892-894

[11-13 Sep 2011]



(...)
Motto: Głupi telefon, bo tonie.
Znalazłam telefon na środku suchej, kuchennej podłogi.
Pływał w pokrowcu.
- Jak, jak? – pytam. - Jaką nadprzyrodzoną siłą? Nasikała? Napluła do środka? Odkręciła kran, wyjęła z szafy lejek, podciągnęła hydraulikę i chlup? Akwarium z pikseli?
Wystarczyła jej nanosekunda.
Oka mgnienie.
Po dwudziestu czterch godzinach i dzięki suszarce do włosów odzyskałam łączność.
(Wiecznie żywa Nokia 3310, taka z wymienialnym grzbiecikiem, made in Hungary, to jednak wyjątkowy telefon.)
Dynia ma sądowy zakaz zbliżania się do urządzeń telekomunikacyjnych na odległość metra.
Jej uwaga skupia się obecnie na szwajcarskim zegarku.
Szwajcarski zegarek wytrzymuje kwadrans w zamrażarce.
Eksperyment przerwano wbrew woli eksperymentatora, a nawet rzec można, przy jego zdecydowanym sprzeciwie.

©kaczka
9 comments on "892-894"
  1. czy aby nie pomoże Dyni/Wam/ dostaczenie "na zawsze" osobistej wersji zegarka, telefonu, pilota do telewizora? Kiedy każdy ma swoje, to jakoś cieplej na duszy

    sistori = jakoś z siostrą się kojarzy;-)

    ReplyDelete
  2. dobre:D hihihi
    Nasza corka tez bardzo porzada wszystkie w domu telefony, piloty i kalkulatory. choc zdecydowanie hitem jest myszka od komputera bo sie swieci. Rzuca nia wszedzie i dziwie sie, ze nadal dziala:)

    ReplyDelete
  3. Hmmm...no to w sumie dobrze, że nie macie w domu żadnej roślinki ani stacjonarnego zwierzaka;-)
    A jakiś stosunek do otaczającej przyrody Dynia już ma? Pomijając ewentualne zapędy konsumpcyjne oczywiście...

    ReplyDelete
  4. I godzi się tak Dziecku stawać na drodze do poznania??? ;-)))

    ReplyDelete
  5. > Hermi: teoretycznie, acz oprocz tego, ze kazdy ma swoje jakos juz tak bywa, ze cudze zawsze jest lepsze :-) Dynia ma i swoj kalkulator, i komorke z Tesco, ktora gra i trabi, i nareczne bransolety, a chce mojego zegarka i juz.
    > Iwona: guziki w laptopie tez nie do pogardzenia :-)
    > Bebos: oto przyklad, wracam wczoraj z pracy, prowadzi mnie kot sasiadow (maly, czarny, ledwie od ziemi odrosniety), dzieciarnia, ktora bawi sie przed naszym domem rzuca sie na kotka, w drzwiach Dynia, widzi kotka, domaga sie kotka, dzieciarnia krzyczy 'pse pani, mozemy temu chlopcykowi (!) pokazac kotka' i juz podrywaja kocine, i leca skladac Dyni w ofierze. Tyle, ze im blizej i te dzieci, i ten kot tym bardziej Dynia w bek. Im dalej od kota i od dzieci tez w bek. Nie analizuje, bo chyba bym zglupiala.
    > Tomaszowa: nie godzi sie, ale zegarek potrzebny matce, wiec nie bedzie przymarzal do mrozonej cieleciny :-)

    ReplyDelete
  6. Droga Kaczko, o telefonie będzie. Ten ci oto miał mój były Szef, taki gówny nad gównymi. Prezes nad prezesamy. Co on Ci z nim wyrabiał - jeden Pan Bóg raczy wiedzieć i jego sekretarki, tudzież asystentki, tudzież pracownicy wszelacy, w których a juści tymże owym czasmy też i rzucał. To jest telefon legenda, telefon opoka, telefon człowiek z marmuru i z żelaza, i co tam jeszcze chceta. Dawaj dziecku, dawaj Dyni , nie byle jaką marką jest zainteresowana.

    PS
    Żeby nie było- firma mocno bogata, dział komunikacji i telefonii różnorakiej podstępem, sposobem , a nawet podrzutem niekontrolowanym próbował Szefowi gównem zmienić na nowszy model- i ni chu , chu.
    Jak jest teraz? Z ciekawości zapytam, bo na ojczyzny łono się i owszem.

    ReplyDelete
  7. Bo to jest ladny, prosty telefon, niewielki, bez gadzetow, z gra w pikselowego weza, w ktora onegdaj lupalam bez opamietania. Ja tam prezesa rozumiem, ze hej.

    ReplyDelete
  8. Może trzeba odkręcić kolanko pod umywalką i znajdziecie parę stówek ;)

    ReplyDelete
  9. To rozwiazaloby nasze problemy finansowe :-) Znajomi powiadaja, ze warto rowniez miec na uwadze te szpary w samochodzie, ktore dmuchaja powietrzem. Ich dzieci potraktowaly je jako skarbonke. Mechanik spedzil tydzien eliminujac przyczyny grzechotania samochodu na zakretach :-)

    ReplyDelete