1013

[20 Jan 2012]

Dynia ma pod górkę.
I jak się okazuje, wcale nie dlatego, że do snu kołyszą ją frazy pokroju: Das schrumpelige Rumpelstilzchen wünscht gut gewürzte Fliegenpilzchen, co przepisuję z kartki, bo w mózgu mi się nie mieści.
I wcale nie dlatego, że kto? co? Rubenito, kogo? czego? Rubenita, albo o kim? o czym? o Rubenicie? Kto był dzisiaj w ochronce, Dyniu? Rubenito? Bawiłaś się z Rubenitem, tak?... (Dynia ma od tego na czole coraz głębszą zmarszczkę konfuzji.)
To wszystko tam to nic.
Wysłuchałam serii wykładów z fonetyki i alfabetyki prowadzonych przez świnię Peppę.
A is for apple, B is for butterfly...
- [JU] is for [AMBRELA] – zasiewa Peppa w dziecięcej głowie dogmaty – a [EKS], drogie dziateczki, [EKS] is for [ZAJLOFON]  – poucza i tłucze głupio w cymbały.
To się dopiero kupy nie trzyma.
...
(Wszak wiadomo, [JU] is for jutro futro, a [EKS] is for były mąż.)


©kaczka
8 comments on "1013"
  1. Podziwiam Dyniutkę, że tak to wszystko bierze na klatę. Maszka już od najwcześniejszych protestowała głośno, jeśli słyszała matkę mówiącą w jakimkolwiek innym, niż polskim narzeczu. (chociaż właściwie innym było wolno :))
    Ja czuję ciśnienie, by dziecko oswoić z angielskim, skoro się już zgodziłam na jej niepolskie obywatelstwo. Więc kreskówki tylko 'in inglisz' i wczorajsze dziecka zdziwienie: "mama, ty umieś mówić po śfińskofemu?", kiedy coś tam odpowiedziałam Peppie pytającej z ekranu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dynia jest tolerancyjna wzgledem wszystkiego, co nie ma zwiazku z jedzeniem :-) Ciesze sie, ze nie jestem jedyna, ktora rozmawia z Peppa po sfinskofemu :-)))

      Delete
  2. To jest absolutnie niesamowite. Dynia będzie miała mózg wielkości dyni. Ile ja bym dała żeby posłuchać jak buduje zdania. U mojego syna to było gramatycznie fascynujące, a on tylko po polsku....
    Ty wiesz,że on używał konstrukcji prasłowiańskich? Jeśli Dynia będzie instynktownie tworzyć w prateutońskim, praautochtońkim i prasłowiańskim to wymiękam...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tez bym chciala te zdania... Dynia wyraza sie glownie przez NO! i na horyzoncie zadnych zmian :-)
      Najbardziej mnie intryguje, czy Dynia jesli przemowi po polsku to bedzie zdrabniac? (Miejscowe nie zdrabniaja, bo niby jak, raczej wyginaja slowa.)Czy zdrabnianie to niezbedny etap eksperymentow z jezykiem slowianskim, czy jedynie nalot z matczynych pogwarek. Polonia we wsi silna i zagaja do dziatek: raczka, mamusia, spodenki, buciki, ciasteczka, ksiazeczki, buziunia, noseczek... Nigdy tak nie ciumkalam do Dyni, wiec czekam w napieciu :-) Oprocz tego, w tle zaklad z zimno, ze przy pierwszym zdrobnieniu z rozanych usteczek Dyni mozg zamieni mi sie w smalczyk :-)))

      Delete
    2. Wiesz,że jako podwójnie skazona słowiańszczyzną, jestem wielką zwolenniczką zdrabniania, więc popieram Zimno :) Ale cieciania, pieszczenia się do dzieci nienawidze i nie używam. Efekt jest taki,że Remczewski wszędzie gdzie jest ś i ć mówi sz i cz...

      Delete
    3. Szpiwor, szwinia i czma? Szlicznie! :-)

      Delete
  3. a ja nie zdrabniałam (za bardzo) i nie spieszczałam (nigdy!) i nie sepleniłam (przebóg!), dopóki moje dziecko nie zaczęło.... ;)

    ReplyDelete