[259]

[22 Mar 2016]

(...)
Still alive.
Akurat biegłam w trzy różne strony, dźwigając na barkach brzemiona mojego własnego świata.

Maluj kotka,  nastaw pranie, wytrzyj lepki blat, zajrzyj do kwitów, sprawdź pocztę, chcę chleb, ale bez skórki, ten pomidor krzywo na mnie patrzy.
Sprawdź pocztę.
W poczcie  ‘We are still alive’.
Wiadomość ze  środka Brukseli.
Zastygłam.
Ciężar kotków, blatów, chleba bez skórki rozsypał się we mnie.
I stałam tak dość pusta i lekka, odurzona nagłą, niechcianą świadomością, że cokolwiek to jest  może trafić i we mnie, skoro tak nagle i z impetem przecina mi po raz kolejny drogę.
Mam plan.
Przyznaję, dość prowizoryczny.
Namaluję kotka, nastawię pranie, wytrę blat, chleb obedrę ze skóry, przed snem odgarnę płowe grzywki i w czoła pocałuję, a potem  usiądę do kwitów. Choć na te kwity akurat dziś, z całą pewnością, nikt już w Brukseli nie będzie czekał.
Nie mam wpływu na to, czy następnym, który zapuka do drzwi będzie domokrążny sprzedawca  sznurówek, czy diler apokalipsy.
Still alive.’
Wciąż. Jeszcze. Nadal.
Teraz.


©kaczka