[133]

[22 Dec 2014]

(…)

Z okazji sezonu świątecznego, w ramach prac zespołowych Dynia i Ryfka wykonały pełną mistycznej symboliki ekumeniczną kartkę świąteczną. (W ramach cementowania przyjaźni Ryfka przyjmuje dary od świętego Mikołaja, a Dynia z zapałem dekoruje drejdel. Przy oficjalnych spotkaniach rodzinnych oni ‘nie wspominają o wojnie’, my o Palestynie.)
Zderzona z dziełem upadłam na kolana, powstałam, a następnie zacżęłam wnikać w detal.
- Kot? – wnikałam. – Drogie dziewczęta, czego symbolem jest ten kot? To specjalny kot Chanuki, czy nawiązanie do chińskiego roku Kota, a może hołd dla kultury starożytnych Egipcjan?
- Po prostu zawsze chciałyśmy narysować tygrysa! – prychnęły artystki. - BO UMIEMY!
Tak jak Cocteau.

(...)

Od miesiąca, gdzie nie splunąć, świąteczne jarmarki.
Smażone wursty, pieczone karkówki, naleśniki z nutellą, pierniki dekorowane rubaszną frazą, grzane wino ze sznapsem, likier z jaj.
Migdały w cukrze i najlepsze kasztany z placu Pigalle.
Ela, ela, karuzela.
(Nasze konie są przynajmniej stylowe. Początek ubiegłego stulecia. Ogony mają z prawdziwego włosia. Niezły odpustowy vintage. Gdzie indziej to sobie można co najwyżej na kaprawym kaczorze Donaldzie pojeździć.)
Jabłka w lukrze, cukrowa wata, chór portowych emerytów śpiewa ze sceny ‘Una Paloma Blanca’, tłum lezie na ślepo od straganów z gyrosem po ‘aryuvedyczne kryształy homeopatyczne w balsamie’ rozdeptując przy tym mikroskopijną, wstydliwie skrytą pod drzewkiem szopkę z drewnianym Jezuskiem.
Anioł upada twarzą w słomę.
Ludzkość też tak jakby.
Miejscami.
Ale zawsze tli się jeszcze nadzieja, prawdaż?

(...)
Trend: bikini.

Dynia, jak każda Miss Świata, życzy sobie pokoju.
Pokoju dla lalki.
I lalki.
Tymczasem użycza swoich talentów dramatycznych miejscowej kompanii teatralnej przygotowującej jasełka.
Biskwit miał wystąpić jako Zbawiciel złożony w żłobie, ale wycięto go ze scenariusza, bo wtykał głowę między szczeble i istniała obawa, że utknie.


©kaczka
32 comments on "[133]"
  1. Naga prawda- jak się umie to się robi.
    (Jak dorosną, niech się nie przyznają, że umieją gotować, bo już po nich. Najgorzej to pokazać, że się umie. Znam osoby, które skrywają skrzętnie tajemnice swych talentów i mają spokój do śmierci).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przekaze! Ale dopiero gdy dorosna! Na razie bezwstydnie wykorzystuje zapal do sprzatania, zmywania i gotowania. Mam nadzieje, ze kiedys przestanie to oznaczac dorzucanie sobie dodatkowej roboty, na przyklad, przy odklejaniu kuchni z ciasta nalesnikowego :-)

      Delete
  2. a ten, ta kartka na pierniczkach to nań przepis czy raczej ważne przesłanie dla świata. bom gupia troche z niedomiaru spacji.
    Dobrych i Wesołych!
    benia

    ReplyDelete
  3. na wczorajszym jarmarku serwowano głównie poncz. Pewnie dlatego, że byłam kierowcą:-(

    ReplyDelete
  4. Ja tam zawsze w tej piosence słyszałam "uuuu napalona Bianka". Mam nadzieję, że to kwestia laryngologiczna, a nie zawiłości i drugie dno psychiatrii :)
    A wszyscy wiedzą, że Święta bez udanego tygrysa są... hm... nieudane (?). No.
    Niech więc będą udane :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. a ja "ona napalona jest na Janka".... badzo ze mna zle?
      ;)
      l.

      Delete
    2. A moze ta Bianka/Janka spalona na solarce? :-)

      Delete
  5. Przerwałam na chwilę wylizywanie garnka po masie sernikowej, no i proszę opłaciło się! Świeża, jeszcze ciepła ( potwierdzasz?) Kaczka cała w literaczkach. Jak ja uwielbiam takie dziecięce kośluny literkowe. Piękny by był z tego papier pakowy, albo i materiał z metra, gdyby np, te literki były białe na szarym tle.

    Pięknych Świąt Państwu życzę!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zyczenia sie spelniaja! Pieknie jest, piekny sernik, piekne wzruszenia. Sernik z rodzynkami, wiec juz na starcie Norweski oddaje mi ten sernik walkowerem ;-)
      A teraz jeszcze mi pewnie pokazesz, gdzie taki koslunowy material wyprodukowac i nie usne? :-)

      Delete
    2. Coś czuję, że projektowanie papierów pakowych mogło by być moją cichą pasją, jak wydepczę ścieżki do producenta/kolaboranta- dam znaki. Można by też ten artefakt typograficzny uwiecznić tak:
      >>>TAK

      sama noszę się z myślą zamówienia takiego obiektu, na razie osłabia mnie zbyt duża ilość możliwości.
      Na prezent dla pierniczących uważam -SUPER!.

      Delete
  6. Moi rodziciele zjechali juz do tesciow do Wiatrakowa (ja jeszcze rzutem na tasme ostatnie myszy obrabiam po mojej stronie kaluzy wiec w tym roku ani pol jarmarku nie uswiadczylam :( ). W kazdym razie PM przywiozla cala walizke (32kg!!!) jedzenia bo to pierwszy raz jak Wigillia w Wiatrakowie a nie u rodzicieli. I wyobraz sobie ze PM przywiozla nawet czosnek z PL bo "ten Holenderski jakos inaczej smakuje".... bedzie sie dzialo. Zostawiamy ich na pastwe tesciow (a moze odwrotnie?) jeszcze jeden dzien. My sie wybieramy dopiero jutro wieczorem. W kazdym razie w dalszym ciagu domagam sie przepisu na pierniki! A co do do nadzieji - to patrz na Wasza Robotke!!! Cos mi zawsze do oka wpada jak zagladam na ten FB event. Takze mysle Kaczko ze razem z Bebe zapewnilyscie ze te Swieta prze DUZE S mozna pisac :):) Pozdrawiam swiatecznie! ps. Plusy dodtaanie pracy po godzinach przed swietami - swiateczne piosenki puszczane ile fabryka dala over and over again ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kochana, co juz pewnie nad frytka z majonezem swietujesz, przekaszasz cebulka tulipanowa i popijasz moim ulubionym kakao Droste :-) Ktos jednak nie bedzie mial szczesliwych swiat...mysle tu o myszach, ktore polegly ku chwale nauki - uczciwam minuta ciszy i serem Gouda!
      Robotka to najpiekniejszy kleks radosci na zmechaconym wdzianku Wszechswiata!
      Przepis na pierniki pobralam prosta droga z bloga 'Mojewypieki' (przepis zdaje mi sie z 2009 roku, ale tam jest taka sprytna wyszukiwarka, wiec wypluje ci go natychmiast)

      Delete
    2. No cos ty Kaczko - jedyne zluszne kakao to to Chocomel pite na cieplo i zwienczone slagroom! O myszy badz spokojna - wszystkie przezyly i czekaja grzecznie az wroce i wpuszcze je jakis labirynt :) (tak sie milo skalda ze okres ekspresji mojego bialka zpodanego myszom w formie wirusikaAAV trwa tyle ile moj urlop:)

      Delete
  7. ups wlanie doczytalam bod wpisem z balwankami i reniferami twoja odpowiedz. Ale cos mi sie wdzi ze te pierniki z innej masy wyprodukowalas?

    ReplyDelete
  8. Aaa, pierniczki identycznie u nas sie lukruje. Nie rozumiem ludzi ktorzy misternie maluja na kazdymc choinke z dokladnie wyliczona iloscia ozdob, lub kazdy centymetr kwadratowy pokrywaja jednolita warstwa lukru. Moja pomocnica dzielila moja wizje artystyczna, tylko domagala sie rozowego lukru, to domieszalysmy troche buraczkow :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och, nie bylo szans na precyzje, gdyz lakierowala Dynia. Tego sie slowami nie odda :-)

      Buraczkow! W Ameryce?! Gdzie mozna kupic posypki w syntetycznych kolorach? Nie tam zadne jakies europejskie, bio-eko! Tort dla Biskwita mial sie opierac na szalonej kolorystyce posypki ADHD, ktora miala zabarwic mase w abstrakcyjne mazaje. I co? Spoleczenstwo sprzatnelo mi sprzed nosa amerykanskie promieniotworcze posypki pozostawiajac ochlapy wyciagow z buraczkow i eko-karotenu! Licze, ze Bebe, posiadaczka dokumentacji foto, wyostrzy kolory, zeby przynajmniej na zdjeciach mazaje sie prezentowaly :-)

      Delete
  9. Dwa komentarze Ewki, do dwóch ostatnich zdjęć:
    1. Powiększ to, mamo. Zobacz, tu jest taka ładna wysypka... (czyli pierniczki też mają szkarlatynę? :D)
    2. Tu jest napisane "pierniczki"? (zaiste)
    Pozdrawiamy! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiewiór: O pierniki w stylu hawajskim!

      Delete
    2. Och, jak wspolczujemy szkarlatyny! A posypka - ta przynajmniej amerykanska, rzutem na tasme!
      I fakt, mozliwe, ze Dynia na pismie negocjuje z Mikolajem wymiane darow na pierniczki :-)

      Wiewior, :D!

      Delete
  10. Wszystkiego dobrego na Święta! I chyba tak, chyba zawsze tli się nadzieja :) P.s. Matylda uczyła mnie ostatnio o Hanukkah. Naprawdę lubię jej szkołę!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sekretnie Dyni zazdroszcze, ze nadal nie posiada uprzedzen, ani nie ocenia przez nieswoje pryzmaty :-)

      Delete
  11. Schmalzkuchen, rozumiem, by rozdrażnić ciężarną... :p

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zeby rozdraznic to sfotografowalam butelki napojow wyskokowych. W notce powyzej :-)

      Delete
  12. Ja rozumiem dynię. Kiedyś nauczyłam się rysować lwa, potem był wszędzie,..taki lans smarkatej:)
    Kręcą mnie odpusty i jarmarki, ale nie mam śmiałości się zanurzyć...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Potrzebujesz kamuflazu! Wypozycz piatke dziatek w wieku do lat czterech i kazdy jarmark twoj!

      Przypomnialas mi, ze i ja tez! Lans na nosy a'la Jerzy Flisak.

      Delete
  13. A teraz obowiązkowo powinno pojawić się zdanie typu: Schmalzkuchen?!? Pfff! U nas są Mutzen i to jest jedyny najprawdziwszy wypiek świąteczny z prawdziwej mąki z któregoś tam przemiału. Coś tam! Coś tam! Pf! Pf! ;)

    I nie wiem, czy ja jako jedyna tu, ale ja tam widzę Schmatzkuchen, a nie Schmalzkuchen... Hm :) W każdym razie pewne zorganizowane grupy teściowych przyodziane w przezabawne czapki z migającym w rytmie jingle bells porożem łosia są zdolne przemierzać w czasie świątecznym swój kraj w poszukiwaniu najpiękniejszych jarmarków świątecznych, tych "prawdziwych" ze Schmalzkuchen z najgłębszego z najgłębszych tłuszczów..

    A Dynia chyba zażyczyła sobie bardzo dużo MaMaMarzipanu...

    arbuz b.d.


    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciekawam, czy Bebe stanie w obronie szmalcowych? Gdyz poddala ona krytyce nasz lokalny jarmark i swoj lokalny jarmark, bo nie zapewnil. To z reporterskiego obowiazku odnotowuje, ze na polnocy zapewnia.
      Nie bede rozdrazniac ciezarnej, ale churros smakuje podobnie :-)... a moze nawet lepiej ;-)

      [Zorganizowane grupy tesciowych ... Bebe, moze powinnas sie przylaczyc?]

      Mikolaj w swej laskawosci przyniosl MAMArcepan kaczce. W plynie! Co udowadnia najnowsza notka. ;-)

      Delete
    2. Schmatzuchen też by pasowało, wszak przy konsumpcji należy donośnie mlaskać! Nota bene Wiewiór przed posiłkiem donośnie życzy "Schamtznego!" - czyżby odkrył etymologię tegoż?

      Teściowym mogę towarzyszyć. A jakże!
      Świetna jestem w teściowych, zwłaszcza cudzych.
      O ile zapłata jest w wypieku.

      Delete
    3. Przypuszczam, że odkrył ;)
      Moi teściowie władają pięcioma polskimi słowamia, w tym słowem "smacznego!" i zapamiętali jedynie dzięki "Schmatz-nicht-so!", które dla nich brzmi identycznie ;)

      Jeśli więc w zorganizowanej grupie teściowych mojej teściowej zwolni się w przyszłym roku miejsce, dam znać ;-P. A teściowa ma piecze wyborne torty.. (jeśli w tej walucie przyjmujesz zapłatę :) ).

      Moja intuicja podpowiada mi jednak, że będziesz mieć raczej trzy tryliony siedemnaście milionów osiemset sześć innych nieco ciekawszych rzeczy, które mogłabyś w tym czasie robić ;-)))

      arbuz

      Delete