[6 Jun 2014]
(...)
- Mamy problem z Dynią. – powiedziała mi naszpani od Rezolutnych Lisków wciągnąwszy mnie za wieszaczek z rzodkiewką. – Oraz, jeśli to panią pociesza, również z innym dzieckiem, którego imienia nie mogę podać ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych.
- Problem jakiej natury? – zapytałam.
- Otóż Dynia oraz inne dziecko, którego imienia nie mogę podać ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych, odmówili dziś udziału w zajęciach. Robiliśmy odciski stóp brodząc w farbie, a oni odmówili zdjęcia skarpet.
- Czy podali powody?
- Tak, Dynia powiedziała, że to głupie tak się brudzić. Ale proszę się nie martwić, pracujemy nad tym. Skłonimy ją podstępem.
Ja? Martwić?
Będą Dynię brudzić podstępem?
(To można odbierać z Instytutu jeszcze brudniejsze dziecko?)
Z opowieści naszpań wiem, że Dynia jako jedna z nielicznych wolontaryjnie podjęła się bycia kuratorem kolekcji dżdżownic, co wymagało od niej bezpośrednich kontaktów z przedstawicielami gatunku. Wydłubywania z ziemi, tulenia do piersi, obrączkowania?, nadawania imion i wreszcie wypuszczania w grządkę sałat i roślin okopowych.
(Kurator wypuszcza, pozostali machają chusteczkami i kołysząc się w kręgu śpiewają: 'Should auld acquaintance be forgot, And never brought to mind?, Should auld acquaintance be forgot, and days of auld lang syne?')
Intryguje. Czy naszpanie pracują w takim razie nad resztą zoologicznie niezaangażowanych?
I co robią, aby podstępem przełamać opór?
Wrzucają im dżdżownice za koszule?
Poza tym, czy brudne stopy to podstawa programowa? I dlaczego te stopy stoją wyżej niż umiejętność nakopania robaków na ryby?
- Dyniu – pytam. - Co tam robiliście dziś z farbami?
- Nothing! Me and Alexander (tyle na temat ochrony danych osobowych) SIMPLY did not want to get messy!
O czym donoszę spod piekarnika realizując zamówienie na tort urodzinowy o o jedynym słusznym kształcie.
©kaczka
(...)
- Mamy problem z Dynią. – powiedziała mi naszpani od Rezolutnych Lisków wciągnąwszy mnie za wieszaczek z rzodkiewką. – Oraz, jeśli to panią pociesza, również z innym dzieckiem, którego imienia nie mogę podać ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych.
- Problem jakiej natury? – zapytałam.
- Otóż Dynia oraz inne dziecko, którego imienia nie mogę podać ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych, odmówili dziś udziału w zajęciach. Robiliśmy odciski stóp brodząc w farbie, a oni odmówili zdjęcia skarpet.
- Czy podali powody?
- Tak, Dynia powiedziała, że to głupie tak się brudzić. Ale proszę się nie martwić, pracujemy nad tym. Skłonimy ją podstępem.
Ja? Martwić?
Będą Dynię brudzić podstępem?
(To można odbierać z Instytutu jeszcze brudniejsze dziecko?)
Z opowieści naszpań wiem, że Dynia jako jedna z nielicznych wolontaryjnie podjęła się bycia kuratorem kolekcji dżdżownic, co wymagało od niej bezpośrednich kontaktów z przedstawicielami gatunku. Wydłubywania z ziemi, tulenia do piersi, obrączkowania?, nadawania imion i wreszcie wypuszczania w grządkę sałat i roślin okopowych.
(Kurator wypuszcza, pozostali machają chusteczkami i kołysząc się w kręgu śpiewają: 'Should auld acquaintance be forgot, And never brought to mind?, Should auld acquaintance be forgot, and days of auld lang syne?')
Intryguje. Czy naszpanie pracują w takim razie nad resztą zoologicznie niezaangażowanych?
I co robią, aby podstępem przełamać opór?
Wrzucają im dżdżownice za koszule?
Poza tym, czy brudne stopy to podstawa programowa? I dlaczego te stopy stoją wyżej niż umiejętność nakopania robaków na ryby?
- Dyniu – pytam. - Co tam robiliście dziś z farbami?
- Nothing! Me and Alexander (tyle na temat ochrony danych osobowych) SIMPLY did not want to get messy!
O czym donoszę spod piekarnika realizując zamówienie na tort urodzinowy o o jedynym słusznym kształcie.
©kaczka
ale masz fajne, mądre, asertywne dziecko :)
ReplyDeleteI szczere, do bolu, tak po niemiecku :) Bardzo chcialabym, by ta asertywnosc przetrwala dalsze szczeble edukacji.
DeleteCycki mi odlecieli. Mus uczestniczyć w każdych zajęciach, choćby deszcze niespokojne, grad i późniejsze, wieloletnie terapie.
ReplyDeleteA bo ja wiem? Naszpani nie potrafila mi wyjasnic. Moze w swietle ostatnich wydarzen ustalily sobie, ze jestem przewrazliwiona na tle i bede sie czepiac, jesli nie zobacze upackanych stop Dyni. Upackanych tak samo jak pozostale stopy Liskow. Ani mniej, ani wiecej :)
DeleteKaczko... ten torcik ma z mojej perspektywy (starej żaby) kształt grzyba atomowego.
ReplyDeleteOdważnie!
A Dynia kiedyś będzie deptać winogrona i czcić Bachusa, you'll see! ;)))
Ojacie! Masz racje!!! Grzyb!
DeleteI sauerkraut tez moze bedzie deptac? ;)
a ja poproszę o koordynaty potrzebne do zakupu formy do pieczenia, jeśli jedyny słuszny kształt to prześladowany przez Kościół w Polsce kotek. z tej perspektywy to rzeczywiście nie jestem pewna... może to Peppa albo George? pewnie tak, bo przecież to tort dla Dyni....
ReplyDeleteszczerze oddana cicha (do tej pory ;) wielbicielka
Wielbicielko! Jak milo, ze sie odzywasz. To faktycznie kotek. Mamy silnie sponsorowana przez grupe rowiesnicza faze na diabolicznego kotka. Forme kupilam 'na zapas' w pazdzierniku w sklepie TkMaxx proszac nomen omen Opatrznosc, by Dyni sie nie odmienilo i nie wyskoczyla z jakims bardziej skomplikowanym idolem. Gdyz przebakiwala o tfu... Barbie, a tego bym nie uniosla mentalnie. Bo pewnie, gdybym musiala to zalalabym ktoras z jej lalek galareta lub oblozyla kopcem kreta :) Chetnie przekaze forme dalej, ale nie wczesniej niz w sierpniu, bo urodziny Dyni trwaja zwykle minimum dwa miesiace :-) I przyjdzie nam tego kota w plomieniach piekielnych jeszcze ze dwa razy :-)
Deletehmm hmmm, no głupio mi tak przy pierwszym spotkaniu wyłudzać prezenty :) ale.... mój Produkt Dyniopodobny kończy 4 lata 30. sierpnia, więc jeśli forma naprawdę, na 100% i absolutnie nie będzie Ci potrzebna, to ja bardzo chętnie :)
DeleteZaraz tam wyludzac! Przyslij mi koordynaty adresowe pod koniec lipca, bo jesli za wczesnie to na bank zapomne, zgubie lub wykasuje... :)
Deletesuper, dziękuję :)
DeleteTwoje opowieści o przedszkolu mnie prowokują. Siędę w końcu i zacznę pisać cykl "z pamiętnika młodej przedszkolanki"
ReplyDeleteO! To by bylo cos! Jestem za!
DeleteSiadz! Pisz! Jest zapotrzebowanie!
DeletePisz! Pisz!
DeleteCzy to będzie torcik w kształcie grzybka atomowego? :)
ReplyDeleteKinga
Czyli jednak jest cos na rzeczy :-) Wrozac sobie z tortu - jestem bombowa!
DeleteOdciski stóp? Znaczy również przyległych do stóp palców? A gdzie ustawa o ochronie danych osobowych?
ReplyDeleteFaktycznie! No to chyba znow pojde krzyczec do dyrekcji :) Trzeba dbac o te reputacje.
DeleteO Jezusie JAKI lśniący czystością piekarnik!!!
ReplyDeletechcialam wlasnie wybulgotac obrzydzeniem, ale juz ktos wczesniej przede mna.
DeleteEeee, on nowy jest to i czysty :-)
DeleteAle powiedzcie, czy w ojczyznie tez sa obwozni czysciciele piekarnikow? Na Wyspie mozna bylo zamowic osobnika, ktory przyjezdzal, rozbieral piekarnik, moczyl w podejrzanych roztworach, wymienial swiatelka, skladal ponownie i ten piekarnik, nie przesadzam, LSNIL! A na urodziny zawsze nam ten czysciciel przysylal kartki z zyczeniami. Czuje, ze mi bedzie tego brakowac :-)
Jeśli jest, choć jeden to ja poproszę namiary. Gdyż mój piekarnik ma historię wszystkich naszych wypieków za sobą.
DeleteNaprawde, coraz bardziej intryguje mnie, w jakim instytucie naszepanie odebraly wyksztalcenie pedagogiczne... Po co sklaniac dziecko do brodzenia w farbie, skoro nie ma ochoty? To ma jakis glebszy, ukryty sens?
ReplyDeleteMoze dziadek w kostke tez od przedszkola byl sklaniany, podstepem alibo sila, do uginania sie czyjejs woli?
Ja chwilami powatpiewam, ze odebraly cokolwiek. Moze jedynie garsonke z pralni. Niewykluczam jednak, ze ta troska ma wylacznie zwiazek ze mna.
DeleteRozmawiamy wczoraj z Norweskim przy dekorowaniu tortu.
- No, ale czasem naszpanie jednak maja jakis dobry pomysl. Na przyklad, planuja zabrac dzieci z repertuarem do domu pogodnej starosci. - powiedzialam.
- I naprawde uwazasz to za dobry pomysl?
- Yyyy...?
- Po pierwsze, nie slyszalas jak spiewaja! (Norweski mial okazje) Po drugie, to chodzaca bron biologiczna. Pomysl, o nadkruszonych ukladach immuno pensjonariuszy.
Takze ten tego.
Myślę, że to jest pewnie możliwe, że nie odebrały żadnego wykształcenia pedagogicznego. Moja kuzynka, która skończyła w Polsce zawodówkę, a w Niemczech mieszka od ponad 30 lat i zwykle jest bezrobotna, ma zamiar otworzyć przedszkole z córką, jak tylko ta skończy szkołę (jest w tej "najniższej" po podstawówce i jeszcze powtarzała któryś rok). Kiedy zapytałam o to, czy nie powinny obie mieć wykształcenia pedagogicznego, matury, studiów itp. powiedziała, że nie, w przedszkolu może pracować każdy. Ona miała już kilka razy propozycję pracy w przedszkolu, ale nie chciało jej się dojeżdżać do sąsiedniego miasta.
DeleteKinga
Kaczko, a w tej placówce to Ty ich nie zabijasz śmiechem?
ReplyDeletealbo chociaż tytułami naukowymi?
DeleteTylko troszke :)
DeleteOdrobinke ;)
Deletei na cóż ucieczka przed różem i brokatem za niemowlęctwa Dyni, skoro teraz nawet forma jest w jedynym słusznym kolorze... ;D
ReplyDeleteNo, ale tych dwoch-trzech lat bez rozu nikt mi nie odbierze :-) A przeciez nigdy nie mialam zludzen, ze w zderzeniu z grupa rowiesnicza autorytet matki wystarczy, by wyeliminowac roz i brokat. I cholerne Hello Kitty.
DeleteTo zreszta jest ciekawa sprawa.
Dynia w swych outfitach nie preferuje rozu. Faktem jest, ze to ja ciagle jeszcze kupuje jej ubrania, wiec moze dlatego proporcje sa zachowane. Jednak majac do wyboru miedzy rozem, a innym kolorem niekoniecznie siega po roz. Do tego znaczaca czesc ubran Dynia nosi po swej przyjaciolce-imienniczce- bogince-idolce. Pech, ze boginka najpierw w hello kitty, a gdy jej przeszlo to w konie. Czeka nas zatem okres konski :-)
Ale!
Dynia z upowaznienia jest glowna stylistka Biskwita. To Dynia wybierala wyprawke (wiadomo, bylo troche ubran po Dyni, ale dla sprawiedliwosci trzeba bylo kupic kilka nowych rzeczy) i ta wyprawka to glownie delikatny (albo i nie) roz oraz fiolety, oraz ... rozne gatunki szarosci. Jestem bardzo ciekawa, jak to skrzywi Biskwicia psychike :)
simply clever!
ReplyDeletejak ten czas leci! o 5.58 będzie równiutko 4! (nie mam słoniowej pamięci, mam sms;-) cmoknij Dyniutkę od cioci!
Cmoknieta!
Delete:*
No to stooooo lat! Stooooo lat!
ReplyDeleteJaka szkoda, że mnie ominie ten jedyny słuszny kształt!
Jednakże:
Lepsze robaków obrączkowanie
niż zbiorowe w farbie stanie.
Upieke ci co tylko zechcesz!
DeleteI napoju nie poskapie przez pastelowa slomke!
Z sernikiem, który też obiecałaś (zapisuję sobie), podniesiemy sobie cukier we krwi do nieba! Idę pakować Wiewióra!
Delete