiaj w podróży wszyscy choroba lokomocyjna włącznie z kierowcą.

    ReplyDelete
  8. To przez te rozmagnesowane bieguny i nadchodzacy koniec swiata. A ja wczoraj zapisalam kilka zlotych mysli na sluzbowym laptopie, wciepnelam usb, przenioslam na domowy i... w pliku pusto, wiatr hula. Zlote mysli w sluzbowym jak najbardziej sa. Czary?

    ReplyDelete