810

[12 Jun 2011]


(...)
Jeszcze trzy lub cztery, góra pięć urodzinowych przyjęć i fajrant.
Sezon zakończony.
Nie będzie więcej bladochlebowych kanapek przycinanych w trójkąty, kiełbasianych rolek i szkockich jaj, marchwi krojonej w słupki, babeczek z różowym lukrem, czipsów i lemoniady.
Skończy się chóralne Happy Birthday to ... tu wstaw dowolne...
Nie będziemy już przynosić do domu party bags wypchanych wypełniaczami.
A to balonikiem, a to ciasteczkiem, a to grzebykiem.
Czy Dynia ma z tego jakiś pożytek?
Więszy niż okazyjne nurkowanie w cudzych basenach z piłeczkami?
Nie wiem.

(...)
Pierwsze buty w rozmiarze trzy.
Zamiast śliwkowych ekspedientka przyniosła kremowe, bo śliwkowe wyszły.
Zamiast oliwkowych – brązowe, bo oliwkowe też wyszły.
Granatowych nie produkuje się dla Dyń.
Różowe z pulsującymi diodami w podeszwie?
W każdym rozmiarze.
(Czego się spodziewałam?)
Pierwsze buty Dyni są kremowe.
Z głupim srebrnym motylkiem.
Do butów gratis zdjęcie nosicielki wklejone do dyplomu ‘Mój pierwszy but’.
Dynia dziwi się swoim obutym stopom.

(...)
Wielka Żyraficka.


©kaczka
3 comments on "810"
  1. Pierwszy but.... Się rozkleiłąm normalnie. Ciężarne są podatne na takie informacje. pamiętam Remczewskiego triumfalnie wychodzącego ze sklepu W BUTACH.

    ReplyDelete
  2. Po 30ej probie poddaje sie i nie komentuje. Zaczne gdzies te wszystkie moje komentarze zapisywac i raz na miesiac bede ci posylac mailem...

    ReplyDelete
  3. I OCZYWISCIE ZE TEN OSTATNI SIE ZAMIESCIL. GRRRRR!!!!!!!!!!!!! Loulou to byla ponownie.
    Co do PS. Rodzenia - patrz blog:)

    ReplyDelete