[58]

[2 Apr 2014]

(...)
Doczekałam się.
Google kieruje tu przechodniów po pikselowo-bajtowym sznurku, obiecując rozwiązanie problemu ‘jak pozbyć się szczura’.
No właśnie, jak?
Po rozmowie z odblaskowymi przedstawicielami kompanii oczyszczającej miasto, szczury leżą nadal na trawniku.
Wokół szczurów natomiast wyplewiono chwasty i posadzono kwiecie.
Niezapominajki!
Wcześniej szczury rozkładały się pod zieleniną, teraz znów je widać.
Centralnie.
Są dwie możliwości.
Pierwsza, iż skutkiem moich ubytków w dialekcie, odblaskowi zrozumieli opacznie, że pragnę tym szczurom wyprawić godny pochówek z wieńcem i publicznym wystawieniem zwłok.
Druga, że brzydzą się szczurów.
Ponieważ nie wpadłam na pomysł, jak wytłumaczyć Dyni, co to jest rigor mortis, chodzimy okrężną drogą.
Mogłabym, co prawda, tradycją tego narodu zaopatrzyć się w cudowny flecik, ale bracia Grimm utrzymują, że czepiają się go nie tylko szczury, ale i liczne dzieci.
(Flecista z Hameln)
Może innym razem.

(...)
Dowód na to, że człowiek zszedł z drzewa czepiając się stopami gałązek.

(...)
Stefano i Nadieżda ukręcili lody z marchewki (!). Dynia z pozłoty, flamastrów i resztek mojej cierpliwości.


©kaczka
30 comments on "[58]"
  1. Ale, ale - jak sobie Biszkopcik wypoczynkowo poleguje! Nóżki do góry, jedna na drugiej - hamerykański sznyt.

    Zawaliłaś z tym szczurami, trzeba było codziennie robić zdjęcie i zmontować film o rozkładzie. Made in BRD.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Takie poklatkowe dzieło pt. "Szczur" miałoby wzięcie. Co za szkoda.

      Delete
  2. A Biszkopt widzę nabiera koordynacji. Postępy są. Niebawem będzie, o zgrozo, szprechać lepiej niż my.

    A flet to tylko na istoty ożywione. Niestety.

    ReplyDelete
  3. Ale,ale... wy tak przez uprzejmosc milczycie? Udajecie, ze niby Biskwit ma paluchy normalnej dlugosci, podczas, gdy ja sie zalewam lzami na mysl, gdzie sprzedaja buty na metry?

    Na zdjecia szczura namawial mnie Norweski, ale jakos nie moglam sie zmoc. Moze teraz wsrod niezapominajek... Bo one sie tak zmumifikowaly raczej, wiec zakladam,ze do zimy poleza.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O rany julek, no właśnie miałam pisać, że ja mam u rąk krótsze :)
      W UK są różne firmy robiące na zamówienie - będziesz sprowadzać :)

      Delete
    2. Fidrygauko, dzieki! powiedziala kaczka rozmiar 42 i pol, co w desperacji planowala przywdziac do sukienki slubnej kalosze :-)

      Delete
    3. Ja co prawda 'tylko' 40, ale nie będę pisać, ile w obwodzie.
      Uwierz mi, przed robieniem butów na wymiar powstrzymuje mnie jedynie ich cena. Więc poniekąd znam ten ból :)))
      I właśnie UK mi pewną ulgę przyniosła swoimi różnorodnymi rozmiarami, EEE fitting itp.

      Delete
    4. Teutonia jest laskawa dla wielkostopych, ale i tak mam zal do niektorych producentow, ze powstrzymuja swych damskich szewcow na rozmiarze 41. (Slyszycie, okrutnicy z Campera?)

      Delete
    5. Och, jak nie będzie butów w jej rozmiarze - kupi sandałki z odkrytymi paluchami, a te - szczupłe i długie, niuchać będą po chodniku :D
      Pozdrawiam ja - 41/42 ;)

      Delete
    6. Uprzejmie donoszę, że proporcja paluszków do reszty ma się nijak do łącznej długości - znam taką, co z podobną proporcją ledwo osiągnęła 37 (albo i 36,5 wg niektórych) - też dumała nad kaloszami, bo komunijne fasony to estetycznie jakby "nie bałdzo"... Niestetyż, kaloszki w tym rozmiarze były wtedy głównie różowe, z Kubusiem z boczku, no i pomysł upadł. A mogło być całkiem interesująco artystycznie...
      Ale długie i mocno chwytne paluszki pożyteczne są. :)
      Iza

      Delete
    7. Nie przesadzaj, Kaczko, 42 to ja nosiłam w czasach zamierzchłych (by nie rzec, Średniowieczu).
      Podpisano:
      Czterdzieści-i-cztery.

      PS.A Biskwicie stópki urocze:)

      Delete
    8. Piękne długie paluszki! Też mam takie ;) Rozmiar 39 i pół (te pół to pewnie przez te palce) więc mam do wyboru albo za ciasno, albo zbyt rozczłapanie. A jak byłam w wieku Biskwita, to akurat wypadł stan wojenny i pustka w sklepach więc było boso (i bez ostrogów), bo mama wyprawkę wprawdzie w zamożnej Czechosłowacji zrobiła, ale cóż... takich paluszków nie przewidziała ;)
      Wiwat paluszki, wiwat Biskwit!

      Delete
    9. Olga, zimy tu lagodne, faktycznie moze przemieszczac sie w sandalach :-)
      Iza, moze to rekompensata od natury? palce u rak Biskwit lada chwila sobie odgryzie, bo ta cholerna Wrozka Zebuszka!, moze dlatego tak trenuje te u stop? :-)
      Dzikuska, wygralas Wacpani! gdzie kupujesz buty?
      Czara, czyli do kolejek szlas boso? :-)

      Delete
    10. Tak, kolejki na bosaka ;) Ale stópki szybko rosły więc już latem rodzice nasadzili mi na te końcówki buty w biedronki. Podobno nie odpowiadały one moim gustom estetycznym i zaczęła się nasza pierwsza walka o moją niezależność i prawo wyboru.
      Mam nadzieję, że teutońskie sklepy jednak lepiej wyposażone niż tamte nasze, przynajmniej w biskwicie rozmiary...

      Delete
  4. "opacznie" mogli zrozumieć :)
    ale kocham Was niezmiennie ! :)

    ReplyDelete
  5. Paluchy wprawiły mnie w osłupienie :D
    Zważywszy jednak, że Piątek nie ma ich prawie wcale wskutek czego jego stopy nazywamy kartoflami - gdzieś te jego palce muszą być! Teraz już wiem - Biskwitowi dostało się dubeltowo.
    Natura jednak dąży do kompensacji.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fajne, prawda? Rozwazam, aby zaczepiac Biskwita tymi paluszkami na karniszu i udawac, ze mamy w domu lysego nietoperza :-)

      Delete
  6. Kaczko, cześć o szczurach przerażająca, przecież to może grozić nawet epidemią. Patrzac objętościowo i powierzchniowo, to tej cierpliwości i flamastrów było sporo. Nóżki niesamowite :-))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och, cierpliwosc! Oceany cierpliwosci. Dynia ma w zwyczaju podejmowac i z miejsca porzucac swoje projekty. Ile to sie trzeba nagadac, natlumaczyc, ze moze jednak, jeszcze troche, moze inna niz czarna kredka... negocjatorzy policyjni mogliby sie ode mnie uczyc :-)
      A ze szczurami... poddaje sie, odpadlam, nie wiem, nie rozumiem. Przyjelabym wersje o ekologicznym rozkladaniu sie, ale czemu u licha, przy przedszkolu?

      Delete
  7. paluszki to Biskwit ma na pewno "po moim mężu" :D bo moje dzieci takich nie posiadają. lody marchewkowe chrup-chrup, ale jazda :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzis Stefano wyprodukowal 'cytryne z bazylia', alem sie jeszcze nie odwazyla. Szczegolnie, ze Stefano kreci znakomita i tradycyjnie pyszna 'zuppa inglese'.
      Marchewkowe pyszne. I udajmy, ze zdrowe.

      Delete
  8. To co z tezą Lamarcka o zaniku nieużywanego narządu? A może przed Biskwitem jakieś nieznane cele? Może będzie ornitologiem zaglądającym w gniazda na czubkach drzew? Natura coś miała na myśli :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mozliwe, ze bedzie czlowiekiem orkiestra. Rece na klawiaturze fortepianu, a nogami plum plum na harfie?

      Delete
  9. Czy szczury rozkładają się do opalania na tych trawnikach? Leżą takie zadowolone, łapiąc pierwsze promienie wiosny?
    Też miałam kiedyś w domu takie nóżki. A póżniej urosły i przestały być atrakcyjne. To znaczy, chyba są atrakcyjne dla całkiem innej pani. To pisał Wieprz, który ma chyba stópkę jak Biskwit - 33,5 (że ja się nie przewracam jak chodzę to cud) i zdarza mu się kupować sandały z Hello Kitty:) Tak, że jakby co, to mogę donaszać po Biskwicie:))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wieprzu, umowa stoi. Jednak jesli Biskwit odziedziczy po Dyni niefrasobliwy stosunek do obuwia to nie bedzie czego donaszac :-)
      Szczury nie wygladaja na zadowolone. Bardziej na wysuszone :-)

      Delete
  10. Bose stópki, bose!
    agazpoznania

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bo sprytne paluszki pozbywaja sie skarpet w mgnieniu oka. Zakladac temu Biskwitu skarpetki to syzyfowa praca :-)

      Delete