[20 Mar 2014]
(...)
Dzienne zużycie papieru przez Dynię w dalszym ciągu odpowiada rocznemu zużyciu papieru w prowincji Syczuan.
Raz na tydzień przynoszę z Instytutu do domu te kilometry sześcienne produkcji artystycznych, pokłosia plenerów, nadzieje wernisaży i pytam:
- A tu? Tu co namalowałaś, córko?
- Yyyyy... don’t know. But it’s lovely!
(…)
Nieopatrznie.
Nieopatrznie powiedziałam: 'Słuchaj, rozumiem, że masz żal [1]. Ale może zamiast wyć, po prostu napisz ogłoszenie do prasy, że szukasz bardziej wyrozumiałej matki?'
W rezultacie.
Czy ktoś na sali odpowiada specyfikacji?
[1] żal prawdopodobnie sponsorowany przez odmowę przygotowania śniadania składajacego się z misiów Haribo sauté.
©kaczka
(...)
Dzienne zużycie papieru przez Dynię w dalszym ciągu odpowiada rocznemu zużyciu papieru w prowincji Syczuan.
Raz na tydzień przynoszę z Instytutu do domu te kilometry sześcienne produkcji artystycznych, pokłosia plenerów, nadzieje wernisaży i pytam:
- A tu? Tu co namalowałaś, córko?
- Yyyyy... don’t know. But it’s lovely!
[Był spotyzm. Teraz jest de-spotyzm.]
(…)
Nieopatrznie.
Nieopatrznie powiedziałam: 'Słuchaj, rozumiem, że masz żal [1]. Ale może zamiast wyć, po prostu napisz ogłoszenie do prasy, że szukasz bardziej wyrozumiałej matki?'
W rezultacie.
Czy ktoś na sali odpowiada specyfikacji?
[1] żal prawdopodobnie sponsorowany przez odmowę przygotowania śniadania składajacego się z misiów Haribo sauté.
©kaczka
Znaczy po mojemu to jest chiński.
ReplyDeleteA Ty matko, no wiesz... żelków dziecku żałować???
:P
Czyli publikowac w prasie codziennej miasta Pekin? :-)
DeleteNie zaluje! Mam swiadkow, nie zaluje! Tylko do jogurtu i platkow nie chcialam dosypac!
:-)
"Lovely" jest cała notka, a ta abstrakcja świetna pod względem doboru kolorów, jakaś bajeczna dżungla, czy co... :-))
ReplyDeletePrzy drugim podejsciu: Nofink! Mama, this is LOVELY NOFINK!
DeleteDalej nie pytam.
:-)
Ja! Ja! Wybierz mnie Dynito!
ReplyDeleteMozliwe, ze musisz nadeslac zgloszenie :-)
DeletePodstępny dziateczek. Kusi, że wybierze inną matkę, ale prędzej wytępisz spod szafy osiemnaste pokolenie karaluchów niż dziecko. Żądam wyprowadzki - wrzeszczy takie, przywiązując się do kaloryfera. I karalucha. Poddaj się, będzie Ci lżej!
ReplyDeleteZawsze mi otworzysz oczy. Zwykle widelcem :-) Ide po biala flage.
Deleteu nas "rzygnięcie lawy" w podobnej tonacji wisi oprawione na ścianie - moje ulubione dzieło średniego :) mniemam, że żal minął po wystosowaniu pisma ;-) nasi mieli okres pakowania się do reklamówki i wychodzenia na ulicę, że też nie wpadłam na pisanie petycji!!! za to miałam zawsze w torebce tysiące "list życzeń zakupowych" - co im się zachciało zapisywałam z drugiej strony paragonu na następne zakupy, działało. pozdrawiam :)
ReplyDeleteDzialalo, ze zapominali? Czy dzialalo, ze do nastepnych zakupow udalo ci sie zebrac pierwsza rate na pozlacana katapulte dla ludzikow Lego?
DeleteNiektore dziela Dyni tez bym chetnie powiesila oprawione. Niech ciesza oko. Ale wbijanie gwozdzi w zelazobeton slabo nam nadal idzie. :-)
Zapatrzona w ciotkę Bebe malunkuje aż miło! :)
ReplyDeleteChwalic bogow, mamy ciotke Bebe! Gdyby sie zapatrzyla z malowaniem w nas bylby klopot :-)
DeleteUwielbiam Was :-)
ReplyDeleteZdajesz sobie sprawe, ze z wzajemnoscia :-)
Deletestoi jak byk, że matka ma zostać ta sama, ino miśków ma być molto więcej na śniadanie, obiad i kolację. Bo na drugie śniadanie i deser to jednak lody i czekolada. Wspomniała też o schabowych, ale tu już nie umiem rozczytać. Dopytaj!
ReplyDelete:-)))) Dzieki Hermi! Ide klepac schabowe.
Delete:))) Absolutnie nie! A gdyby Dynia wiedziała, gdzie jakiś sklep z matkami, to Matylda chętnie z tej informacji skorzysta.
ReplyDeleteNie wiem, czy to nie bedzie raczej taki szrot, gdzie mozna sobie pobrac matki lub ich fragmenty powypadkowe lub z recyclingu :-)
DeleteA na temat sklepu z ludzmi przypomniala mi sie historyjka-legenda z osobistego cynicznego dziecinstwa:
kaczka lat trzy, matka kaczki, sasiadka
Sasiadka: 'kaczko, powiedz mamusi, zeby poszla do sklepu i ci kupila siostrzyczke lub braciszka.'
kaczka: 'mamo, powiedz tej pani, ze nie ma sklepow z dziecmi.'
Hermi ma rację. Bo ci różni uczeni donoszą, że są różne rodzaje płaczu. I może ci się wydawać, że to płacz z żalu, że matka niewyrozumiała, a to może być po prostu głodowy "haribo dajcie mi tu natychmiast" ;)
ReplyDeleteGlodze, przyznaje sie, glodze.
DeleteWraca hobbit z placowki i od progu wola: I AM HUNGRY!
Ma w zoladku bezdenna studnie :-)
Kocham Dynie, kocham! I bede uwazac co mowie do Pociechy...
ReplyDeleteBardzo, bardzo uwazaj! ;-)
DeleteSuchej nitki na matce nie zostawiła, jak zaniesie to ogłoszenie do prasy lokalnej, to dopiero będzie.
ReplyDeleteSzczegolnie do pekinskiej prasy lokalnej :-)))
Delete