856-857

[8-9 Aug 11]


(...)
Chciałabym wierzyć, że Dynia cieszy się na mój widok, gdy wracam do domu.
Fakty, niestety są takie, że Dynia cieszy się, bo przyszedł zegarek, przyszła torebka, a w tej torebce telefon.
Szybki, śliski całus na odczepnego, przepadek mienia, radosny gulgot.
Zegarek.
Metalowy zegarek, który wpija się w dłoń, gdy go zdejmować - Dynia buczy, bo założyć założy, zdjąć nie zdejmie, pomóc sobie nie da, prędzej przywali zegarkiem.
I telefon.
Telefon, którym sekwencja losowo wybranych przycisków łączy Dynię ze spożywczym na przedmieściach Szanghaju.
Na koszt matki.

(...)
Być i może, że Dynia będzie pojedyncza.
Niby ciągle ma wyprasowane skarpety, a w dwojakach domowy pasztet z homara z truflami, ale nie ma siły, tnę macierzyństwo po kosztach.
Coraz trudniej wyjść mi z pracy o szesnastej, nie dlatego, że szczególnie lubię pracować, lecz dlatego, że tak jest sprawiedliwie względem.
Zespół mam udany i ambitny, zespół zdejmuje mi z ramion, ile tylko może.
(W zespole, między innymi, jedna z An(g)ielskich Ciotek oraz filozofująca panna młoda o porywającym charakterze i skłonności do nagłych zwierzeń. ...Postanowiłam jeść tylko te zwierzęta, które potrafiłabym zabić...  - eza wypada mi z dłoni -  ...kurczak? – tak, ryba – tak, koza? ... koza! miałam kiedyś udomowioną kozę, nazywała się Miss Button....)
Ale głupio wyjść o szesnastej wiedząc, że w miniony piątek zespół przesiedział kilka godzin na zatkanej autostradzie, bo utknął w drodze ze służbowej podróży.
Zostaję, ucinam godzinę z macierzyństwa, łapię pociąg, docieram do domu, i czytam o Dyni w notatkach z ochronki.
Chodzi. – pisze ochronka.
Wierzę na słowo.
Mieszam w garnku homara z wody i wyrzutów sumienia. Prasuję skarpety.
Przyglądam się Dyni, gdy śpi.
Jakaż Dynia jest krucha i eteryczna, nasza masywna, ogromna Dynia, w porównaniu z rówieśnikami.
Zamiast obiadu  kawa w towarzystwie Matek Stowarzyszonych i ich dziatek. Substytut kontaktów międzyludzkich.
- Chicken nuggets po francusku to chicken nuggets, frytki można rozpoznać. Jakoś przeżyliśmy te wakacje. – opowiada matka Emeryka o wyprawie na kontynent.
Kurczęce samorodki podane z kartoflem wyjaśniałyby sekret tężyzny Emeryka.
Chleb tostowy tłumaczy resztę.
- Ma twoje oczy. Wyjęte z twoich orbit. – pisze o Dyni Ciotka Hochzeit. – Jest kserokopią.
Niby identyczna, a taka inna.
I taka pełna dorosłych gestów.
... zostaję, ucinam chwile z macierzyństwa, przysypiam w pociągu, dzień w dzień generuję niekończącą się listę to do, ewaluuję, oceniam, podnoszę głos, straszę odjętą podwyżką, gram jakąś dziwną, zupełnie nie moją rolę.
Przez rok zapomniałam, że najtrudniejsi w pracy są ludzie.

©kaczka
4 comments on "856-857"
  1. Pojedyncza czy podwojna, cokolwiek zdecydujesz, bedzie dobrze. A moze po prostu odloz decyzje na pozniej?

    ReplyDelete
  2. "Gram w pracy nie swoją rolę"-czułam to aż nie poszłam na obecne zwolnienie ciążowe. Kombinuję jak nie poczuć tego znów. Pracować lubię. Nie lubię tego czuć. Dlaczego nie można bez tego?
    Wymądrzę się (po siostrze psychologu dziecięcym):Do około 2 roku życia dzieci nie czują osobno matki i siebie-w ich mózgach są jednością. Jak jesteś to po prostu jest normalnie, a jak Cię nie ma Dynia czuje się niekompletna-nie musi tego okazywać w oczywisty sposób.Może wyglądać,że wcale.
    [posępny komentarz w posępny dzień]

    ReplyDelete
  3. Tia.. wyprasowane skarpetki... Od czerwca mala chodzi w niewyprasowanych sukienkach a Aminski niewyprasowanych spodniach. Pociech ma wszystko niewyprasowane, bo przeciez i tak po 5 minutach na swoje ubranie zwroci. To samo z moimi. Moje zelazko przeszlo na emeryture. Karmimy sie daniami z zamrazalki i frytura. Chyba w koncu sie ubelgowilam.
    Loulou

    ReplyDelete
  4. > Ahora: nie, nie spinam sie, bo ile za tyle i przeciw. jedyny problem w tym, ze czas nie jest po mojej stronie, puk puk w szybke biologicznego zegarka, gdzie 'pozniej' odmierza sekundnik :-)
    > Murronia: tos mnie kopnela w nerki, serce i watrobe :-)
    > Lou: ... i ekran telewizora wytarty i bez sladow malych lapek, i codziennie odkurzamy, i nie nalewamy dziecku ravioli z puszki, ani nie odgrzewamy rybnych paluszkow, i posciel wyprasowana... och, ile sie ma czasu przy pojedynczym dziecku! :-))) PS Nie prasuje ze wzgledow estetycznych, rozprasowuje bakterie! :-)

    ReplyDelete