[1 Nov 2010]
608.
(...)
Poniedziałek.
Dziś w karneciku...
Siedzimy, a jakże przy kawie, tuż po aktywnej sesji dziecięcych przyśpiewek w bibliotece.
(Dużo było up i down, a Dynia wszak nie chudnie.)
Siedzimy, a jakże przy kawie.
(- Bez farfocli cynamonu i bez pudru czekolady, prawda? – triumfuje kelnerka. – Pamiętałam!
Bez urazy, ale przy tej częstotliwości ...)
Siedzimy.
Kawa jest bez pudru i farfocli.
Rubenito łyska białym zębem.
Klaudyna dekapituje kultową żyrafę Zofię.
(Kultowa Zofia la Żyrafa, od której uzależniają się ząbkujące niemowlęta to niewątpliwie odwet Francuzów za Waterloo. Przypuszczam, będąc naocznym świadkiem prób rozszarpania żyrafy na strzępy przez grupę zdesperowanych bezzębnych, że żyrafa Zofia ma we wnętrznościach niemowlęcą kocimiętkę.)
Dynia sięga sobie garścią do któregoś z licznych żołądków.
Od ślinowej wilgoci w powietrzu łupie mnie w kościach.
Siedzimy, a jakże przy kawie.
Siedzimy i ziewamy.
Kawą zalewamy zmianę czasu.
Zegary biologiczne naszych dziatek rozpaczliwie trzymają się lata.
Przezornie milczę, by nie skończyć jak żyrafa Zofia.
Czym jest bowiem pobudka o szóstej w nocy w porównaniu z kompletem pobudek Rubenita?
Tych między drugą a czwartą.
(...)
Pepparkakkor, lussekatter, czy kanelbullar?
(www.lindex.com)
©kaczka
608.
(...)
Poniedziałek.
Dziś w karneciku...
Siedzimy, a jakże przy kawie, tuż po aktywnej sesji dziecięcych przyśpiewek w bibliotece.
(Dużo było up i down, a Dynia wszak nie chudnie.)
Siedzimy, a jakże przy kawie.
(- Bez farfocli cynamonu i bez pudru czekolady, prawda? – triumfuje kelnerka. – Pamiętałam!
Bez urazy, ale przy tej częstotliwości ...)
Siedzimy.
Kawa jest bez pudru i farfocli.
Rubenito łyska białym zębem.
Klaudyna dekapituje kultową żyrafę Zofię.
(Kultowa Zofia la Żyrafa, od której uzależniają się ząbkujące niemowlęta to niewątpliwie odwet Francuzów za Waterloo. Przypuszczam, będąc naocznym świadkiem prób rozszarpania żyrafy na strzępy przez grupę zdesperowanych bezzębnych, że żyrafa Zofia ma we wnętrznościach niemowlęcą kocimiętkę.)
Dynia sięga sobie garścią do któregoś z licznych żołądków.
Od ślinowej wilgoci w powietrzu łupie mnie w kościach.
Siedzimy, a jakże przy kawie.
Siedzimy i ziewamy.
Kawą zalewamy zmianę czasu.
Zegary biologiczne naszych dziatek rozpaczliwie trzymają się lata.
Przezornie milczę, by nie skończyć jak żyrafa Zofia.
Czym jest bowiem pobudka o szóstej w nocy w porównaniu z kompletem pobudek Rubenita?
Tych między drugą a czwartą.
(...)
Pepparkakkor, lussekatter, czy kanelbullar?
(www.lindex.com)
©kaczka
zdecydowanie smakowo i poznawczo wygrywają pierniki. Obawiam się tylko zbytniego rozmemłania..
ReplyDeletePierniki och! i ach! Ale te środkowe makarono-ciastka kolorystycznie bardzo energetyczne. I poza tym, Dynia nie da rady zaślinić wszystkich trzech ??? ;-)))
ReplyDeleteNie moglam sie zdecydowac i wybralam wszystkie trzy. Dynia w te swieta bedzie skandynawska.
ReplyDelete> Tomaszowa: w srodku drozdzowe bulki z szafranem. Bardzo osobliwy wypiek :-)
ReplyDeleteJesli dostawca zdazy to odziejemy Dynie na swieta Lucje. Pod grzane wino i zolte bulki live.
oups, mi niestety te kanelbullar'ki skojarzyly sie z canis lupus kupus - udreka matek dzieci, ktore wciaz jeszcze preferuja /przez trawniczki/ sie przemieszczac przy uzyciu wszystkich czterech konczyn...
ReplyDeleteale Dynia piernikowo-szafranowa - MNIAM!
... i nie jestes w tym skojarzeniu odosobniona! :-)
ReplyDelete