(...)
Producencie ciastoliny,
Jeśli twój dział badań i rozwoju poświęcił ostatnie dwadzieścia lat na wyprodukowanie czterdziestu sześciu odcieni lazuru lub trzydziestu dwóch wcieleń turkusu, wiedz, że na marne.
Jeśli planujesz zalać rynek ‘sycylijską cytryną’, ‘akermańskim stepem’, ‘czardaszem z gulaszem’, ‘dziewięćsiłem na wydmie’ – na marne!
Na marne, bo metrowym kurduplom potrzebna jest jedynie ciastolina w kolorze ‘paw i sraczka’.
Który, tu porada gratis, powstaje, gdy zmieszać wszystkie kolory z twej palety.
Czterdzieści sześć odcieni lazuru i trzydzieści mgnień turkusu.
Gdy matka nie patrzy.
(...)
Lekcja dziesiąta.
Staruszeczka z kuszą zaczęła dzielić się ze mną rodzinnymi problemami.
Tu koleje państwowe z górką rozrządu, tu karawana tirów, tu międzynarodowy dzień wyprowadzania koni na spacer po drodze widocznej na międzynarodowych mapach, tu przedszkolaki na trójkołowych rowerkach, tu rondo z rond i doniczki z fikusem.
Więc, że i bez tego, że siódmy mąż córki okazał się złamasem, mam na czym się skupić.
Czas przyspieszyć, kaczko.
(...)
Swoje fiksacje Dynia realizuje z zaangażowaniem i wydajnością obłąkanego przodownika pracy.
Gruffalo.
Od wyjęcia spod choinki do dziś, obie części obejrzeliśmy kilkadziesiąt tysięcy razy.
Z tematu jestem gotowa wystąpić w Wielkiej Grze.
Żeby tylko.
Mamy nową grę towarzyską, która przebija salonowca.
Treścią gry jest wyskoczenie zza węgła. Wyskakujący wyskakuje z okrzykiem: ‘MAJN GRUFFALO! MAAAAAMA!’.
Dodatkowe punkty uzyskuje się, gdy wyskakiwanemu wypadnie z rąk porcelanowa zastawa z Ikei.
(...)
Ochronka, skoro już o fiksacjach, nie pozostaje w tyle.
Z listu od:
‘... ten tego rozbudowując wokabularzyk, chciałabym wykorzytać fakt, że dzieci lubią się bawić w sklep, dlatego więc byłabym zobowiązana, gdybyście dostarczyli razem z Dynią puste opakowania po polskich i niemieckich produktach żywnościowych, poważam. Ochronka.’
Że Rubenito przyniesie słoik po gazpacho, a Dynia mu torebkę po kiszonej kapuście?
Unikając bólu głowy, który wywołałaby analiza tego pomysłu, unikając pokusy włożenia Dyni w kieszeń puszki piwa żubr, wykazując spolegliwość i chęć współpracy, wymyśliłam, że zamówię w sieci Kaufladen-Zubehör im Metallkorb, gefüllt [1].
O ironio, o globalizacjo!
Treść jak z półki w tutejszym supermarkecie.
[1] przysięgam, że szukałam takowych opisanych słowiańskim dialektem, ale jedyne, co oferowały wyszukiwarki na kombinacje haseł ‘żywność – produkty – miniatury – dzieci – zabawa – w sklep’ to miniaturki alkoholi
©kaczka
Producencie ciastoliny,
Jeśli twój dział badań i rozwoju poświęcił ostatnie dwadzieścia lat na wyprodukowanie czterdziestu sześciu odcieni lazuru lub trzydziestu dwóch wcieleń turkusu, wiedz, że na marne.
Jeśli planujesz zalać rynek ‘sycylijską cytryną’, ‘akermańskim stepem’, ‘czardaszem z gulaszem’, ‘dziewięćsiłem na wydmie’ – na marne!
Na marne, bo metrowym kurduplom potrzebna jest jedynie ciastolina w kolorze ‘paw i sraczka’.
Który, tu porada gratis, powstaje, gdy zmieszać wszystkie kolory z twej palety.
Czterdzieści sześć odcieni lazuru i trzydzieści mgnień turkusu.
Gdy matka nie patrzy.
(...)
Lekcja dziesiąta.
Staruszeczka z kuszą zaczęła dzielić się ze mną rodzinnymi problemami.
Tu koleje państwowe z górką rozrządu, tu karawana tirów, tu międzynarodowy dzień wyprowadzania koni na spacer po drodze widocznej na międzynarodowych mapach, tu przedszkolaki na trójkołowych rowerkach, tu rondo z rond i doniczki z fikusem.
Więc, że i bez tego, że siódmy mąż córki okazał się złamasem, mam na czym się skupić.
Czas przyspieszyć, kaczko.
(...)
Swoje fiksacje Dynia realizuje z zaangażowaniem i wydajnością obłąkanego przodownika pracy.
Gruffalo.
Od wyjęcia spod choinki do dziś, obie części obejrzeliśmy kilkadziesiąt tysięcy razy.
Z tematu jestem gotowa wystąpić w Wielkiej Grze.
Żeby tylko.
Mamy nową grę towarzyską, która przebija salonowca.
Treścią gry jest wyskoczenie zza węgła. Wyskakujący wyskakuje z okrzykiem: ‘MAJN GRUFFALO! MAAAAAMA!’.
Dodatkowe punkty uzyskuje się, gdy wyskakiwanemu wypadnie z rąk porcelanowa zastawa z Ikei.
(...)
Ochronka, skoro już o fiksacjach, nie pozostaje w tyle.
Z listu od:
‘... ten tego rozbudowując wokabularzyk, chciałabym wykorzytać fakt, że dzieci lubią się bawić w sklep, dlatego więc byłabym zobowiązana, gdybyście dostarczyli razem z Dynią puste opakowania po polskich i niemieckich produktach żywnościowych, poważam. Ochronka.’
Że Rubenito przyniesie słoik po gazpacho, a Dynia mu torebkę po kiszonej kapuście?
Unikając bólu głowy, który wywołałaby analiza tego pomysłu, unikając pokusy włożenia Dyni w kieszeń puszki piwa żubr, wykazując spolegliwość i chęć współpracy, wymyśliłam, że zamówię w sieci Kaufladen-Zubehör im Metallkorb, gefüllt [1].
O ironio, o globalizacjo!
Treść jak z półki w tutejszym supermarkecie.
[1] przysięgam, że szukałam takowych opisanych słowiańskim dialektem, ale jedyne, co oferowały wyszukiwarki na kombinacje haseł ‘żywność – produkty – miniatury – dzieci – zabawa – w sklep’ to miniaturki alkoholi
©kaczka
U nas ten sam dobor kolorow. Sraczka w ciasteczkowych serduszkach...
ReplyDeleteCzy Dynia wyskakując za węgła, śmieje się przy tym rubasznie???
ReplyDelete> Lou: u nas rowniez ogromne zdziwienie i rozpacz, ze matka nie potrafi ponownie rozdzielic turkusow i lazurow na odcienie i umiescic ich w stosownych sloikach.
ReplyDelete> Zimt: nie! robi za to: WRAAAAAAAAAAAAAAAAA! i przypomina Godzille nadciagajaca na Tokio :-))) potem wyskakuje z roli i zbierajacej skorupy matce mowi: 'mama, NEXT!', ze niby matki kolej.
patrząc na skalę zjawiska to aż dziwne, że nikt jeszcze nie wpadł na to, żeby sprzedawać od razu tą sraczkowatą... majątek zbije na tym wynalazku ;)
ReplyDeleteochronka ambitna. podziwiam, ogarnąć tyle hobbicich języków to nie byle co... :)
Ale ciastolinę sprzedaje się rodzicom, a szczególnie ciociom, babciom, wujkom, kuzynom, i innym podobnym. Ta paleta tęczowa to dla nich, kaczko, nie ku nauce teorii koloru Dyni.
ReplyDeleteOchronka zapomniała, że mieszkacie na Wyspie?
ja zawsze chciałam sprawdzić, czy faktycznie z pomieszania wszystkich kolorów wyjdzie biały. bo tak mówili w telewizji edukacyjnej. jakoś nigdy nie wyszło.
ReplyDeletepodesłać trochę polskich opakowań?
Co do odcieni ciastoliny, to żądam jeszcze świerzopu i dzięcieliny pały.
ReplyDeleteA pełnych nie chcieli? Taka kapustka kiszona czy ogóreczki byłyby ciekawym materiałem naukowym ;). Ochronka może poćwiczyć wokabularzyk przy wątróbce.
ReplyDeleteZjechałam przy kolorach ciastoliny.
No właśnie to miałam napisać - idź w Żubrówkę!
ReplyDeleteKaczko! nie przyspieszaj! zajrzyj do mnie!
ReplyDelete(wiem, o co chodzi z Twoim przyspieszaniem, ale nie mogłam się powstrzymać;-)
Kolor ciastoliny jest prawie obojętny przy wydłubywaniu jej ze wszytkiego.
> Roszponka: ot problem, ze nikt od niej nie wymaga, aby ogarniala, niech egzekwuje wlasny, ale nie ma lekko...
ReplyDeleteSraczkowata zacznie sprzedawac Dynia i jeszcze nabywca bedzie sie cieszyl na tecze :-)
> Bebe: ochronka to niewiele pamieta, najmniej me argumenty i sugestie. Od biedy udam sie do polskiego sklepu i kupie cos w pudelkach...
> Lejdi: eksperyment Dyni tez na to nie wskazuje :-) Opakowan czekolady? :-))))
> Evitaa: byle nie swierzbu :-)))
> Maminko: Dynia jest zerna, nie mozna jej powierzyc pelnego sloika klopsow albo bochenka chleba w celach pogladowych, wlezie pod stol i wtrzachnie :-)))
> Zoska: mam flaszke, ale trzymam na gorsze czasy, albo w oczekiwaniu na twa wizyte!
> Hermi: poszlam, przeczytalam, skomentowalam :-)