[29-30 Aug 2012]
(...)
W tym tygodniu przyniosła w tornistrze iberyjskiego lizaka (powrócił Rubenito), pięć rodzajów ciastek oraz dwie uwagi w dzienniczku.
Ochronką tak wstrząsnęła bezczelna, nałogowa niesubordynacja Dyni, że popełniła na ten temat dwa eseje. Każdy na dwie strony A5.
Znudzona zasnęłam w połowie lektury.
Cóż to, czy ja nie wiem, że Dynia prędzej odgryzie sobie kończynę niźli pójdzie na jakikolwiek kompromis, a co dopiero w kwestiach okołospożywczych?
Czy się dziwię? Ja? Że Dynia łupnęła o stół porcją kaszy jaglanej i fioletowym kalafiorem, gdy w piekarniku opiekał się jabłkowy placek, do produkcji którego zapędziła dziateczki ochronka?
Z eseju wynika, że aby zdusić zamieszki w zarodku, Dynię karnie posadzono na grochu. W dybach, na rynku, ku przestrodze. (Pierwszy raz! Pierwszy raz! - łka na papierze hormonalnie rozstrojona ochronka. W ochronce może i pierwszy, w domu Dynia ma od niedawna na ten kąt z grochem kartę stałego kilenta, zbiera punkty lojalnościowe Executive Club lub Business Lounge i barman ją rozpoznaje.)
Gdy zwolniono Dynię za kaucją, dała w łeb Rubenitowi, który otwarcie drwił sobie z jej krzywdy i ogólnie zachowywał się jak najlepszy uczeń w klasie i pupilek naszej pani.
- Podobno byłaś niegrzeczna w ochronce? – przesłuchuję na podstawie przedstawionego aktu oskarżenia.
- Tap.
- Ciskałaś spyżą.
- Tap.
- Wiłaś się na podłodze pod piekarnikiem.
- Tap.
- Krzyczałaś.
- Tap. (tu również następuje ekspresyjna próbka umiejętności wokalnych: AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! tłum. tak krzyczałam, ładnie?)
- Spieniłaś się na twarzy.
- Tap.
- Ochronka twierdzi, że już prawie wzywała egzorcystę.
- Tap.
- Jest ci choć trochę przykro?
- Noł.
©kaczka
Podpytuję o patenty rodzicielskie-jak tu nie gruchnąć radosnym rechotem na tak nieskażone skwitowanie zajścia?
ReplyDeleteA ochronka zadziwia - 4 strony? ho ho! i ona tak o każdym podopiecznym? Nocami ślęczy?
Nie wiem. Nie ma. Mowa ciala Dyni, rzut grzywka, gdy wysyczala: Nol!...
DeleteWyszlam i rzalam.
Ochronka przechodzi zalamanie nerwowe, bo w system szkolnictwa i edukacji wpadaja Tiamarija i Dzordz, ergo nie bedzie juz o kim pisac w zeszycikach. Moze cala tworczosc literacka skupi sie teraz na Dyni?
Ratunku!
I taka rozhisteryzowana i rozpisana oraz niekonsekwentna (patrz historia z balem przebierańców) ochronka ma sobie poradzić z generałem hobbitem (cech obu) Dynią? NOŁ!
ReplyDelete:-)))
... i z charakterem dziedziczonym po mamuni ;-)
DeleteCiezkie czasy ida, ochronko, ciezkie!
Kocham Dynię! :-))))))))))))))
ReplyDeleteJa tez, choc czasem to trudna milosc :-)
DeleteCytując znajomego: Przyszłam. Przeczytałam. Zakwiczałam. :D:D:D
ReplyDeleteJak Peppa? :-)
DeleteZa trzydzieści lat porzucę starzejącą się i stetryczałą Kaczkę, by z rozpasaną rozkoszą zająć się rozwijaniem relacji interpersonalnych z Dynią - jej nieodrodnym klonem. Szykuj się!
ReplyDeleteZakladajac optymistycznie, ze Dynia wreszcie przemowi ludzkim glosem :-)
Deletechciała ciasta... wielkie mi co... zaraz afera wielka.
ReplyDeleteW końcu skoro robiła, to jej się należy...
To samo mowia zwiazki zawodowe :-)
DeleteTo Ochronka umie pisać? Rzadka to tutaj umiejętność.
ReplyDeletePisze rowniez z akcentem hrabstwa, dobrze wiec, ze przed lektura Norweski zapewnia 'heads-up', bo Ochronka zawsze mu w detalu stresci, trzymajac go za guzik, co Dynia przeskrobala... dzieki temu latwiej odtworzyc tresc uwagi w dzienniczku :-)
DeleteNo. Prosto i na temat. W sensie, że Dynia prosto i na temat. A przesłuchanie mistrzowskie, zaiste :D.
ReplyDelete