[332]

[16 Jan 2017]

(...)
Różnica między Dynią a Biskwitem zaznacza się również bardzo wyraźnie przy odbiorze rzeczonych z placówek edu.
Dynia w adekwatnym wieku lat trzech, na mój widok we framudze zakładu opiekuńczo-wychowawczego rzucała wszystko. Nieważne, czy był to siedemnastowieczny, porcelanowy serwis do herbaty, czy zajęcia z krojenia tortu czekoladowego, Dynia z rozbiegu wpadała na niewidzialną trampolinę, z niej katapultowała się i lotem ślizgowym leciała prosto w me otwarte ramiona.
Próbowałam tak z otwartymi ramionami odbierać Biskwita, ale efekt był taki, że po kilku dniach uznano mnie za stojak do map.
Nie. Biskwit ma zupełnie inny styl opuszczania placówki.
Taki raczej emocjonalnie oszczędny.
Uczuciowo lakoniczny.
Przede wszystkim, Biskwit  nie spieszy się, gdyż musi ukończyć to, co akuratnie robi. Nieważne, czy to replika Bitwy pod Grunwaldem wyklejana plasteliną, czy jedzenie marchewki.
I gdy tak Biskwit niewzruszenie siedzi przy stoliku i kończy, co zaczął, tłum rozedrganych z emocji wielbicieli szuka Biskwicich butów, bije się o to, kto je wzuje na Biskwicie stopy albo szarpie się o pakowanie Biskwiciego sakwojaża.  Niby własne zabawki można przynosić do placówki tylko w poniedziałki, ale jeszcze nie znalazł się taki, kto pokazałby ten punkt regulaminu Biskwitowi. Na tle, kto będzie niósł za Biskwitem siedamnaście koników rasy plastiko, też dochodzi do zamieszek.
(Afekt i gorączka jak na koncercie Robbiego Williamsa, jeśli ten zdziera z siebie podkoszulek.)
Gdy Biskwit w końcu powwstaje od  stolika, tłum rozstępuje się przed nim i  tworzy szpaler. Biskwit kroczy powoli - hrabina Dewolaj mit Pommes herbu Dwa Skrzyżowane Kabanosy na polu czekolady - a gdy do nóg Biskwita przypada Timur-bez-Drużyny zawodząc rzewnie na bajkałską nutę 'Nie idi, nie idi, ja tiebia taaaaaaaaaaaaaaak lublju!', Biskwit wzdycha ciężko, wywraca oczami i strzepuje ze stopy łkającego Timura.
Właściwie wszyscy są rozczarowani, że Biskwit wychodzi i wszyscy mają mi za złe.
Timur to nawet raz kopnął mnie w kostkę próbując odbić sobie bogdankę.
Pośród Szwabskich Kluseczek jestem tak popularna jak Hilary wśród elektoratu Donalda.

Rozrywana towarzysko Dynia pytana w wieku lat trzech, ilu ma przyjaciół w placówce, odpowiadała zawsze z żałobą w głosie: Żadnych! Nikt mnie nie lubi i nikt nie chce się ze mną bawić!
Na to samo pytanie Biskwit odpowiada, że stu, a właściwie to nawet milion trzech, a gdyby tak dobrze policzyć to przynajmniej miliard.
Prowerbialne, półpełne szklanki moich córek są wytopione z jakiejś obcej mi metafizycznie materii.
Opieram się pogłębionej analizie zjawiska - mniej wiesz, dłużej żyjesz -  grunt, że do mojej szklanki można wlać butelkę wina.
A i druga się zmieści.

©kaczka
22 comments on "[332]"
  1. Cudne. Rozrzewniłam się.

    ReplyDelete
  2. Dawaj, polewam, bo chwilowo mam półpełną szklankę.

    ReplyDelete
  3. Droga Kaczko, rozkoszny ten Biskwit! Mnie przydarzyło się troje dzieci, w tym dwie córki, a młodszej z nich nadałam imię Walka. Starsza bowiem nosi imię, którego etymologia wskazuje na nadprzyrodzenie cierpliwy charakter, i być może z tego względu dziecko to ma tendencję do siadania w kątku i samotnego czekania na przyjaźń. O nie! - pomyślała matka-filolog. - Kolejne imię musi być pełne męstwa! Walka urodziła się z miną chmurną godną wikinga i takie oblicze zastaje też codziennie w przedszkolu moja mama. Radosny obowiązek odbierania małej Angeli Merkel z placówki scedowałam bowiem w desperacji na babcię. Ta ostatnia na powitanie, zamiast dzień dobry, usłyszała nie dalej jak wczoraj - Nie cierpię tatusia, bo mnie tu przywiózł, a ja dziś chciałam zostać w domu.
    Może to imię, może geny, może siostrzana "drugość"...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Komentarze ponizej sugeruja, ze drugosc nie jest bez znaczenia.
      A Walka to nadzwyczajnie romantyczne imie. Na drugie proponuje Anarchia lub Rewolucja :)

      Delete
  4. I czy też tak ma, że jak już skończy, to MUSI POSPRZĄTAĆ? Długo i dokładnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, to zalezy. Zwykle szuka jelenia, ktory zastapi go w sprzataniu, ale gdy nie ma wyjscia to metoda strajku wloskiego zbiera papierki peseta do skubania brwi. Baaaardzo dlugo i nadzwyczaj dokladnie.

      Delete
  5. Ciekawa jestem jak to będzie u nas, bo Martyna to wypisz wymaluj Dynia, choćby nie wiem co ciekawgo działo się w sali ona na widok mój albo innego odbierającego gotowa jest to wyrzucic przez okno lub opuścić bez mrugniecia okiem byleby jak najszybciej być w domu. Kasion to taki troche Biskwit, tylko młodsza wersja :)
    Moja szklanka to chyba już wiadro jest, bo pojemność to ona ma, oja ma ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jesli Kasion idzie w slady Biskwita to wypelniam wiadro winem po brzegi!
      :-)

      Delete
  6. Wiesz, Kaczko, może to wynika z kolejności dzieci. U mnie dokładnie było tak samo: pierwsze dziecko - syn reagował jak Dynia, a córka (osiem lat młodsza) to Biskwit ;)
    Kinga

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak ja sie ciesze, ze obnazacie tu wspolnote doswiadczen. Jak dobrze jest uslyszec, ze czlowiek nie jest taki odosobniony w swoich przypadkach w tych blotach i bagnach rodzicielstwa :-)

      Delete
  7. Ciekawe, jak by to było, gdyby to one odbierały Ciebie z placówki... ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kalina!
      Love!
      W Szwabskich Kluseczkach od pierwszego dnia osadzenia zajelabym sie wykopywaniem tunelu ucieczkowego. Chocby i szydelkiem :-) Takzetentego... mysle, ze trampolina i lot slizgowy :-)

      Delete
  8. A propos mniej wiesz - mój dorosły(już)syn będąc w wieku późno nastoletnim, na typowe pytania matki: dokąd idziesz, z kim, kiedy wrócisz, odpowiadał: Mamo, mniej wiesz, lepiej śpisz.
    :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I obawiam się, że to prawda (powiedziała bojulia z pozycji matki dwóch nastolatków i westchnęła głęboko :)

      Delete
    2. Przedkladam spanie nad inne fanaberie, wiec, no wlasnie, nie wnikam :-)

      Delete
  9. Kwestia starszeństwa i kolejności?
    Dwóch synów, starszy dorosły, problem z nawiązywaniem kontaktów, obowiązkowy perfekcjonista, w pewnym momencie nawet baliśmy się, że pogranicze autyzmu. I młodszy, dusza towarzystwa i olewczy stosunek do wszystkiego, do nauki również... Średnia w 1. klasie LO- 3,5, "A po co mi więcej, swoje umiem..." I dyskutuj u z takim...
    U koleżanki dwie córki w podobnym wieku do moich chłopaków, zachowania i charaktery podobne...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciiiiiicho. Jak się rozniesie, to nawet 500 zyla nie pomoże i nikt nie będzie chciał drugiego ;-DDD

      Delete
    2. No właśnie u mnie dokładnie tak samo, choć starszy syn w liceum, a córka w podstawówce :) Jak sobie przypomnę własne dzieciństwo... też tak samo (ja jestem ta starsza ;) )
      Kinga

      Delete
    3. Kurruka! Moze to jest sedno? Prototyp jest tak idealny, ze wszyscy wpadamy w pulapke myslac, ze za drugim razem to bedzie bulka z maslem, wersja stuningowana i piecet zyla na dodatek :-))) A mejoza tasuje geny i cos tam doklada z kart ukrytych w rekawie :-)

      Delete