[12 May 2012]
(...)
Apteka dostarczyła kapsułki.
Przekąszam.
Obserwuję objaw uboczny.
Nieszczególnie ten najbardziej pożądany, czyli utrata wagi, radykalny wstręt ku kaloriom, tuning metabolizmu w stronę fotosyntezy.
Nie trafił mi się również patologiczny pociąg do hazardu... co przetestowałam, kupując zdrapkę. Zdrapałam, nie wygrałam, zakład, że nie będę próbowała się odegrać?
Również libido – wbrew płonnym obietnicom ulotki – bez eksplozji.
Jedyne, co mnie aktualnie trapi z zestawu to ciśnienie w obiegu, a właściwie jakby jego brak.
Przekąszam, a od tego przekąszania mięsień sercowy mi wybija jak kukułka w zegarze raz na pół godziny i system mi się spowalnia i zawiesza.
Mało jestem przez to kompatybilna z Dynią, bo ona kółko numer siedem tysięcy pięćset dwanaście, podczas, gdy moja lewa powieka właśnie się podniosła do połowy.
Jak sklepowa zautomatyzowana żaluzja z silnikiem z demobilu.
Szczerze? Leniwiec przy mnie ma zespół nadpobudliwości i deficyt uwagi.
Założymy się? Lećcie po leniwca, bo jeśli ja pójdę, to do zimy się nie rozstrzygnie.
Do zimy w 2036 n.e.
I myślę, że może to przez ten brak ciśnienia inne objawy nie mają szans się przebić i zaistnieć?
Bo nawet gdybym doszła do kasyna, trzysta mil przez pola, we wsi Moskal stoi, to usnęłabym naciągnąwszy żetony na głowę.
A jeśli chodzi o takie libido to faktycznie obecnie dużo czasu teraz spędzam w łóżku.
Sama.
Choć może miałabym branie?
Bo taki list doręczył mi listonosz.
‘Czekałem na ciebie wczoraj, a ty NAJWYRAŹNIEJ nie przyszłaś.’
O mamo!
Wzgardziłam?
Odtrąciłam?
W rzyć kopnęłam?
‘... proponuję zatem kolejny termin...’ w podpisie urażony konsultant ze szpitala.
I od razu mi ciśnienie wróciło do normy, natychmiast z dziesięć na piętnaście skoczyło na sto dwadzieścia przez sześćdziesiąt.
Gdyż zgodnie z procedurą odwołałam tę wizytę dni wcześniej przynajmniej dziesięć, do szpitala zadzwoniłam, wybrałam nowy termin i zrzekłam się dobrowolnie przypomnień na piśmie.
A on mi tu, że NAJWYRAŹNIEJ nie przyszłam?
Jak się domyślił? Kiedy zaczął podejrzewać? Czy siedział przy biurku do rana w nadziei? Czy łkał nad moją kartą?
Czy życzył mi, żeby mnie obesrało i żeby mnie skutkiem tego przejął gastroenterolog?
Czy będzie milczał z wyrzutem przy następnym spotkaniu?
Czy już mnie nie kocha?
(...)
Dynia działa według własnych standard operating procedures.
Drzwi do łazienki może otworzyć tylko matka, wodę pić należy tylko z niebieskiego kubka, gacie z szuflady trzeba wyjąć lewą ręką, a na skarpetach zawsze musi być Dżordż.
Skala lamentu Dyni, gdy przypadkiem to Norweski otwiera drzwi od łazienki świadczy o tym, że od takiego swawolnego otwierania prawdopodobnie eksplodują planety.
Skrzyp, skrzyp (bo drzwi nienaoliwione) i cała obca cywilizacja do kasacji.
Skrzyp, skrzyp, zagłada.
Woda w czerwonym kubku?
Klęska nieurodzaju, głód w Wielkim Obłoku Magellana, a tu na miejscu mokre obicie kanapy.
Gacie lewą?
Mleko się rozlewa na Mlecznej Drodze, wściekłe krowy i siedemset lat nieszczęścia.
Nerwowo.
Bardzo nerwowo.
©kaczka
(...)
Apteka dostarczyła kapsułki.
Przekąszam.
Obserwuję objaw uboczny.
Nieszczególnie ten najbardziej pożądany, czyli utrata wagi, radykalny wstręt ku kaloriom, tuning metabolizmu w stronę fotosyntezy.
Nie trafił mi się również patologiczny pociąg do hazardu... co przetestowałam, kupując zdrapkę. Zdrapałam, nie wygrałam, zakład, że nie będę próbowała się odegrać?
Również libido – wbrew płonnym obietnicom ulotki – bez eksplozji.
Jedyne, co mnie aktualnie trapi z zestawu to ciśnienie w obiegu, a właściwie jakby jego brak.
Przekąszam, a od tego przekąszania mięsień sercowy mi wybija jak kukułka w zegarze raz na pół godziny i system mi się spowalnia i zawiesza.
Mało jestem przez to kompatybilna z Dynią, bo ona kółko numer siedem tysięcy pięćset dwanaście, podczas, gdy moja lewa powieka właśnie się podniosła do połowy.
Jak sklepowa zautomatyzowana żaluzja z silnikiem z demobilu.
Szczerze? Leniwiec przy mnie ma zespół nadpobudliwości i deficyt uwagi.
Założymy się? Lećcie po leniwca, bo jeśli ja pójdę, to do zimy się nie rozstrzygnie.
Do zimy w 2036 n.e.
I myślę, że może to przez ten brak ciśnienia inne objawy nie mają szans się przebić i zaistnieć?
Bo nawet gdybym doszła do kasyna, trzysta mil przez pola, we wsi Moskal stoi, to usnęłabym naciągnąwszy żetony na głowę.
A jeśli chodzi o takie libido to faktycznie obecnie dużo czasu teraz spędzam w łóżku.
Sama.
Choć może miałabym branie?
Bo taki list doręczył mi listonosz.
‘Czekałem na ciebie wczoraj, a ty NAJWYRAŹNIEJ nie przyszłaś.’
O mamo!
Wzgardziłam?
Odtrąciłam?
W rzyć kopnęłam?
‘... proponuję zatem kolejny termin...’ w podpisie urażony konsultant ze szpitala.
I od razu mi ciśnienie wróciło do normy, natychmiast z dziesięć na piętnaście skoczyło na sto dwadzieścia przez sześćdziesiąt.
Gdyż zgodnie z procedurą odwołałam tę wizytę dni wcześniej przynajmniej dziesięć, do szpitala zadzwoniłam, wybrałam nowy termin i zrzekłam się dobrowolnie przypomnień na piśmie.
A on mi tu, że NAJWYRAŹNIEJ nie przyszłam?
Jak się domyślił? Kiedy zaczął podejrzewać? Czy siedział przy biurku do rana w nadziei? Czy łkał nad moją kartą?
Czy życzył mi, żeby mnie obesrało i żeby mnie skutkiem tego przejął gastroenterolog?
Czy będzie milczał z wyrzutem przy następnym spotkaniu?
Czy już mnie nie kocha?
(...)
Dynia działa według własnych standard operating procedures.
Drzwi do łazienki może otworzyć tylko matka, wodę pić należy tylko z niebieskiego kubka, gacie z szuflady trzeba wyjąć lewą ręką, a na skarpetach zawsze musi być Dżordż.
Skala lamentu Dyni, gdy przypadkiem to Norweski otwiera drzwi od łazienki świadczy o tym, że od takiego swawolnego otwierania prawdopodobnie eksplodują planety.
Skrzyp, skrzyp (bo drzwi nienaoliwione) i cała obca cywilizacja do kasacji.
Skrzyp, skrzyp, zagłada.
Woda w czerwonym kubku?
Klęska nieurodzaju, głód w Wielkim Obłoku Magellana, a tu na miejscu mokre obicie kanapy.
Gacie lewą?
Mleko się rozlewa na Mlecznej Drodze, wściekłe krowy i siedemset lat nieszczęścia.
Nerwowo.
Bardzo nerwowo.
©kaczka
Ja poproszę o nazwę tych kapsułek... z chęcią wezmę przed pójściem do pracy :))) Od razu łatwiej będzie mi się z własnym szefem rozmawiać :)))
ReplyDeletePrzetestowalam, na okolicznosci zawodowe nie dziala, niestety. Cisnienie tysiac piecset na dziewiecset...
DeleteMoj rehabilitant raz tydzien moich telefonow nie odbieral, bo na smierc zapomnialam, ze mam przyjsc. I udawal glupiego, a dzwonilam na komorke wiec doskonale wiedzial, ze sie dobijalam.
ReplyDeleteWspolczuje serdecznie obnizki cisnienia. Przypominaja mi sie od razu pierwsze miesiace ciazy z Pociechem, kiedy to Pociecha miala motorek w zadku. Rozumiem co czujesz!!
PS. U nas tez 15 Celsjusza, a gdzie mowia ze u nas 27? A klac mozesz, bedziemy sobie klac razem. Taka terapia grupowa;)
Loulou
Ach, bo co email otworze to napisane, ze na kontynencie dwadziescia siedem w cieniu. Zapomnialam, ze wy sie wpisujecie w wyspiarskie tradycje :-)
DeleteBiedny konsultant od zmysłów odchodził.
ReplyDeleteMoje dziecko po wczorajszej rodzinnej lekturze zażądało do dzisiejszego piwa skrzywionej słomki i skarpetki chociaż na jedną nogę.
A pokazal zgrabnie na migi?:-)
Deleteczytając o Dyni zaczynam wierzyć w horoskopy...Maszka przed snem zachwyciła się zachodem słońca, a potem był ryyyyyk, bo 'ja nie ściałam, zieby ta pijękna chmuja zniknęła!!'... a ja też, przyznać muszę, że cierpię niewspółmiernie, kiedy rzeczywistość mi się 'nie zgadza'... może to przypadłość wczesnoczerwcowych panien?...jeśli tak, to z wiekiem nie mija :P
ReplyDeleteDzis bylo 'chcialabym, aby ta zyrafa przebiegla jeszcze raz przed maska samochodu', albo 'chcialabym, zeby ten baton trwal wiecznie'. W sumie ciesze sie, ze zbieglo sie z niskim cisnieniem, gdyz inaczej jak nic by mnie szlag trafil :-)
Deletezawsze tylko te najgorsze skutki uboczne się pojawiają. o przyspieszeniu metabolizmu to oni chyba tylko tak na zachętę piszą. myślisz sobie 'może mi się akurat trafi'. a jedyne chudnięcie może wyniknąć ze sraczki, którą fundują różne leki
ReplyDeletenajwyraźniej nie przyszłaś. bo może jednak przyszłaś, ale pomyliłaś gabinety, wstydziłaś się wejść albo szłaś jak leniwiec i szpital zamknęli.
A moze przyszlam, ale efektem ubocznym jest niewidocznosc? :-)
DeleteKochamy NHS. A swoją drogą, zastanawiam się jak długo pisałaś tego posta. :)
ReplyDeleteDlugosc pisania mierze filizankami kawy. Cztery :-)
Deleteto samo to samo u nas
ReplyDeleteMleko rano robi mama, ale podaje TYLKO tata; w foteliku przypina tata, ale wyjmuje ZAWSZE mama i....długo jeszcze by wymieniać. Rozpacz w przypadku jakiegokolwiek zaburzenia rytmu - nie do opisania. Mając do wyboru niezgodę na takie fanaberię lub: policz do 10, oddychaj, zrób jak chce dwulatek, wybieram oddychanie. Drugą opcję sprawdziłam, nie polecam :) polecam za to "Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat". Piszą tam o rytuałach dwuipółlatków - będzie wesoło :)
sylwia
Martwi mnie ten czas przyszly. Bedzie?!
DeleteA ja myslalam, ze juz mam ubaw po pachy i teraz ruszy w kierunku wzajemnego zrozumienia, pokoju i tolerancji :-)
Blokady rolników, białe miasteczko pod sejmem, strajk kolejarzy - to wszystko nic w porównaniu. U nas jak w nocy przyjdzie tata, zamiast mamy to całe osiedle słyszy. A jak wiatr jest w dobrą stronę, to kolejne osiedle też.
ReplyDeleteWiemy, wiemy. Przyjdzie, wode, ignorant przyniesie w kubku z pajacykiem, a wiadomo, ze powinien wyjac najlepsza porcelane, poklepie nieparzysta ilosc razy po pleckach, piernat zarzuci bez szacunku dla symetrii, Dzordza polozy nie na tej kuszetce... nasi sasiedzi w wieku rozrodczym nigdy sie nie zdecyduja na potomstwo! Nigdy!
Deleteo jezusie, a ja myślałam, że to tylko moje tak ma (i na dodatek ojciec dziecka skutecznie mi wmówił, że to moja, najmojsza li i jedynie straszliwa wina), latam po psychologach (diagnoza: niewspółmierność rozwoju poznawczego z emocjonalnym), a tu proszę...na pęczki nas :) - och, jak mi ulżyło!
DeleteO i co ten psycholog nakazał?
DeleteZalecenia psychologa mi się zdecydowanie nie spodobały. W skrócie - mam zmusić dziecko do szybszego rozwoju emocjonalnego metodami 'wyrzucania z gniazda', mam być niedostępna emocjonalnie, co niby skłoni dziecko do dojrzałych wyborów i szukania zrównoważonych kontaktów z rówieśnikami i zaakceptowania różnorodności modelów zachowań. Tja. W ogóle w to nie wierzę. W o g ó l e. (stąd liczba mnoga - umówiłam nas do innego, ale może sobie odpuszczę, otagowując te wycia sakramentalnym "taka faza, wszystko przemija")
DeleteOczywiscie, ze jest nas wiecej, a moze nawet wszystkie? U Kotowej tez wyja i nie wiedza czemu: http://a-kocica-papierosa.blog.pl/
DeleteJa czekam co powie następny psycholog Anionce. Moja osobista znajoma, bardzo zimny chów za dziecka - okropnie cierpi w dorosłości. Jeszcze do niedawna zbierało jej się na wymioty jak ją chłopak chciał przytulić, albo ktoś dotknął.
Delete