776-777

[8-9 May 2011]


(...)
Odebrałam dziś Dynię z ochronki.
Nadąsaną Dynię z guzem na czole.
(Podobno poszło o samochodzik. Przezornie nie wnikałam w szczegóły.)
Komu Dyni nie wcisnę, zwraca Dynię nadtłuczoną w partiach czaszkowych.
Ojciec, babka, ochronka.
A to drzwi otworzą z rozmachem, a to Dyni ręka uśnie, a to samochodzik...
Ludzie, apeluję, nie nadtłukujcie Dyni.
Urodę Dynia najwyraźniej dziedziczy po mnie.
Rozum będzie jej cholernie potrzebny.

(...)
W Wielkanoc Rubenito wielce zaniemógł.
Zapalenie spojówek.
Kaszel.
Gorączka.
Charakterystyczne kropki na całym ciele.
Hiszpańska babka Rubenita – ta sama, z którą w bagażu podręcznym (!) przyleciało z Santiago czterdzieści organicznych, surowych jaj oraz własnoręcznie wydziergana dla Dyni (!) zimowa, żołędziowa czapka – babka Rubenita na podstawie życiowego doświadczenia orzekła – odra.
Kropka (sic!) w kropkę objawy.
Cóż powiedział miejscowy lekarz?
Otóż powiedział: to nie może być odra.
Zapytany: dlaczegóż skoro i charakterystyczne kropki i inne objawy? rzekł: bo nigdy nie widziałem odry. To choroba krajów rozwijających się.
Brawa, kurtyna, owacje.


©kaczka
3 comments on "776-777"
  1. Snaczy się , ze UK się nie rozwija, czy w UK się nie rozwija, czy jak?
    http://tnij.org/odrauk

    ReplyDelete
  2. Znajac Dynie to nie o samochodzik poszlo, tylko o ciasteczko;)

    ReplyDelete
  3. > Zoska: cholera (sic!) wie. ale przyznasz, ze logika rozkoszna 'nie widzialem, nie istnieje'. empiryk jego mac.
    > Ahora: i dlatego nie drazylam :-)

    ReplyDelete