Wprawka czwarta (zimna fuzja dwóch tematów): Czego moje oczy nie widzą, tego po prostu nie ma! oraz ‘Pofrunęła między chmury, wrzeszcząc ecie-pecie!’
(z inspiracji Fidrygauki, z natchnienia sponsorowanego przez Bebe)
Codzienne, pospolite zniebozstąpienia.
Matka polska mlekiem płynąca™ zstępuje z pierwszego na parter po bułki, mleko i salceson.
Matka wiecznie roztropna, matka jedynej słusznej rady, strapionych pocieszycielka, panna niezamożna, stolica niecierpliwości dzień w dzień stąpa z siatą pośród spraw tego świata.
Tam rezolucja, rewolucja, przewrót, powstanie, przesuwanie granic, wypiętrzanie kontynentów, wymierają mamuty, człowiek ląduje na księżycu, a w tundrę pizga meteor.
Tu taniej w Lidlu, na poniedziałek strój księżniczki, żeby ci tylko korona z głowy nie spadła, agroturystyka w ofercie, weź trzy sznycle, czwarty gratis, kupić, nie kupić, a te pomidory to pewnie pryskane, jogurt miał być z pieskiem, nie z orangutanem, nie zapomnij zapłacić za telefon.
A gdy wchodzi z powrotem na pierwsze królowa zmęczenników i patronka zniechęconych, matka przedziwna, matka bezsilna, zorza poranna i gwiazda wybrakowanna, bezdenna ale sumienna, gdy zamyka za sobą drzwi, gdy smaruje bułki masłem, gdy gładzi prześcieradła, gdy sama sobie podcina skrzydła, gdy trzepie chmur pierzyny [1], to uporczywie czepia się myśli, że czego oczy nie widzą, tego po prostu nie ma.
Na przykład, tych kredek wdeptanych w gobelin.
Na przykład, wojny.
™ znak towarowy zastrzeżony przez Bebe
[1] te, w które mogłaby pofrunąć [2]
[2] krzycząc ecie-pecie
Ale nie pofrunie.
Bo te skrzydła.
©kaczka
Głosowanie TU.
(z inspiracji Fidrygauki, z natchnienia sponsorowanego przez Bebe)
Codzienne, pospolite zniebozstąpienia.
Matka polska mlekiem płynąca™ zstępuje z pierwszego na parter po bułki, mleko i salceson.
Matka wiecznie roztropna, matka jedynej słusznej rady, strapionych pocieszycielka, panna niezamożna, stolica niecierpliwości dzień w dzień stąpa z siatą pośród spraw tego świata.
Tam rezolucja, rewolucja, przewrót, powstanie, przesuwanie granic, wypiętrzanie kontynentów, wymierają mamuty, człowiek ląduje na księżycu, a w tundrę pizga meteor.
Tu taniej w Lidlu, na poniedziałek strój księżniczki, żeby ci tylko korona z głowy nie spadła, agroturystyka w ofercie, weź trzy sznycle, czwarty gratis, kupić, nie kupić, a te pomidory to pewnie pryskane, jogurt miał być z pieskiem, nie z orangutanem, nie zapomnij zapłacić za telefon.
A gdy wchodzi z powrotem na pierwsze królowa zmęczenników i patronka zniechęconych, matka przedziwna, matka bezsilna, zorza poranna i gwiazda wybrakowanna, bezdenna ale sumienna, gdy zamyka za sobą drzwi, gdy smaruje bułki masłem, gdy gładzi prześcieradła, gdy sama sobie podcina skrzydła, gdy trzepie chmur pierzyny [1], to uporczywie czepia się myśli, że czego oczy nie widzą, tego po prostu nie ma.
Na przykład, tych kredek wdeptanych w gobelin.
Na przykład, wojny.
™ znak towarowy zastrzeżony przez Bebe
[1] te, w które mogłaby pofrunąć [2]
[2] krzycząc ecie-pecie
Ale nie pofrunie.
Bo te skrzydła.
©kaczka
Głosowanie TU.
Kiedyś miałam skrzydła, ale się połamały więc teraz latam na miotle. Czasami dobrze mieć chociaż miotłę na której można odlecieć, czasami przydaje się do pogonienia innych. Ale czasami tęsknię za skrzydłami. :)
ReplyDeleteJa tak na marginesie zgłaszam tylko swoją stałą obecność i czujność, połączoną z intensywnym brakiem aktywności. Pozdro dla dzielni
ReplyDeleteSkrzydła są przereklamowane. Piórami linieją. Albo i jeszcze gorzej - wyglądają błoniasto.
ReplyDeleteNa co matce skrzydła? I tak by nie uniosły, bo matka musi być ze stali. Z kamienia. Tytanu. A to swoje waży.
że sama sobie te skrzydła podcina - mocne...
ReplyDeleteOch. Jakież... prawdziwe. A mimo to poetyckie. Miło jest przeczytać poezję o swojej prozie życia.
ReplyDeleteAle fajnie napisane! Uwielbiam :)))))
ReplyDeleteSzczerze się wzruszyłam, z wilgocią spod powiek i gardłem ściśniętym.
ReplyDeleteGenialne!!!
ReplyDeleteMatko wzmożonej uwagi, nie wysyłaj dzieci do przedszkola w zimie bez butów,
ReplyDeletePrzybytku duchów wszelakich, nie strasz wyglądem potomstwa swego farbując odrosty,
Domie domów, nie legaj w gruzach zawirowań własnego stadła
właściwie czemu by nie wymyślić takiej litanii Orędowniczko nasza, Pośredniczko, Pocieszycielko Kaczko :D i tak tu wszyscy wzdychamy do Ciebie jęcząc i płacząc na tym łez padole ;) uściski pełne wiosny :)))
Swietne !!! Prawda pieknie napisana...........tak, tak czego oczy nie widza.........Swietny tekst !!!
ReplyDeleteo jejka, jejka...a tak gadała, że jej się "szara masa zagotuje"...a napisała i jeszcze jak fajnie :-)...
ReplyDeleteWłaśnie, właśnie! Też tak sobie pomyślałam, że dla Kaczki, łączącej przeprowadzki z porodami, fuzja dwóch tematów to pikuś ;) I to jaki piękny pikuś!
DeleteBrawo! :-D
ReplyDeleteKobiece, codzienne życie po prostu
ReplyDeleteKaczko, wystarczy, że sobie powiesz: stan moich skrzydeł zależy ode mnie, są moje i nikt mi z nożem (nożyczkami) nie podejdzie! W przypadku ptaka tak niesamowitego i dzielnego jak Ty, to nie jest ple, ple, tylko szczera prawda.
ReplyDeleteEch.....
ReplyDeleteAle pojechałaś. Szacun.
ReplyDeleteObrodziło, więc nawet w pociągu nie ma czasu, mam nadzieję na jutro chociaż.
Dziecięciem będąc brałam udział w jasełkach u nas w kościele, dwa lata pod rząd byłam matką Boską nawet. I jednego roku oprócz kolęd (bo zwykle to były całkiem śpiewane jasełka) dostaliśmy też wiersze, co dla nas ksiądz Twardowski napisał. Kto to, to zdałam sobie sprawę dopiero wieeele lat później (jasełka to była pierwsza połowa chyba lat 80tych jeszcze?). I taki był wiersz o Matce Boskiej Ursynowskiej, bardzo mi się skojarzył. Choć właśnie go wyguglałam i jednak brzmi inaczej niż pamiętałam (http://poema.pl/publikacja/152037-matka-boska-ursynowska). Serdeczności.
Oj, tam, oj, tam- przesilenie wiosenne.
ReplyDeleteSłuchajcie no Kaczka, Wy tu prowadzicie jakieś działania dywersyjne. Dwa dni temu przeczytałam tekst, wzniosłam się następnie na wyżyny intelektu i napisałam odpowiedz. Wysłałam i traaaach...nastała ciemność. Komputer umarł. Może się przegrzał przy czytaniu?
ReplyDelete:)
ReplyDeletejesteś Mistrz! i tyle!
ReplyDeletetak jak ty operujesz naszym ojczystym językiem to ja nawet operować nie potrafię klejem na gorąco ;)
Kaczko, ja przez Ciebie juz nic a nic nie napisze. Bo co mi spod palcow wychodzi to takie banalne,a ty tu Poezje..
ReplyDeleteRozpieszczacie te kaczke, Panie, Panowie!
ReplyDeleteDziekuje!
Pieprzu, to nie ja! Przekopalam wszystkie zakamarki. Ni sladu po twoim komentarzu :(
Gwiezdna, litania zaczela do mnie mowic Bebe i mysle. ze ona ten pomysl pociagnie dalej i z rozmachem, i w duzym formacie (bo ona teraz wszystko w duzym formacie). Niech no tylko sama zostanie matka :-)
Zoska, Magda, kreacja literacka na potrzeby :-)
Pan, ty autobiografie pisz, bo sie obracasz jak nie wsrod noblistow to poetow :-)
Zwidokiem, o nie, nie! W klejeniu nie masz sobie rownych.
Lou, ani sie waz!
Pawel, lista obecnosci podpisana, mozna sie wymknac z wykladu :-)
Ale ta litania do matki to na nabożeństwie majowym...poczekaj jeszcze miesiąc czy dwa :-)!
ReplyDeleteGdy zaczne w maju to narusze copyright :-)
Delete