[28-30 Sep 2011]
(...)
Trzydzieści stopni w cieniu.
Sandały i sukienki.
Planowałam obejść wszystkie charytatywne śniadania we wsi.
Już z pierwszego, w Domu Spokojnej Starości, należało się pospiesznie ewakuować.
Ktoś ustawił pryzmę ciastczanych, charytatywnych babeczek z kremem i kandyzowaną wisienką na niskim stoliku do kawy.
Jak raz w zasięgu teleskopowych rączek.
Nieporozumienie.
Dynia odniosła wrażenie, że to bufet all-you-can-eat, albo, że myślą przewodnią eventu jest charytatywne dokarmianie Dyni.
Wczepiałaby się framugi, gdy ją wynosiłam, ale w każdej ręce trzymała po babeczce, więc technicznie nie dała rady.
Ponieważ i usta miała zapchane babeczką (lub dwoma, a może trzema?), szczęśliwie, nie mogła też zbyt głośno protestować.
Wyszłyśmy prawie po angielsku, zostawiając w skarbonce budżet przeznaczony na wszystkie pozostałe śniadania.
A na wybranych babeczkach – odciski palców w kremie.
(...)
Związek Dyni i Rubenita oparty jest podobno na nowoczesnym podziale obowiązków.
Dynia obsługuje park maszynowy i odbiera telefony, Rubenito opiekuje się plastikowym dzieckiem.
(...)
Dogspotting.
Rubenito wykłada Dyni zoologię.
Na widok psów Dynia od wczoraj krzyczy: guau guau, guau.
(...)
U schyłku Dnia wysłałam Dynię po zakupy.
(Stały w torbie w przedpokoju.)
Długo jej nie było.
Długo.
Gdy dotarła do niej ekspedycja ratunkowa okazało się, że rozpakowała kiełbasiane rolki (sześć na dziewięć centymetrów) i właśnie kończyła konsumować drugą.
©kaczka
(...)
Trzydzieści stopni w cieniu.
Sandały i sukienki.
Planowałam obejść wszystkie charytatywne śniadania we wsi.
Już z pierwszego, w Domu Spokojnej Starości, należało się pospiesznie ewakuować.
Ktoś ustawił pryzmę ciastczanych, charytatywnych babeczek z kremem i kandyzowaną wisienką na niskim stoliku do kawy.
Jak raz w zasięgu teleskopowych rączek.
Nieporozumienie.
Dynia odniosła wrażenie, że to bufet all-you-can-eat, albo, że myślą przewodnią eventu jest charytatywne dokarmianie Dyni.
Wczepiałaby się framugi, gdy ją wynosiłam, ale w każdej ręce trzymała po babeczce, więc technicznie nie dała rady.
Ponieważ i usta miała zapchane babeczką (lub dwoma, a może trzema?), szczęśliwie, nie mogła też zbyt głośno protestować.
Wyszłyśmy prawie po angielsku, zostawiając w skarbonce budżet przeznaczony na wszystkie pozostałe śniadania.
A na wybranych babeczkach – odciski palców w kremie.
(...)
Związek Dyni i Rubenita oparty jest podobno na nowoczesnym podziale obowiązków.
Dynia obsługuje park maszynowy i odbiera telefony, Rubenito opiekuje się plastikowym dzieckiem.
(...)
Dogspotting.
Rubenito wykłada Dyni zoologię.
Na widok psów Dynia od wczoraj krzyczy: guau guau, guau.
(...)
U schyłku Dnia wysłałam Dynię po zakupy.
(Stały w torbie w przedpokoju.)
Długo jej nie było.
Długo.
Gdy dotarła do niej ekspedycja ratunkowa okazało się, że rozpakowała kiełbasiane rolki (sześć na dziewięć centymetrów) i właśnie kończyła konsumować drugą.
©kaczka