[23-24 Jan 2012]
(...)
Jaki ładny dzień.Kupowałam butelkę porto i zażądano ode mnie dowodu tożsamości z datą urodzenia.
(Rozejrzałam się dookoła. Ukryta kamera? Kto? Ja???!)
Nie wnikam, czy światło oślepiające, czy okulary brudne, czy dioptrie liczone w setkach lub czy aby dedukcja na miejscu, że niby osobnik nieletni wyrzucałby kasę na porto?!
Nie wnikam, bo doszłam do wniosku, że mi się należało.
Po pierwsze, w nagrodę.
Wczoraj moja współpracownica bawiąc mnie small talkiem opowiadała, że planuje kupić kartę kolejową 16-25, gdzie szesnaście i dwadzieścia pięć ściśle związane są z metryką.
A ja (na szczęście) nie zdążyłam zapytać: a dla kogo?Po drugie, w ramach pocieszenia.
Rano przed lustrem liczyłam siwe włosy i saldo mnie przygnębiło.
(...)
Jaki ładny dzień.Byłam przekonana, że cmentarz wokół zakładu wychowawczego pełni wyłącznie funkcję dekoracyjną.
Cmentarz może i tak. Kaplica – nie.
Kaplica i zakład mają jedną furtkę.
Dziś przy niej i pastor, i żałobnicy, i sam nieboszczyk w wytwornej trumnie.
Kondukt ruszył, Dynia nie życzyła sobie być wyprzedzaną, zatem wyrwała do przodu dezorganizując ruchy zgromadzenia.
Żałobnicy się uśmiechnęli.
Wyszło słońce.
Nawet nieboszczykowi zrobiło się cieplej.
(...)
Byłam czwarta w kolejce do odbioru Dyni z zakładu.Korytarz jest wąski. Wydają po jednym dziecku opatrzonym osobistym komentarzem.
- William. William raz! Płakał.
- Henryczek? Henryczek na wynos. Płakał, bo William płakał.
- Barnabus? (nie zmyślam!) Płakał, bo współodczuwał.
- Oooo! Mama Dyni! DYNIA ŚWIETNIE SIĘ BAWIŁA!
Dynia wyraźnie podnosi im statystyki skuteczności adaptacyjnej.
(...)
Dynia świetnie się bawiła. Oceniam to po rulonie zawierającym cykl minimum dwunastu prac o tematyce marynistycznej.
Format A3.
(...)
Madame Sacrebleu wzięła mnie na bok i doniosła, że Dynia może donieść, że William ją popychał.Rok temu miałabym zapewne na tym tle załamanie nerwowe.
Dziś pouczam Dynię, że jeśli Wills ją jeszcze raz popchnie ma go kopnąć w pardonmyfrench dupę.
... byleby Madame nie widziała.
(...)
- Które owoce zaniesiesz ze sobą do zakładu wychowawczego, Dyniu? - zapytałam wczoraj podstawiając koszyk pełen fauny i flory.- THIS ONE!
... i zaniosła paprykę.
chciałam skomentować treść, ale łobrazeczki mnie tak zahipnotyzowały, że nie wiem, o czym pisałaś. ciotka już by wiedziała, co z nimi zrobić. tu zdjęcie, tu trochę sznurka i scrap jak malowane, ech :D
ReplyDeleteKoncepcję wychowawczą w kwestii popychania przez kolegów widzę zbieżną z moją własną. Ileż w końcu można czekać na pomoc z zewnątrz...
ReplyDeleteA tony prac plastycznych przynoszonych codziennie macie obowiązek skrzętnie przechowywać, czy jest szansa na utylizację cichcem?
Dynia rozmiarami niewielka, za to osobowośc wzrostu Gordata.
ReplyDeleteDonoszę, że też jestem posiadaczką 16-25, choć już dawno przekroczyłam granicę. Są wyjątki Pani Kierowniczko!
ReplyDeleteA technicznie rzecz biorąc (biologicznie znaczy się) papryka to nie jest owoc?
acha, nawet data w notce młodziej wygląda ;)
ReplyDeletepytanie sie nasuwa czy lepsza rownia pochyla w kierunku siwych pukli, piwniczki porto i wytwornej trumny czy w druga strone, jak Benjamin Button?
ReplyDeletepozdrowienia od 'sister in arms': Ja: "Gumisiu, co robilas dzis w przedszkolu?"
Gumis: "Loads of fun"
> Lejdi: wysylac? :-)
ReplyDelete> Tores: zostawiam wyselekcjowane oraz planuje rozpoczac negocjacje z National Gallery :-) A w temacie wychowawczym, coz, czasem czyny przekonuja bardziej niz slowa :-)
> Zimt: osobowosci Dyni nie mozna odmowic :-)
> Bebe: nie wykluczam, ale rzeczona - nim zdazylam popelnic fopa - powiedziala: zostaly mi tylko trzy miesiace do dwudziestych piatych urodzin :-) Papryka technicznie pewnie i owoc. Jagoda moze jakas? Ale mina Madame bezcenna, gdy inne dziateczki do koszyczka po jabluszku, gruszce, mandarynce, a Dynia - ciep! - PAPRYKE. Papryke Dynia uwielbia, ale zauwazylam, ze personel nie odwazyl sie pokroic i zaproponowac kurduplom. Moze dlatego, ze wiekszosc beczala? :-)
> Benia: och, jak dobrze, ze nic nie umknie uwaznym Czytelnikom :-) Winnam poprawic, ale moze niech sie notka cieszy, ze taka mloda :-)))
> Paniena: jestem za tym, zeby czas zatrzymal sie w ulubionym miejscu, zadnych Buttonow, zadnych Dorianow, zadnych rowni pochylych w strone cmentarza :-)
Gumis, dogadalby sie z Dynia! :-)
ehehehe, wyślij, razem z Waszym zdjęciem, to Wam odeślę gotowe :D
ReplyDeleteKolor świetnie dobrany :)
ReplyDelete> Lejdi: to wysle :-)
ReplyDelete> Maminka: Idealnie :-)
W zeszłą zimę przechodziłam w kółko anginę, wybrałam się na dyżur wieczorny, pan doktor mię zbadał patrząc prosto w twarz spoza biurka. Aaa powiedziałam targnięta odwieczną powinnością gabinetową, gdyż się sam nie domagał..
ReplyDeleteKiedy wypisywał receptę, do której to potrzebny pesel, zaczęłam dyktować: 79, na co przerwał, spojrzał przenikliwie i zagaił: 85, 86 ale nie 79..
Od razu poczułam się lepiej, nie chciałam być dłużna i wypaliłam radośnie: A pan to pewnie mój rówieśnik?
-No nie, ja '84..
jeśli program edukacyjny tv dla dzieci (z którego czerpię obecnie garściami) nie kłamie, to warzywem jest TYLKO to co bezpośrednio wyrasta z ziemi.. Dynia zawyża poziom;)
Koszyk pełen fauny i flory? Fauny? Duża ta fauna była?
ReplyDeleteagazpoznania
Kochana, mnie tam regularnie pytają o dowód przy zakupie alkoholu. Ostatnio nie spytali. Może dlatego, że z wyższej półki był? ;DD
ReplyDeletePrzejscie do "szkoly" najciezsze jest dla rodzicow, nie?
ReplyDeletePS. Ubralam dzis Alexandra w SuperDzordza. Mozna umrzec. Nie moge oderwac oczu;)))
73 to najlepszy rocznik :)
ReplyDelete> Zimt: siedemdziesiate roczniki niezle sa! :-)
ReplyDelete> Lou: Tak. I trwozy mnie, ze te szkole trzeba jeszcze raz z kurduplami przejsc!
Zdjecie! Zdjecie! W pelerynce?!
> Evitaa: tak to jest, jak sie ma osiemnascie lat!
> Aga: drobnica! pajaki, slimaki, plesn :-)
> debe: moja ulubiona sasiadka zwykla byla wykrzykiwac na widok osob dawno niewidzianych: 'to pan/pani jeszcze zyje?!!!'
Dynia botanike z mlekiem matki? :-)