803-804

[4-5 Jun 2011]


(...)
Jesień.
Nawet i słusznie, że jesień, i że wiatr, i że chłód, i że płożące się hektopaskale i że ściana deszczu.
Słusznie, bo histamina jednego pikniku zaczęła mną ciskać po ścianach, a tabletki przeciw tej histaminie odebrały wolę życia.
Słusznie, że jesień, acz lata szkoda.

(...)
- Jak tam idioma lengua primera materna nativa? – pomiędzy zdarzeniami – lot ze ślizgawki techniką skydiving a butelka płynu weed killer –  zapytuję matkę Rubenita Rodenta o postępy lingwistyczne syna.
- Znakomicie. – powiada i rzuca tym cień na moje idealne, inspirujące macierzyństwo i Dyniowy geniusz od kołyski. (Powściągliwa w słowach Dynia nadal naprzemiennie wyłącznie  ap ap! oraz eeeeeej! Albo w bek.)
- Znakomicie. – powiada – Rubenito mówi woda i chleb. Abła i pa.
Abła i pa?
Jak tak to Dynia mówi apapapeiron i eeeeeeeejgzystencjalizm.

©kaczka
5 comments on "803-804"
  1. Ale przecież dzieci wielojęzyczne mówią później. Poza tym to ma rok...nie jest opóźniona....
    My naszemu dajemy czasem gumę rozpuszczalną żeby przestał gadać :)

    ReplyDelete
  2. Będzie jak z zębami. Nie było, nie było i nagle hurtem. Pewnego dnia wstanie i spyta: "A gdzie moje buty?" :)

    ReplyDelete
  3. > Murron: nie martwie sie, bo takie abla i pa Dynia artykuowala w wieku szesciu miesiecy :-) a jesli rozmownosc odziedziczy po babce Norweskiej to bedziemy podawac cement!

    > Tomaszowa: licze, ze zapyta: a gdzie podrecznik fizyki? :-)

    ReplyDelete
  4. Ja ponoć dwóch lat nie mając i jeszcze nie gadając odpowiedziałam matce na pytanie: no gdzie ten kapeć? słowyma: u babci w pokoju, przyprawiając o palpitacje, zawał i powątpiewanie we własne zdrowie psychiczne. Moje dziecię lat dwa stworzyło własny język i to my się uczyć musimy.

    ReplyDelete