1173-1174

[23-24 Jan 2012]

(...)
Jaki ładny dzień.
Kupowałam butelkę porto i zażądano ode mnie dowodu tożsamości z datą urodzenia.
(Rozejrzałam się dookoła. Ukryta kamera? Kto? Ja???!)
Nie wnikam, czy  światło oślepiające, czy okulary brudne, czy dioptrie liczone w setkach lub czy aby dedukcja na miejscu, że niby osobnik nieletni wyrzucałby kasę na porto?!
Nie wnikam, bo doszłam do wniosku, że mi się należało.
Po pierwsze, w nagrodę. 
Wczoraj moja współpracownica bawiąc mnie small talkiem opowiadała, że planuje kupić kartę kolejową 16-25, gdzie szesnaście i dwadzieścia pięć ściśle związane są z metryką.
A ja (na szczęście) nie zdążyłam zapytać: a dla kogo?
Po drugie, w ramach pocieszenia.
Rano przed lustrem liczyłam siwe włosy i saldo mnie przygnębiło.

(...)
Jaki ładny dzień.
Byłam przekonana, że cmentarz wokół zakładu wychowawczego pełni wyłącznie funkcję dekoracyjną.
Cmentarz może i tak. Kaplica – nie.
Kaplica i zakład mają jedną furtkę.
Dziś przy niej i pastor, i żałobnicy, i sam nieboszczyk w wytwornej trumnie.
Kondukt ruszył, Dynia nie życzyła sobie być wyprzedzaną, zatem wyrwała do przodu dezorganizując ruchy zgromadzenia.
Żałobnicy się uśmiechnęli.
Wyszło słońce.
Nawet nieboszczykowi zrobiło się cieplej.

(...)
Byłam czwarta w kolejce do odbioru Dyni z zakładu.
Korytarz jest wąski. Wydają po jednym dziecku opatrzonym osobistym komentarzem.
- William. William raz! Płakał.
- Henryczek? Henryczek na wynos. Płakał, bo William płakał.
- Barnabus? (nie zmyślam!) Płakał, bo współodczuwał.
- Oooo! Mama Dyni! DYNIA ŚWIETNIE SIĘ BAWIŁA!
Dynia wyraźnie podnosi im statystyki skuteczności adaptacyjnej.

(...)
Dynia świetnie się bawiła.
Oceniam to po rulonie zawierającym cykl minimum dwunastu prac o tematyce marynistycznej.
Format A3.



(...)
Madame Sacrebleu wzięła mnie na bok i doniosła, że Dynia może donieść, że William ją popychał.
Rok temu miałabym zapewne na tym tle załamanie nerwowe.
Dziś pouczam Dynię, że jeśli Wills ją jeszcze raz popchnie ma go kopnąć w pardonmyfrench dupę.
... byleby Madame nie widziała.

(...)
- Które owoce zaniesiesz ze sobą do zakładu wychowawczego, Dyniu?  - zapytałam wczoraj podstawiając koszyk pełen fauny i flory.
- THIS ONE!
... i zaniosła paprykę.

©kaczka

16 comments on "1173-1174"
  1. chciałam skomentować treść, ale łobrazeczki mnie tak zahipnotyzowały, że nie wiem, o czym pisałaś. ciotka już by wiedziała, co z nimi zrobić. tu zdjęcie, tu trochę sznurka i scrap jak malowane, ech :D

    ReplyDelete
  2. Koncepcję wychowawczą w kwestii popychania przez kolegów widzę zbieżną z moją własną. Ileż w końcu można czekać na pomoc z zewnątrz...
    A tony prac plastycznych przynoszonych codziennie macie obowiązek skrzętnie przechowywać, czy jest szansa na utylizację cichcem?

    ReplyDelete
  3. Dynia rozmiarami niewielka, za to osobowośc wzrostu Gordata.

    ReplyDelete
  4. Donoszę, że też jestem posiadaczką 16-25, choć już dawno przekroczyłam granicę. Są wyjątki Pani Kierowniczko!

    A technicznie rzecz biorąc (biologicznie znaczy się) papryka to nie jest owoc?

    ReplyDelete
  5. acha, nawet data w notce młodziej wygląda ;)

    ReplyDelete
  6. pytanie sie nasuwa czy lepsza rownia pochyla w kierunku siwych pukli, piwniczki porto i wytwornej trumny czy w druga strone, jak Benjamin Button?

    pozdrowienia od 'sister in arms': Ja: "Gumisiu, co robilas dzis w przedszkolu?"
    Gumis: "Loads of fun"

    ReplyDelete
  7. > Lejdi: wysylac? :-)
    > Tores: zostawiam wyselekcjowane oraz planuje rozpoczac negocjacje z National Gallery :-) A w temacie wychowawczym, coz, czasem czyny przekonuja bardziej niz slowa :-)
    > Zimt: osobowosci Dyni nie mozna odmowic :-)
    > Bebe: nie wykluczam, ale rzeczona - nim zdazylam popelnic fopa - powiedziala: zostaly mi tylko trzy miesiace do dwudziestych piatych urodzin :-) Papryka technicznie pewnie i owoc. Jagoda moze jakas? Ale mina Madame bezcenna, gdy inne dziateczki do koszyczka po jabluszku, gruszce, mandarynce, a Dynia - ciep! - PAPRYKE. Papryke Dynia uwielbia, ale zauwazylam, ze personel nie odwazyl sie pokroic i zaproponowac kurduplom. Moze dlatego, ze wiekszosc beczala? :-)

    > Benia: och, jak dobrze, ze nic nie umknie uwaznym Czytelnikom :-) Winnam poprawic, ale moze niech sie notka cieszy, ze taka mloda :-)))

    > Paniena: jestem za tym, zeby czas zatrzymal sie w ulubionym miejscu, zadnych Buttonow, zadnych Dorianow, zadnych rowni pochylych w strone cmentarza :-)
    Gumis, dogadalby sie z Dynia! :-)

    ReplyDelete
  8. ehehehe, wyślij, razem z Waszym zdjęciem, to Wam odeślę gotowe :D

    ReplyDelete
  9. > Lejdi: to wysle :-)
    > Maminka: Idealnie :-)

    ReplyDelete
  10. W zeszłą zimę przechodziłam w kółko anginę, wybrałam się na dyżur wieczorny, pan doktor mię zbadał patrząc prosto w twarz spoza biurka. Aaa powiedziałam targnięta odwieczną powinnością gabinetową, gdyż się sam nie domagał..
    Kiedy wypisywał receptę, do której to potrzebny pesel, zaczęłam dyktować: 79, na co przerwał, spojrzał przenikliwie i zagaił: 85, 86 ale nie 79..
    Od razu poczułam się lepiej, nie chciałam być dłużna i wypaliłam radośnie: A pan to pewnie mój rówieśnik?
    -No nie, ja '84..

    jeśli program edukacyjny tv dla dzieci (z którego czerpię obecnie garściami) nie kłamie, to warzywem jest TYLKO to co bezpośrednio wyrasta z ziemi.. Dynia zawyża poziom;)

    ReplyDelete
  11. Koszyk pełen fauny i flory? Fauny? Duża ta fauna była?
    agazpoznania

    ReplyDelete
  12. Kochana, mnie tam regularnie pytają o dowód przy zakupie alkoholu. Ostatnio nie spytali. Może dlatego, że z wyższej półki był? ;DD

    ReplyDelete
  13. Przejscie do "szkoly" najciezsze jest dla rodzicow, nie?
    PS. Ubralam dzis Alexandra w SuperDzordza. Mozna umrzec. Nie moge oderwac oczu;)))

    ReplyDelete
  14. > Zimt: siedemdziesiate roczniki niezle sa! :-)
    > Lou: Tak. I trwozy mnie, ze te szkole trzeba jeszcze raz z kurduplami przejsc!
    Zdjecie! Zdjecie! W pelerynce?!
    > Evitaa: tak to jest, jak sie ma osiemnascie lat!
    > Aga: drobnica! pajaki, slimaki, plesn :-)
    > debe: moja ulubiona sasiadka zwykla byla wykrzykiwac na widok osob dawno niewidzianych: 'to pan/pani jeszcze zyje?!!!'
    Dynia botanike z mlekiem matki? :-)

    ReplyDelete