[24 Sep 2014]
(...)
Czym byłby ten blog, gdyby nie okólniki Derekcji placówki opiekuńczo-wychowawczej?
(Jeszcze dobrze nie wywietrzyło się po werbalnej halitozie wywołanej embargiem na szczoteczki do zębów, a tu siup! nowe rewelacje.)
Z dzisiejszego, porannego listu sygnowanego przez Derekcję dowiadujemy się o konieczności przeprowadzenia ćwiczeń pepoż połączonych z wyprowadzeniem dzieci w kapciach na drugą stronę ulicy.
Przybywszy z kraju, gdzie wciąż czuć swąd po wielkim pożarze Londynu, gdzie fire drill praktykuje się trzysta razy w roku niezależnie od warunków atmosferycznych [1], a dzieci nie noszą kapci, nie przyszłoby mi do głowy, że temat może podlegać jakiejkolwiek dyskusji.
Dryl to dryl.
Mus to mus.
A dla Derekcji dwie strony duchowych rozterek w maszynopisie.
'Drodzy rodzice, ponieważ nie przeprowadziliśmy ćwiczeń pepoż wiosną, przeprowadzimy je teraz. Proszę przygotować dzieci na poniedziałkowy alarm pepoż w domu, gdyż nauczyciele nie są w stanie wprowadzić tematu do bieżącego planu lekcji.'
Que?
(Wydaje mi się, że coraz częściej jestem względem tego świata jak Manuel z 'Hotelu Zacisze'.)
Bieżacy plan lekcji wyryty jest na kamiennych tablicach i nie da się przesunąć wstępu do geometrii wykreślnej na następny tydzień? Ani zamienić piosenki o autobusie, na opowiadanie o ewakuacji budynku?
'Niezapowiedziany alarm pepoż będzie miał miejsce w czwartek, a ponieważ jest on niezapowiedziany dzieci będą musiały wyjść z budynku po schodach ewakuacyjnych w kapciach i bez kurtek. Ubolewam nad tym faktem, ale proszę mi wierzyć, w wypadku wyjątkowo niekorzystnych warunków atmosferycznych przesuniemy niezapowiedziany alarm z czwartku na piątek.'
Que?
'Aby państwa uspokoić, ćwiczenia pepoż obowiązują wyłącznie grupy czterolatków i pięciolatków. Grupa trzylatków nie jest wystarczająco szybka i rezolutna. Ćwiczenia pepoż obejmą ich za rok.'
Que???!
Pikanterii dodaje fakt, że aby po usłyszeniu alarmu dostać się na schody ewakuacyjne czterolatki muszą przejść przez salę pełną płonących trzylatków.
Jak w Titanicu.
Dostęp do szalup ratunkowych wyłącznie dla klasy deluks?
A gdyby tak ktokolwiek zapytał mnie o zdanie to klasa czterolatków i trzylatków ma niski balkon z widokiem na główna ulicę.
Rozlega się alarm. Pan z panią wybiegają na ulicę. Pozostałe państwo bez zawracania sobie głowy schodami pepoż ulokowanymi idiotycznie po przeciwnej stronie budynku (zabytek klasy zero) wypychają młodzież na balkon i przerzucają przez barierki ryzykując najwyżej nadwyręż kręgosłupa, wypadnięty dysk lub wizytę u chiropraktyka. Zresztą! Przecież to wszystko to chuchra, z wyjątkiem Dyni, maksymalnie dwanaście kilo sztuka!
Pozostaje liczyć na to, że żaden z kurdupli nie przemyci do placówki zapałek.
Inaczej wszyscy jesteśmy, że tak powiem, spaleni.
[1] oczekiwanie na przyjazne warunki atmosferyczne zredukowałoby w Wielkiej Brytanii liczbę ćwiczeń pepoż do dwóch na dekadę?
©kaczka
(...)
Czym byłby ten blog, gdyby nie okólniki Derekcji placówki opiekuńczo-wychowawczej?
(Jeszcze dobrze nie wywietrzyło się po werbalnej halitozie wywołanej embargiem na szczoteczki do zębów, a tu siup! nowe rewelacje.)
Z dzisiejszego, porannego listu sygnowanego przez Derekcję dowiadujemy się o konieczności przeprowadzenia ćwiczeń pepoż połączonych z wyprowadzeniem dzieci w kapciach na drugą stronę ulicy.
Przybywszy z kraju, gdzie wciąż czuć swąd po wielkim pożarze Londynu, gdzie fire drill praktykuje się trzysta razy w roku niezależnie od warunków atmosferycznych [1], a dzieci nie noszą kapci, nie przyszłoby mi do głowy, że temat może podlegać jakiejkolwiek dyskusji.
Dryl to dryl.
Mus to mus.
A dla Derekcji dwie strony duchowych rozterek w maszynopisie.
'Drodzy rodzice, ponieważ nie przeprowadziliśmy ćwiczeń pepoż wiosną, przeprowadzimy je teraz. Proszę przygotować dzieci na poniedziałkowy alarm pepoż w domu, gdyż nauczyciele nie są w stanie wprowadzić tematu do bieżącego planu lekcji.'
Que?
(Wydaje mi się, że coraz częściej jestem względem tego świata jak Manuel z 'Hotelu Zacisze'.)
Bieżacy plan lekcji wyryty jest na kamiennych tablicach i nie da się przesunąć wstępu do geometrii wykreślnej na następny tydzień? Ani zamienić piosenki o autobusie, na opowiadanie o ewakuacji budynku?
'Niezapowiedziany alarm pepoż będzie miał miejsce w czwartek, a ponieważ jest on niezapowiedziany dzieci będą musiały wyjść z budynku po schodach ewakuacyjnych w kapciach i bez kurtek. Ubolewam nad tym faktem, ale proszę mi wierzyć, w wypadku wyjątkowo niekorzystnych warunków atmosferycznych przesuniemy niezapowiedziany alarm z czwartku na piątek.'
Que?
'Aby państwa uspokoić, ćwiczenia pepoż obowiązują wyłącznie grupy czterolatków i pięciolatków. Grupa trzylatków nie jest wystarczająco szybka i rezolutna. Ćwiczenia pepoż obejmą ich za rok.'
Que???!
Pikanterii dodaje fakt, że aby po usłyszeniu alarmu dostać się na schody ewakuacyjne czterolatki muszą przejść przez salę pełną płonących trzylatków.
Jak w Titanicu.
Dostęp do szalup ratunkowych wyłącznie dla klasy deluks?
A gdyby tak ktokolwiek zapytał mnie o zdanie to klasa czterolatków i trzylatków ma niski balkon z widokiem na główna ulicę.
Rozlega się alarm. Pan z panią wybiegają na ulicę. Pozostałe państwo bez zawracania sobie głowy schodami pepoż ulokowanymi idiotycznie po przeciwnej stronie budynku (zabytek klasy zero) wypychają młodzież na balkon i przerzucają przez barierki ryzykując najwyżej nadwyręż kręgosłupa, wypadnięty dysk lub wizytę u chiropraktyka. Zresztą! Przecież to wszystko to chuchra, z wyjątkiem Dyni, maksymalnie dwanaście kilo sztuka!
Pozostaje liczyć na to, że żaden z kurdupli nie przemyci do placówki zapałek.
Inaczej wszyscy jesteśmy, że tak powiem, spaleni.
[1] oczekiwanie na przyjazne warunki atmosferyczne zredukowałoby w Wielkiej Brytanii liczbę ćwiczeń pepoż do dwóch na dekadę?
©kaczka
kino za darmo ! z kawką !! w domowym zaciszu ( za oknem w POLSCE 2,5 stopnia )
ReplyDeleteU nas 25C, ale spada, niestety spada :-)
DeleteAle te dwanaście kilo to hiperbolizacja, czy naprawdę aż tak źle jest z tężyzną narodu? (Zapytała, tuląc do piersi trzynastokilowe maleństwo).
ReplyDeleteMoje ma 19 miesięcy i 14 kilo. Słabiutko w tej Teutonii, słabiutko.
DeleteWIEM! To wina Derekcji!
Jest zle z tezyzna niemieckiego narodu. - odpowiedziala tulac dziewiec kilo dziewieciomiesiecznego malenstwa :-)
DeleteWina Derekcji lub szczoteczek do zebow!
znam 12 kg półroczniaka! (a co będę gorsza)(kto da więcej ;))
DeleteAz prosi sie cytatem: sluszna linie ma nasza wladza!
Delete:-)
Ale zeby dwanascie!
Lepszy dryl trzylatkow cwalem,
ReplyDeleteNiz Derekcja przed zawalem*
*wspominajac zakonczenie roku przedszkolnego z lza w oku.
Lepsze Liski sa z gasnica,
DeleteNiz Derekcji danse* z gromnica.
:-)
*macabre lub lans macabre
Sala pełna płonących trzylatkow - juz na zawsze w mym umyśle - jak będę się chciała rozbawić :D
ReplyDeletemi tez te wlasnie slowa wypalily trwaly slad w mózgu :)
DeleteKaczko, lowju.
Polecam sie na przyszlosc, gdyby trzeba bylo znow cos WYPALIC! :-))))`
DeleteTo jest wspaniałe, to jest przednie! płaczę ze śmiechu i z czegoś jeszcze, bo coś mi mówi, że w przedszkolu moich dzieci rodzice wybiliby dyrekcji z głowy podobne ćwiczenia.
ReplyDeleteKaczko, jak już przeszkolisz Dynię, prześlij mi skrypty. Jak sama się za to nie wezmę, dzieci mi spłoną :/
Dynia szkolona byla na Wyspie. Rzecz wygladala mniej wiecej jak na filmie z Arnoldem. Panie mialy gwizdek i raz w tygodniu gwizdaly specjalnym kodem. Na dzwiek gwizdka mlodziez rzucala wszystko i leciala pod drzwi ustawic sie w pary. Czasem dzieci wychodzily z budynku, a czasem chyba nawet nie. Tyle, ze na Wyspie, gdzie dzieci przez caly rok z golymi nogami i glutem, rodzic, ktory upomnialby sie o prawa jednostki do cieplych butow i kurtki podczas alarmu pepoz zyskalby prawdopodobnie opinie ekscentryka (lub emigranta). W anglikanskim przedszkolu Dyni dzieci nie mialy nawet butow na zmiane, co tlumaczono wlasnie bezpieczenstwem pepoz! niby, ze pozabijalyby sie uciekajac z plonacego budynku w kapciach?
DeleteTe krótkie rękawy i krótkie spodnie przy każdej pogodzie mają chyba wpisane w konstytucję. Czy ktoś pamięta ten przemielony na wszystkie google obraz księcia Georga i jego rodzinki w dniu jego chrztu? Państwo w płaszczach z długim, a dziecię golizna :)
Deletearbuz
Skąd wiesz, skąd wiesz?!
ReplyDeleteMoże w odpowiedzi na tajny okólnik Derekcji opiekun Spazmatycznych Biedronek zrzeszających trzylatki, w stroju Szczurołapa z Hameln trenuje właśnie grę na flecie?
Ta wizja bedzie odtad zawsze ze mna, gdy bede mijac grupe trzylatkow :)
DeleteSerio: najważniejsze jest liczenie: przed, w trakcie, po wyprowadzeniu i potem jeszcze raz. Bo taki jeden po wyprowadzeniu i przeliczeniu umknął z powrotem do sali i schował się pod stolikiem. Why?!? "bo chciałem zobaczyć ten pożar!"
ReplyDeleteJozek?!
Delete:)))
To jest kryptoreklama piłki nożnej! Grają na spalonym!!!
ReplyDeleteDyrekcji sie pali. Grunt pod nogami. Pewnie odkryla, ze zamiast na puzon z matka Hildegardy powinna wiosna przeprowadzic akcje pepoz :)
DeleteHOTEL ZACISZE RZĄDZI!!!!!!!!!! Zostałaś twarzą Manuela :)
ReplyDeleteZawsze uwazalam, ze mam potencjal! Ale ostatnio liczba: Que?, która sie ze mnie wydobywa w odpowiedzi na okolniki nadsylane przez wszechswiat zaskakuje nawet mnie :)
DeleteZawiewa nudą. Nie że ze wpisu. Z komentarza mojego. Bo ja znowu lowam :)
ReplyDeleteZ wzajemnosciom! :)
DeleteParalela między ćwiczeniami ppoż czterolatków a Titanikiem zaiste godna Kaczki!
ReplyDeleteNa zyczenie wplatam w tekst okrety, lodzie podwodne, a nawet kajaki i motorowki! :)
DeleteKaczko to jest dość proste, oczywiste wręcz.
ReplyDeleteW kraju tym nie ma pożarów, nie są przewidziane w Curriculum przedszkola, tam jest miejsce wyłącznie na wstęp do geometrii i algebrę stosowaną. A taki spontaniczny pożar jest zupełnie bez sensu, zakłócałby proces twórczy i poznawczy, a w szczególności nie ma go w niekorzystnych warunkach pogodowych, bo to już w ogóle i ho ho.
tulam ;)
arbuz bez dna
Jest w tym wiele racji, biorac pod uwage chocby materialy z jakich budowane sa angielskie przedszkola. Ten sam papier, na ktorym dzieci maluja swe prace plastyczne :) Nie powinnam tego porownywac z solidnym murem pruskim! :)
DeleteNiezapowiedziany alarm odbędzie się w czwartek - kocham!
ReplyDeleteHa! A czy dostrzeglas, ze Derekcja w pierwszych slowach swego listu napomyka o poniedzialkowym alarmie pepoz? Rety, to ktory z nich jest tym niezapowiedzianym? Beda dwa?! Ogryzam paznokcie!
Delete:))) wyobraziłam sobie tę grupę czterolatków ewakuującą się spomiędzy młodszych kolegów bawiących się w najlepsze autkami :)))
ReplyDeleteW Polsce ewakuację przeprowadza się raz na dwa lata. Liczenie "inwentarza" nieletnich to podstawa, bo panowie strażacy bywają dowcipni i potrafią "spalić" jakiegoś ucznia, szczególnie ze starszych klas. W naszym miasteczku zdarzyło się, że namówili ucznia, żeby się schował i po alarmie go "wyciągnęli" na dowód niekompetencji nauczycieli.
Bywa też zabawnie, bo nie wolno ratować torebek, tylko dokumenty szkolne, a jedna z koleżanek zapomniała dziennika, ale torebkę zabrała, bo ma przecież portfel z dokumentami i kasą :D
A co do wagi czterolatków... miałam 15 kilogramowego roczniaka :) (na własnym mleku wyhodowanego, prawie wyłącznie, bo nic innego nie chciał konsumować)
Kinga
Ja zastanawiam sie, co powiedza nauczyciele trzylatkow, gdy rozlegnie sie alarm. Zignorujcie?
DeleteOch, gdzie sens! Gdzie logika? :-)
Ciekawe, czy cwiczenia odbeda sie pod okiem komisji do spraw alarmow pepoz i czy to dlatego Frau Derekcja ma juz teraz palpitacje i globus?
Pietnascie kilo?! Slowianskie geny!
Idę pisać protest. Jeszcze nie wiem do kogo, ale czuję imperatyw. Moje dzieci nigdy nie miały w przedszkolu szkolenia ppoż. Tudzież pożaru. Jedynie raz w roku mały 'lagerfeuer'. Buuuuu.... ale schody ppoż kojarzę.
ReplyDeleteCo kraj to obyczaj :-) Na Wyspie zasadnicza czesc swego zycia zawodowego zmitrezylam na wychodzenie z budynku i czekanie, az zostanie zlokalizowane fikcyjne lub nie zrodlo ognia, by mozna wejsc z powrotem (lub nie). Bylam nawet ta, ktora sprawdzala listy obecnosci. Bywaly miesiace, ze i raz w tygodniu sie zdarzalo :-)
Deletenie urodziłam głupka żołędnego:-) ale pewnie jak każda wioska, tak i każda klasa ma swego.
ReplyDelete