1128-1129

[23-24 May 2012]

(...)
Świt świeży, jasny, zimny.
Crispy.
Kilka godzin później, słońce się rozlewa, świat skwierczy.
Bez umiaru.
Roztapiają się pociągi, powietrze parzy, nie działa klimatyzacja, samobójcy okupują wiadukty, spóźnione wagony wypchane spoconymi ludźmi czekają w polu, naród (ten sam, który tydzień temu spluwał na jesienną słotę) narzeka na ukrop.
Zima zaskoczyła drogowców.
Jak zwykle.

(...)
Z zabaw ludu polskiego wybieramy chowanego, w szukano i 'pobite gary'.
Dynia udaje, że zasłania oczy, próbuje liczyć do stu, lecz brakuje jej cierpliwości.
Aaaaaaaz, fynfć, eć...
Dynia szuka.
Błąka się po domu i zagrodzie smutnie zawodząc: Alllo? Alllo?
Nie sposób tkwić za śmietnikiem, gdy tak łazi i zawodzi, jakby była ostatnim hobbitem, który przespał nuklearny holocaust.
Dynia się chowa.
(Standardowo zawsze za śmietnikiem.)
Liczę: aaaaaaaaz, fynfć, eć, ale szczerze, już przy fynfć uczynny hobbit łapie mnie za łydkę i pokazuje, gdzie się schował.
I tak fynfćset, ećset razy.
Brak tej rozrywce stosownego suspensu.
... i sensu...

©kaczka
8 comments on "1128-1129"
  1. Jak to brak sensu! Dynia bardzo logicznie rozumuje: Lubię się bawić w chowanego, ale pod warunkiem, że mnie na pewno znajdą, nie zostawią. Mali hobbici mają swój sposób postrzegania świata i swoje obawy. :-)) A opis okoliczności przyrody świetny w swojej mroźności.

    ReplyDelete
  2. "Pobite gary, pobite gary!" zapomnialam ze tak sie mowilo! Czyli z Dynia zawsze sa "pobite gary!":)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z Dynia zawsze pobite i zawsze wiadomo gdzie leza :-)

      Delete
  3. dla kogo bez suspensu, dla tego bez suspensu. zakładam, że Dynia odczuwa drżenie podniecenia jednak. choćby dlatego, że tak zarąbiście liczy

    ReplyDelete
    Replies
    1. Liczy przecudnie, ale odmawia liczenia przed kamerami. Nieopisana strata dla ludzkosci :-)

      Delete
  4. Dynia po prostu oszczędza Ci chodzenia i zawodzenia jak hobbit, gdybyś jednak nie mogła jej znaleźć. Kompromitacji Ci oszczędza.

    ReplyDelete