[6-7 Jun 2013]
(...)
No i skończyła trzy lata.
(Można by tu do znudzenia o zaletach umysłu i przymiotach ducha, ale przecież wiadomo.
Słowem, jak wino ta Dynia, im starsza tym lepsza.)
Wstała o świcie i ślizgając się na żelkach Haribo (optymistycznie zakładaliśmy, że podąży ich śladem ku kopczykowi prezentów) zepchnęła nas z naszych poduszek.
Cóż innego pozostało, niźli wstać i wyjaśnić dziecinie zasady tej zabawy, w nadziei, że jednak ją to zajmie na kwadrans, a nam umożliwi dalszą drzemkę.
Wschodzące słońce ujrzało dziecinę nafutrowaną kilogramem Haribo, zlepiającą w jedną kulę zawartość czterdziestu wiader ciastoliny.
I nas.
Wydłubujących z nosów mikrokoraliki HABA.
A przecież ostrzegała, że jeśli się nie podniesiemy z łóżka to sama sobie otworzy to opakowanie.
Otworzyła z rozmachem.
Niniejszym rozpoczęły się miesięczne obchody urodzin, które zwieńczyć ma ogrodowa feta z udziałem starannie wyselekcjonowanych gości.
Jak u królowej.
Ponadto uczęszczanie do licznych placówek wychowawczych powoduje, że do każdej trzeba wysłać Dynię z plackiem, zestawem świeczek i zapalniczką.
A placek, jak oczekuje Dynia, ma być tematyczny i rozmazać konkurencję po ścianach.
Trwają negocjacje, jaką mozaikę w tym roku będzie z ziarenek maku wylepiał Norweski.
(...)
Dla spostrzegawczych.
Incydent w Roswell.
(...)
Do katalogu trików, których nie potrafię, dorzuciłam dziś parkowanie.
©kaczka
(...)
No i skończyła trzy lata.
(Można by tu do znudzenia o zaletach umysłu i przymiotach ducha, ale przecież wiadomo.
Słowem, jak wino ta Dynia, im starsza tym lepsza.)
Wstała o świcie i ślizgając się na żelkach Haribo (optymistycznie zakładaliśmy, że podąży ich śladem ku kopczykowi prezentów) zepchnęła nas z naszych poduszek.
Cóż innego pozostało, niźli wstać i wyjaśnić dziecinie zasady tej zabawy, w nadziei, że jednak ją to zajmie na kwadrans, a nam umożliwi dalszą drzemkę.
Wschodzące słońce ujrzało dziecinę nafutrowaną kilogramem Haribo, zlepiającą w jedną kulę zawartość czterdziestu wiader ciastoliny.
I nas.
Wydłubujących z nosów mikrokoraliki HABA.
A przecież ostrzegała, że jeśli się nie podniesiemy z łóżka to sama sobie otworzy to opakowanie.
Otworzyła z rozmachem.
Niniejszym rozpoczęły się miesięczne obchody urodzin, które zwieńczyć ma ogrodowa feta z udziałem starannie wyselekcjonowanych gości.
Jak u królowej.
Ponadto uczęszczanie do licznych placówek wychowawczych powoduje, że do każdej trzeba wysłać Dynię z plackiem, zestawem świeczek i zapalniczką.
A placek, jak oczekuje Dynia, ma być tematyczny i rozmazać konkurencję po ścianach.
Trwają negocjacje, jaką mozaikę w tym roku będzie z ziarenek maku wylepiał Norweski.
(...)
Dla spostrzegawczych.
Incydent w Roswell.
(...)
Do katalogu trików, których nie potrafię, dorzuciłam dziś parkowanie.
©kaczka
3? 3!
ReplyDeletei ja nic o tym nie wiedziałam?
głupio mi i wstyd... znowu...
na czas nie wyśpiewałam sto lat!
przyjmie Dynia spóźnione śpiewy chóralne?
Alez... przeciez obchody dopiero sie zaczely! Spiewajcie!
Delete:D
a no to jak tak - to śpiewamy!
Delete... niech żyjeee naaam!!!
NIECH JEJ GWIAZDA POMYSLNOSCI NIGDY NIEEE ZAGASNIE, i Tobie Kaczko i Norweskiemu
ReplyDeleteBrrr...pamiętam te ciężkie poranki, kiedy gwałt dokonywał się na moim ciele i gałkach ocznych, a cisza zwiastowała niespodziankę. Sto Lat Dynio! Daj się zapamięać:)
ReplyDeleteSto lat, Dynio! Niech Twoja miłość do Haribo nigdy nie gaśnie, a kolekcjonowanie języków [nie]obcych na zawsze pozostanie dla Ciebie relaksującym hobby:-]
ReplyDeletesto lat Dyniuchna, niech Ci gwiazdka i tak dalej, czyli bądź jak najbardziej sobą :)
ReplyDeleteSto lat, sto lat! Buziaki urodzinowe. Spaghetti z ciastoliny? ;)
ReplyDeleteNajlepszego dla Dynieczki! :) Ton haribo!
ReplyDeleteNo to najlepszego! My czekamy do 25 czerwca i juz przegladamy niemieckie piekarnie na okolicznosc tortu z Bogyo es Baboca (niestety wszystkie polskojezyczne bajki przegrywaja z tym wegierskim hitem:)
ReplyDeleteTo i my dołączamy do pieni!
ReplyDelete****
A Wasze montessori celebruje z tortem? U nas coś tam śpiewają o ziemi robiącej krąg, jubilat obiega słońce stosowną ilość razy, dostaje książkę zrobioną przez współpbratymców (dzieci - portret dowolną techniką, panie słowem wierszowanym), zanosi do placówki i pokazuje zdjęcia i jakieś pamiątki 'z dzieciństwa', porównuje jak urósł, czy jak mu się tam obwód głowy zmienił i tego dnia podwieczorek dostają 'na słodko', zwykle to, co najbardziej lubi dane dziecko. Lub pani, bo panie dokładnie w ten sam sposób celebrują swoje urodziny (biegają po x-dzieści razy dokoła słoneczka i za każdym okrążeniem wrzucają do sakiewki ziarno fasoli, potem chyba je gdzieś tam wysiewają).
****
Ale oczywiście, już nie mogę się doczekać nowych spektakularnych wyczynów cukierniczo-zdobniczych Waszego duetu! :)
wszystkiego najwspanialszego z Belfastu:) Incydent z Roswell mnie rozwalił:) Niech Dynieczka rośnie:)
ReplyDeleteKurcze, rozrasta nam się Dynia, rozrasta, a dopiero co była niewidoczna, właśnie taka dyniowata:). Najlepszego Dyniu, stu lat i jeszcze dłużej!
ReplyDeleteDyniu, serdeczności i życzenia od Wawelskiego Smoka! :))
ReplyDeleteW imieniu Jej Adolescencji przeogromnie dziekujemy za zyczenia!
ReplyDeleteAnionko, ku naszemu rozczarowaniu Montessorianie opowiedzieli sie za plackiem. Wyslalam ci ja Norweskiego, mowie, idz, zapytaj, co mamy przyniesc? Saltke z owocow? Deske serow? Chude krakersy? No i wrocil, i rzekl, ze chca, sakreble, placka.
Zaraz, rzecz jasna, okazemy placek, bosmy z niego cholernie dumni :-)))
Ahora, rok temu tez przegladalismy i wyszlo, ze musimy wylepic Peppe sami, bo w ofercie byly jedynie biedronki lub prosieta uprawiajace seks. Powodzenia :-)
Mamo Jagody, a skad! Zaden makaron. Tost (!) Tost z serem.
dziekuje, nie wiem jak moglam nie zauwazyc ;)))
DeletePLURIMOS HARIBOS, PLURIMOS!!!
ReplyDelete