901-905

[tydzień Sep 2011]



(...)
Dynia jest modelowym obiektem badawczym.
Personel u Świętego Tomasza, oddział Śnieżna Sowa,oniemiał.
Dynia bez łez, smarków i protestu pozwoliła zmierzyć sobie zawartość wody, zamazać długopisem obie ręce, osmarować alergenami, a na samym końcu oddała krew nauce.
(Grupa kontrolna w badaniach nad nietolerancją pokarmową.)
Na tle innych rozdartych dziatek, Dynia ze swoimi rączynami grzecznie ułożonymi na poduszce pediatrycznej flebotomistki, błyszczała opanowaniem, rozsądkiem i godnością.
Wielka jest moc przekupstwa. Wielka jest moc batonika muesli.
Jest druga strona.
Szpital dziecięcy u Świętego Tomasza to pokazowa placówka.
Chrom, szkło, piętra imienia poszczególnych stref klimatycznych, zabawki, konsole do gier, telewizory, telebimy, konsultanci i pielęgniarki przebrani za zwykłych ludzi.
Ilość dziecięcego nieszczęścia sunącego po korytarzach.
Ponad moje siły.
Wyszłyśmy od Śnieżnej Sowy prosto w babie lato.
Mamy meteorologiczne szczęście do wizyt w Londynie.
Brzeg Tamizy pełen wyrzutków z Britain Got Talent, niespełnionych solistów Konkursu Chopinowskiego, japońskich i niemieckich turystów, azylantów z La Rambli, straganów z jedzeniem z całego świata: od kremowych babeczek z wisienką przez paellę, frankońskie wursty, włochate od pleśni sery, do nepalskich słodyczy i włoskich sucharków z masłem orzechowym.
Miłe popołudnie w Tate Modern z ciotką N., Nienarodzonym i filiżanką kawy.


Ciotka N., szósty miesięc ciąży, brzuch – doprawdy! – lekkie wzdęcie.
Przy ciotce N. producenci ubrań ciążowych poszliby z torbami.
Dynia w Tate brylowała manierami.
Zapadła się w skórzaną kanapę i konsumowała kanapki, od czasu do czasu wtrącając się do dyskusji.
Obawiam się, że Ciotka N. ma teraz mocno zafałszowany obraz swej przyszłości.
Pociąg do domu 4:40 pm., rush hour, ani szpilki.
I w tym Dynia próbująca zaprzyjaźnić się ze wszystkimi i przemierzająca wagon w te i wewte.
Ja za nią.
Bite dwie godziny.
(Fascynujące, ile osób śpi z otwartymi ustami.)
Podróże z dzieckiem to jest sport ekstremalny.
I jak to sport, czasem jest z tego spora satysfakcja.

(...)

Dynia przyniosła do domu swoją pierwszą pracę plastyczną.
Sztuka nowoczesna.
Prekursorka kropkizmu.
Dla jednych mechanizm działania inhibitorów kinazy białkowej, dla innych – schemat replikacji wirusów.
Odbiorcy silnie identyfikują się z dziełem.

(...)
Nie sposób zatrzymać jej w kadrze.




©kaczka
5 comments on "901-905"
  1. Dynia ma badactwo we krwi, a w kwestii malarstwa to, to nie jest żaden kropkizm tylko żywcem wyjęty Pollock -najdroższy malarz świata.

    http://monosdepotocoloreao.files.wordpress.com/2007/04/pollok.jpg

    (obraz "No. 5, 1948" został sprzedany za 140 mln dolarów)

    No,tak bogatemu to i byk się ocieli.

    ReplyDelete
  2. ale modnie odziana, nono, nawet zamazana wyglada bardzo trendy!

    ReplyDelete
  3. > Zoska: pokazalam Norweskiemu, powiedzial, ze idzie po farby i sztalugi :-)
    > Ahora: sliczny, modny chlopczyk :-) szalik zamotala sobie sama. Czarna aplikacja na torsie jest cudna, wlasciwie autoportret :-) Moze uda sie uchwycic to pokaze.

    ReplyDelete
  4. swiat sztuki stoi przed nia otworem,
    widze w niej kontynuatorke
    pointylizmu Georgesa Seurat,
    czapki z glow! :)

    ReplyDelete
  5. > debe: och, zanim te czapki to trzeba nam nad technika popracowac, by dogonic mistrza :-) albo te kropki zagescic, albo spogladac na dziela z bardzo wysoka...

    ReplyDelete