[24-25 Jan 2012]
(...)
- Niecny hobbicie, doigrasz się i zaraz będziesz klęczeć w kącie na grochu. Jak w pozytywistycznej nowelce. – rozpakowuję całkiem nowe, nieużywane narzędzia represji i uciśnienia.
Dynia-kartograf w najlepsze suwa granicami mojej cierpliwości i nietykalności osobistej.
Dyniu, zostaw, Dyniu, przestań, Dyniu, nie ruszaj, Dyniu odłóż, Dyniu, to moje okulary, Dyniu, jedyna para, Dyniu, przestań prztykać mnie w nos... doigrasz...
... Się doigrałaś!
Dyniu, do kąta!
Dynia bez protestu obiera kierunek, staje w kącie tyłem do świata, wykonuje kilka skomplikowanych ćwiczeń rozciągających, świat, przewidując rozrywkę, skacze po napoje gazowane i precelki.
- Dżorcz. – mówi Dynia wskazując na kąt.
Albo ma objawienie, albo próbuje powiedzieć, że ochronka regularnie wszczyna postępowania dyscyplinarne względem kolegi Żorżyka.
...
...
...
- Pst! Norweski! Jak odwołać dziecko z kąta? Bo stoi! A nie przewidziałam, że będzie stała.
- Powinna cię przeprosić. (Norweski jest na bieżąco z telewizyjnymi trendami wychowawczymi.)
- Przecież nie mówi!
- No to trochę postoicie.
(...)
Plącze się Państwu po kanałach program?
Taki, w którym pewien Amerykanin zwiedza tamtejsze stołówki i w zamian za koszulkę, zdjęcie na ścianie oraz chorobę wieńcową, je na czas porcje, od widoku których nawet Lukullus puściłby pawia na buty.
A to kilometr burrito z całego wołu, prosięcia i jagnięcia oraz rocznego zbioru plantacji fasoli, a to wannę ostryg, a to dwa i pół kilograma topionego sera, którym polana jest góra czipsów, a to bochenek chleba przełożony frytkami, a to sajgonki wielkości autobusu.
Man vs. Food.
Nam często się plącze.
Mamy nawet domową wersję, własne reality-show.
Przy niedzieli Dynia pochłonęła nadziewaną oberżynę (taką samą porcję od jakiej rozpękł się Norweski), jabłko rozmiarów melona, ser fromaż i garść kukurydzianych chrupek.
(Moją garść.)
Prawdopodobnie były to jedynie przystawki, bo chwilę później przyniosła z kuchni kilka konserw mięsnych domagając się natychmiastowego dostępu.
Dynia vs. Food.
Jesteśmy otwarci na propozycje szołbiznesu.
(...)
Dynia vs. Food.
Kaczka kontra Ewaluatorzy.
Wojna Kwitów.
Bitwa pod Komentarzem.
Stanęła przeciwko mojej wizji sprawiedliwości dziejowej cała hiszpańska Armada.
Już miałam jej ostatecznie skopać tyłek, gdy Armada powiedziała: eeee, jak ci tak zależy...
Odwiesiłam lśniącą zbroję, wyłączyłam świetlny miecz.
Po zabawie.
(...)
KLIK KLIK
Aktualności.
©kaczka
(...)
- Niecny hobbicie, doigrasz się i zaraz będziesz klęczeć w kącie na grochu. Jak w pozytywistycznej nowelce. – rozpakowuję całkiem nowe, nieużywane narzędzia represji i uciśnienia.
Dynia-kartograf w najlepsze suwa granicami mojej cierpliwości i nietykalności osobistej.
Dyniu, zostaw, Dyniu, przestań, Dyniu, nie ruszaj, Dyniu odłóż, Dyniu, to moje okulary, Dyniu, jedyna para, Dyniu, przestań prztykać mnie w nos... doigrasz...
... Się doigrałaś!
Dyniu, do kąta!
Dynia bez protestu obiera kierunek, staje w kącie tyłem do świata, wykonuje kilka skomplikowanych ćwiczeń rozciągających, świat, przewidując rozrywkę, skacze po napoje gazowane i precelki.
- Dżorcz. – mówi Dynia wskazując na kąt.
Albo ma objawienie, albo próbuje powiedzieć, że ochronka regularnie wszczyna postępowania dyscyplinarne względem kolegi Żorżyka.
...
...
...
- Pst! Norweski! Jak odwołać dziecko z kąta? Bo stoi! A nie przewidziałam, że będzie stała.
- Powinna cię przeprosić. (Norweski jest na bieżąco z telewizyjnymi trendami wychowawczymi.)
- Przecież nie mówi!
- No to trochę postoicie.
(...)
Plącze się Państwu po kanałach program?
Taki, w którym pewien Amerykanin zwiedza tamtejsze stołówki i w zamian za koszulkę, zdjęcie na ścianie oraz chorobę wieńcową, je na czas porcje, od widoku których nawet Lukullus puściłby pawia na buty.
A to kilometr burrito z całego wołu, prosięcia i jagnięcia oraz rocznego zbioru plantacji fasoli, a to wannę ostryg, a to dwa i pół kilograma topionego sera, którym polana jest góra czipsów, a to bochenek chleba przełożony frytkami, a to sajgonki wielkości autobusu.
Man vs. Food.
Nam często się plącze.
Mamy nawet domową wersję, własne reality-show.
Przy niedzieli Dynia pochłonęła nadziewaną oberżynę (taką samą porcję od jakiej rozpękł się Norweski), jabłko rozmiarów melona, ser fromaż i garść kukurydzianych chrupek.
(Moją garść.)
Prawdopodobnie były to jedynie przystawki, bo chwilę później przyniosła z kuchni kilka konserw mięsnych domagając się natychmiastowego dostępu.
Dynia vs. Food.
Jesteśmy otwarci na propozycje szołbiznesu.
(...)
Dynia vs. Food.
Kaczka kontra Ewaluatorzy.
Wojna Kwitów.
Bitwa pod Komentarzem.
Stanęła przeciwko mojej wizji sprawiedliwości dziejowej cała hiszpańska Armada.
Już miałam jej ostatecznie skopać tyłek, gdy Armada powiedziała: eeee, jak ci tak zależy...
Odwiesiłam lśniącą zbroję, wyłączyłam świetlny miecz.
Po zabawie.
(...)
KLIK KLIK
Aktualności.
©kaczka
A propos telewizyjnych trendów wychowawczych, teraz rozumiem, dlaczego te metody miały być stosowane dla dzieci powyżej drugiego roku życia - większa szansa, że mówią ;D ale że poniżej 10...? Hm... a może po prostu Superniania chciała się zmieścić między buntem dwulatka a buntem nastolatka? :D
ReplyDeletePS Popraw linka pod klik klik ;)
Link poprawion, dzieki! Nie mozna trzynastolatka odeslac na niegrzeczne krzeselko? Naprawde?! :-)
DeleteKaczko, zrozumiałe, że Dynia jako typowy Hobbit uwielbia jeść. Oni już tak mają, a "hodowla małych Hobbitów wymaga wielkiej ilości paszy!" jak twierdził mistrz Tolkien
ReplyDeleteNikt nas, kurza d..., nie uprzedzil! Kredyt na zywnosc, zywnosc na kredyt! :-)
DeleteAleż! (:
ReplyDeleteA u nas były wczoraj otrębowe racuchy z jabłkami, myślałam, że się zasmażę na śmierć, bo nie chciało mi się myć drugiej patelni. Potem pomyślałam, że w sumie to super, będę sobie potem zajadała na zimno. Jak się moje niejadki rzuciły to szukałam szczęki i łapałam ze stołu na oślep, żeby zdążyć coś spożyć.
Dzisiaj L krzyczy do mnie z kuchni: Mamusiu na pomoc! Mamusiu pomocyjatunku pjosie! pomóś mi!!
Wpadam z przestrachem, a ona paluchem w lodówkę celuje: Pomóś mi zjeść pajófke. Sibko sibko do pieca (mikrofalówki) aje ja kjence (timerem).
U nas z kjencenia najlepsze jest fciskanie. Guziki pralki! Ale termostat tez niczego sobie. Pewnego dnia upiore w dziewiecdziesieciu.
DeleteAlebo tak jak ja, wyciągniesz pranie odwirowane z prędkością zero i chlapnie Ci to wszystko na pantofle (: Albo jakiś mały szatan nawrzuca do pralki wszelkiego dobra, uruchomi ją i wyciągnie wszystkie trzy kurki do sterowania, schowa je i przyjdzie i powie celując w pralkę: Zobacz mamo bajka. Raczej dramat: W tej scenie ogarnia Cię coś niesamowitego. Nie sposób opisać ile emocji przewala się przez człowieka zanim otrząśnie się z zatchnięcia i ruszy na ratunek. To jest moment kiedy zaczynasz wyciągać wtyczkę z kontaktu, żeby starsza nie wyprała młodszej.
Deleteczy Dynia wciąż stoi w kącie, czy jakoś ją odwołałaś? :)
ReplyDeleteboskie są te historie. nie znoszę historii o dzieciach, a te Twoje czytam z zapartym tchem. weź książkę wydaj, co?
Zapytalam Dynie, czy uwaza sie za winna, odpowiedziala: NOOOOL!, zapytalam, czy jest jej przykro, odpowiedziala: NOOOOL!, zapytalam, czy planuje recydywe, odpowiedziala: NOOOOOOL! i wszyscy byli zadowoleni :-))))
DeleteKsiazke? Ach tak mi mow, tak mi mow, ale podobno najlepiej sprzedaja sie poradniki, a tu z Dynia ciagle po omacku i bez latarki :-)
Dobrze gdy dzieci mają apetyt.
ReplyDelete"Odwiesiłam lśniącą zbroję, wyłączyłam......" hihihihihi..............hi.............hi......
Ba! Bylam gotowa bic sie o ostatni przecinek. Musze chyba te energie wkladana w walke o sprawiedliwosc dziejowa inwestowac w cos innego.
DeleteMniam mniam, oberzyna. Czy oberzyna to baklazan? Bo mi sie te wszystkie cukinie i kabaczki myla!
ReplyDeleteZdaje sie, ze tak, ale niech sie Botanicy wypowiedza. Warzywo pysznosci, ale podobno zawiera sporo histaminy.
ReplyDelete