[253]

[11 Mar 2016]

(...)
Jakiś szał twórczy nad kartką, fruwają kredki, z żółtej została połowa, temperówka rozgrzana do czerwoności, aż dziw, że ucho jeszcze nie obcięte.
- Dyniu – pytam zaglądając przez ramię. – A kto to?
Na kartce Winnetou w skórze tygrysa, przebrany za Pszczółkę Maję, z kokardą w bujnych włosach.
 - Dżizas – mruczy pod nosem Dynia.
Oto – myślę – skutki uboczne nadużycia japońskich kreskówek telewizji biblijnej. Oto – ubolewam –  jakość religijnej edukacji  w placówce pod wezwaniem świątobliwego Hartmuta Słupnika! Oto dowód, na to co się robi w dziecku od przedawkowania Haribo!
- Dyniu! – inwigiluję łagodnie, byleby nie urazić. – Jesteś pewna, że tak właśnie wyglądał Jezus? Jak Indianin przebrany za pszczółkę Maję? Taki w paski???! Ze skrzydłami?
- Dżiiiiiiizas! Maaaaaaaaamo! Nie przeszkadzaj! Ja tu się próbuję skoncentrować. Ul maluję!

(...)
Ul maluję!
(...)
U świątobliwego Hartmuta Słupnika zapotrzebowanie na donice.
Na cito, na wczoraj  i na zboże.
Szwabskie Kluseczki będą siać i orać.
Mary Poppins po prostu wyjęłaby z torby, a ja?
A ja idę ulicą i złorzeczę.
Że skandal, że skąd wziąć, że najbliższe centrum ogrodnicze na drugim końcu miasta, kwiaciarnia zawsze zamknięta, a w torbie mam jedynie łupiny od fistaszków.
I oto nagle CUD.
Na chodniku przed cudzym domem szpaler dziesięciu pustych, czerwonych doniczek w różnych rozmiarach! (I worek ziemi ogrodowej! I grabki!)
Stoją.
To wzięłam jedną i poszłam.
Dopiero trzy przecznice dalej, już pod samym mostem zwodzonym do placówki, spłynęła na mnie myśl, że to może jednak nie była niemiecka ‘wystawka’, ale czyjaś plantacja? Może jakiś emeryt postanowił sobie poprzesadzać? A ja tę doniczkę po prostu zwinęłam?
Nie była to jednak myśl na tyle natrętna, by natychmiast doniczkę odnieść. Amoralnie wręczyłam ją naszpaniom, pokwitowałam odbiór dziecka i wróciłam do domu tą samą drogą, tyle że w kapturze naciągniętym na twarz.
Spod kaptura dostrzegłam, że doniczek i ziemi już nie było tam, gdzie widziałam je kwadrans wcześniej.
- Sakreble! – pomyślałam, a myśl moja toczyła się na kwadratowych kołach koleinami pokrętnej logiki. – Wstrząśnięty zbrodnią emeryt zabrał pozostałe dziewięć i zabarykadował się w mieszkaniu! Może właśnie dzwoni na policję i do Ordnungsamtu? Trzeba będzie jutro odnieść i się pokajać!
I bogowie mi świadkiem, chciałam tak uczynić, ale następnego dnia w placówce zobaczyłam dziewięć, znajomych, pustych czerwonych doniczek w różnych rozmiarach opisanych imonami Szwabskich Kluseczek. Oraz równie znajomy worek ziemi ogrodowej.
Zła wiadomość to oczywiście ta, że w okolicy grasuje gang matek kradnących doniczki na zlecenie placówki edukacyjnej. Dobra wiadomość natomiast, że jakby nie liczyć, emerytowi ostała się jedna donica.
I grabki na pociechę.

©kaczka
26 comments on "[253]"
  1. Skąd Ty, dziewczyno, bierzesz tych wszystkich świętych?

    ReplyDelete
    Replies
    1. To przedszkole WSZYSTKICH Swietych. Czuje,ze mam nieograniczony wybor!

      Delete
  2. Póki nie żądają konia zaprzęgniętego do bron, to jeszcze pół biedy, ale skoro powiedzieli A, to kto wie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odbior Dyni z placowki zawsze podnosi cisnienie. Coz takiego trzeba znow przyniesc? Doniczke? Statek w butelce? Ciekly azot? A moze garsc rudy uranu?

      Delete
  3. Chylę czoła nad pomysłowością Naszpań w wynajdowaniu tematów przewodnich :) Orka na ugorze - Naszpanie coś sugerują?
    Zadziwia mnie zmienność potrzeb Naszpań w różnych zakątkach globu. Z Austrii pamiętam uporczywe zafiksowanie się na wyrobach cukierniczych. Artykuły plastyczne szczęśliwie Panie nabywałe sobie same wg. uznania dzięki dziesięcinie wymuszanej na rodzicach. Anglia mnie zaskoczyła, spodziewałam się kontynuacji cukiernictwa amatorskiego na potrzeby grona rodzicielsko-nauczycielsko-uczniowskiego ale szkoła chyba pod wezwaniem jakiegoś anglikańskiego Błogosławionego Guzika z Pętelką, produkcja kostiumów idzie pełną parą. Oczywiście... na cito!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Buchachacha! Pamietam te fiksacje na kostiumach, pamietam! Zawsze mam przed oczami osmiornice z jaselek w 'Love Actually' :-)
      Do konca roku szczesliwie juz tylko kilka miesiecy. Mam nadzieje, ze naszpanie nie maja sekretnych planow budowania makiety promu kosmicznego z zapalek :-)

      Delete
    2. Może w akcie łaski prom będzie z patyczków do lodów?

      'Love Actually' mniej mnie śmieszy odkąd wylądowałam na Bergamutach, szczególnie te jasełka dopieszczone jak tournee Madonny, wszechobecna ekologiczna tematyka oraz szycie ośmiornic "na wczoraj" - śmiech przez łzy ino.

      Delete
  4. Cóż za rozmach,w naszym przedszkolu zadowolili się kubkiem po jogurcie i watą.Pewni plantacja u Dyni nadleśnictwo zasili.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie moge nie zapytac - co powstalo z waty i kubka po jogurcie? :-)

      Delete
  5. Moja ulubiona wspomnieniowa "na już" tasiemka ozdobna w klasie pierwszej: 20 cm. A nazajutrz: jednak 30 cm.

    ReplyDelete
  6. o matko Kaczko))) pomyślałam zgoła co innego, że jakaś matka, babcia przygotowała dla szwabskich kluseczek doniczki, ziemię...i się wydało, że jedna donicę z racji podobieństwa, pożyczyłaś, zbladłam więc, a to nagle TAKIE BUTY ))

    ReplyDelete
    Replies
    1. I to, Wysokie Sadzie, tez bylo mozliwe, a ja po prostu pomoglam przeniesc ;-)

      Delete
  7. Ha! Pytanie pozostaje otwarte- doniczki usłużnie wystawił ręką emeryta nie mogąc znieść jojczenia Twój Anioł Stróż, czy może poddana zostałaś próbie przez siły wręcz przeciwne. Ha! Na jednej szali wizja dziecięcia, które nie orze nie sieje w przeciwieństwie do innych Kluseczek, nie w żyznej glebie dłubie, lecz w nosie, a na szali drugiej HONOR- NAS POLAKÓW!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dla spokojnosci wlasnego sumienia wybieram dzialalnosc Aniola Stroza :-) Inaczej, jak zyc, ze swiadomoscia przestepstwa?

      Delete
  8. Sperrmüll to tutaj sport narodowy ;-)

    Gdy jakis czas temu oparlismy na kilka minut o zywoplot rowerek biegowy naszego dzieciecia i naiwnie sie oddalilismy na kilka chwil, okazalo sie, ze tak stworzony krajobraz przypomina ten ze Sperrmüll'u. Przynajmniej temu czlowiekowi, ktory w drugiej sekundzie samotnego stania roweru, w jednej rece trzymal ow biegowy rower, a w drugiej przynalezna rowerowi torbe, zapewne takie skojarzenie sie urodzilo ;-))
    Tak, oddal, ale nie splonal na twarzy pąsem. Chyba wzial nas za prowokatorow.

    Takze Kaczko, wpisujesz sie w ten narodowy nurt sportowy ;-))

    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mowiac NARODOWY masz na mysli NASZ narod, prawda? ;-)

      Delete
    2. No jasne,wiaomo, ze jak z Polski...
      Dlatego wyspowiadane i przebaczone ;-))

      arbuz b.d.

      Delete
  9. Już teraz wiem, dlaczego tak uparcie bronię się przed oddaniem Fruzi do placówki. Ja po prostu intuicyjnie wyczuwam, czym to pachnie! (Doniczkami. Ziemią. Klejem. Szyciem kostiumów. Pieczeniem ciastek. Brrr!)

    W Twojej pokrętnej logice myślenia tak bardzo odnajduję siebie...;-) Dżizas!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzizas, u was to chyba jednak sfokusowanie na kostiumach :-) Sluchaj intuicji!

      Delete
  10. Integrujesz się Kaczko!

    Dżisas! Zaczynam się bać.
    Dokupuję żółtych kredek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzizas.
      Dzizas zawdzieczamy pewnemu Irlandczykowi z Belfastu, ktory wiele lat temu pracowal z Norweskim. Kazda wypowiedz zaczynal on od antyfony do Zbawiciela i nam sie utrwalilo. I o, prosze, przeszlo na nastepne pokolenie :-))) Dokupuj!

      Delete
  11. Buhehe. Rozgrzeszona. Przez wszystkich świętych również ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No mysle. Dzialalam w imie slusznej sprawy :-)

      Delete
  12. Niezwlocznie odpowiem na postawione zarzuty, tylko na balet musze skoczyc :-)

    ReplyDelete
  13. Ja tam bym chciała żeby "moje" przedszkole o coś prosiło, wiedziałabym przynajmniej co robią moje dzieci
    a tak to szwedzka placówka indoktrynuje je w zupełnej tajemnicy przed rodzicami

    czy u Was też nie wolno robić zdjęć dzieciom w przedszkolu? (w Szwecji pogrom pod tym względem, moje nie będą miały pamiątek ze tutejszych jasełek, czyt."orszaku św. Łucji" czy bali karnawałowych)

    ReplyDelete