806

[7 Jun 2011]


(...)
Rok Szczura. Rok Królika. Rok Świni.
Rok Dyni.
Dwanaście miesięcy.
Z niemrawego tobołka, szczurka o dużych przestraszonych oczach w charakterną Dynię.
W Dynię, która przykuca, aby podnieść z podłogi umęczonego, wypchanego królika i powstaje tak gładko jakby robiła tak od zawsze, a nie akurat od wczoraj.
W Dynię, która z prędkością nadświetlną pocina po schodach techniką Scala Sancta.
W Dynię, która waży siedemnaście kilogramów. Nadaremnie przez kwadrans personel przychodni usiłował przekonać Dynię, by usiadła na wadze i przestała podrygiwać. Siedemnaście kilogramów to średnia wyciągnięta z trzydziestu odczytów. Dynia podpada pod nieoznaczoność Heisenberga. Nie określisz jednocześnie masy i współrzędnych geograficznych. (Na oko waży dziewięć.)
W Dynię, która przysuwa sobie magnetofon i po magnetofonie gramoli się na okienny parapet.
W Dynię, która pachnie tak odurzająco, że winna być wciągnięta na listę substancji kontrolowanych i dozowana z umiarem.
Rok temu.
Rok temu przebiegłam zdaje się przez ból rodzenia. Bólu już nie pamiętam, ale nie pamiętam ani  bólu złamanej w dzieciństwie ręki, ani późnoszkolnego bólu zęba mądrości, a wydaje mi się, że w obu przypadkach bolało jak jasna cholera, więc tego konkretnego nie odważę się mitologizować.
Nie było euforii. Nie było endorfin. Nie było łez wzruszenia.
Było zdziwienie, że oto jest, że z jej narodzinami rozlało się po podłodze słońce (pamiętam słońce!), że przybyła tak łagodnym tranzytem.
Że odtąd już zawsze będzie.
I jest. A wszystko co z nią związane postępuje łagodnym tranzytem.
Na przykład, miłość.
I po roku wiem, że o piątej pięćdziesiąt osiem siódmego czerwca dwa tysiące dziesięć urodziłyśmy się obie.


©kaczka
7 comments on "806"
  1. Ciocia zdążyła, żeby posłać wirtualne buziaki w pucki tuż przed snem? jeśli nie zdążyła, to sypie głowę popiołem....


    realpeni

    ReplyDelete
  2. ....urodziłyśmy się obie. I zakrecila sie lza w oku, spogladajacym w strone kolyski z 6-cio tygodniowa Klara.
    Wszystkiego naj naj naj.... Mamie i Corci.
    Ola

    ReplyDelete
  3. Oj Kaczko, wzruszyło mi się przy ostatnim zdaniu. Wszystkiego co najmilsze dla Was trojga i ciotczyne mokre buziaki w cudne czółko dla Dyni!

    ReplyDelete
  4. Tak pięknie napisałaś i tak prawdziwie, że już nic więcej nie można powiedzieć :)))
    Jeszcze tylko całusy dla Dyni.
    I 17 kg? 17??? Mój pięciolatek waży mniej!!! Słuszną linię ma nasza Dynia!

    ReplyDelete
  5. Dziekujemy! Calusy przekazano!

    > Tomaszowa: linia jej zniknie, jesli bedzie trwac przy takim apetycie :-)

    ReplyDelete
  6. Spóźnione sto lat dla Dyni! Niech żyje! I niech jej się dobrze wiedzie!

    ReplyDelete
  7. jak ten czas leci. Moc buziakow dla Dyni. Macierzynstwo jest cudowne, a najcudowniejsze jest to ze z dnia na dzien bardziej sie kocha:)

    ReplyDelete