[17 Apr 2013]
(...)
- Mama, this name? – docieka Dynia mocno ostatnio fiksując na desygnatach.
- Ananas.
Spięcie neuronów. Zmarszczka na czole. Wychodzi. Wraca. Niesie materiał porównawczo-referencyjny.
- MAMA! – adresuje z pobłażliwym poirytowaniem. – BA-NA-NAS. – i podsuwa mi pod nos kiść.
- Słusznie. To banan. Ale to ananas.
- Noł.
- Tak.
- Noł.
- Tak.
- Noł.
...
Po trzech dniach żadna ze stron wciąż nie planuje ustąpić.
(...)
- To twoja córka. – napisał mi w liście Norweski – Rano wpadła w spazmy, bo postawiłem kubek na stole zamiast na podkładce.
Kubek w kubek moja córka.
(...)
Jakby wiosna.
Wczoraj. Przejazdem.
Pierwszy raz od miesięcy widać cień. Temperatura uniosła się do dwunastu-trzynastu stopni. W rzadkiej, słonecznej plamie nawet do czternastu.
I oto Dynia bieży przez peron, aby mnie powitać.
Na torsie sukienczyna z cienkiej bawełny, gołe nogi, na gołych nogach kozaki z futrem.
Wiatr obrywa głowy.
Pomyślałam, zanim zabiję, zapytam, kto mi tak rozebrał dziecinę do wersji prawie topless.
- Taką ją oddali w zakładzie wychowawczym. – broni się Norweski.
... I jak skomentowali ów stan? Próba generalna do przedstawienia o Lady Godivie? Nasikała w pięć kompletów ubrań na zmianę?...
- Nic nie powiedzieli. Na Thora, Haralda i Helmuta Honeckera – NIC!!! – i jeszcze się bije w piersi.
Nie zapytał?
Nie zapytał, bo... nie zauważył.
No, ale przecież odwiózł do ochronki. Razem z tą torbą, w której jest pięć kompletów ubrań na zmianę. Ochronka nie zauważyła?
Nie zauważył, że nie zauważyła.
Bo ochronka wczoraj w klapkach i koszulce bez rękawów.
Dziś Dynia wystroiła się w letnią sukienkę i narciarską kurtkę.
Nie ma klapek, ale gdyby miała to by wzuła.
Przy siedemnastu stopniach pójdzie boso.
Tak się robi Brytyjczyków.
©kaczka
(...)
- Mama, this name? – docieka Dynia mocno ostatnio fiksując na desygnatach.
- Ananas.
Spięcie neuronów. Zmarszczka na czole. Wychodzi. Wraca. Niesie materiał porównawczo-referencyjny.
- MAMA! – adresuje z pobłażliwym poirytowaniem. – BA-NA-NAS. – i podsuwa mi pod nos kiść.
- Słusznie. To banan. Ale to ananas.
- Noł.
- Tak.
- Noł.
- Tak.
- Noł.
...
Po trzech dniach żadna ze stron wciąż nie planuje ustąpić.
(...)
- To twoja córka. – napisał mi w liście Norweski – Rano wpadła w spazmy, bo postawiłem kubek na stole zamiast na podkładce.
Kubek w kubek moja córka.
(...)
Jakby wiosna.
Wczoraj. Przejazdem.
Pierwszy raz od miesięcy widać cień. Temperatura uniosła się do dwunastu-trzynastu stopni. W rzadkiej, słonecznej plamie nawet do czternastu.
I oto Dynia bieży przez peron, aby mnie powitać.
Na torsie sukienczyna z cienkiej bawełny, gołe nogi, na gołych nogach kozaki z futrem.
Wiatr obrywa głowy.
Pomyślałam, zanim zabiję, zapytam, kto mi tak rozebrał dziecinę do wersji prawie topless.
- Taką ją oddali w zakładzie wychowawczym. – broni się Norweski.
... I jak skomentowali ów stan? Próba generalna do przedstawienia o Lady Godivie? Nasikała w pięć kompletów ubrań na zmianę?...
- Nic nie powiedzieli. Na Thora, Haralda i Helmuta Honeckera – NIC!!! – i jeszcze się bije w piersi.
Nie zapytał?
Nie zapytał, bo... nie zauważył.
No, ale przecież odwiózł do ochronki. Razem z tą torbą, w której jest pięć kompletów ubrań na zmianę. Ochronka nie zauważyła?
Nie zauważył, że nie zauważyła.
Bo ochronka wczoraj w klapkach i koszulce bez rękawów.
Dziś Dynia wystroiła się w letnią sukienkę i narciarską kurtkę.
Nie ma klapek, ale gdyby miała to by wzuła.
Przy siedemnastu stopniach pójdzie boso.
Tak się robi Brytyjczyków.
©kaczka
u mnie również pierwsze promienia słońca powodują dzikie histerie i chęć założenia krótkiego rękawka, spodenek, a najlepiej kąpielówek, na szczęście szybko marzną i same dzieciaki chcą się ubierać!
ReplyDeleteEch, mnie samej po szesciu latach tutaj kompletnie rozregulowalo termoregulacje. Na szczescie ciagle jeszcze nie zakladam japonek w listopadzie :-)
DeleteAkcent już jej zaaplikowali, teraz atakują gusta. Kaczko, na pohybel! Ewakuujcie się póki czas.
ReplyDeleteRobimy co mozemy! :-)
DeleteJest to niemozliwe, ale Dynia robi się jeszcze fajniejsza, Wasze dialogi świetne, w końcu, co ją jakiś brak "B" na początku wyrazu interesuje. :-)) Jesteście super kochane dzieczyny!
ReplyDeleteOch, mow nam tak!
DeleteDynia - o tak! Dynia sie szlifuje, poczucie humoru ewoluuje. Nieobiektywnie twierdze, Dynia boska jest.
W takim razie ja też wyprodukowałam Brytyjczyków. Autochtoni w kurtkach wiosennych, Remczewski w podkoszulku, a Lilbro w krótim rękawku i krótkich spodniach. Inaczej się gotują.
ReplyDeleteA my znamy malego Slowianina z Norwegii, ktorego rodzice nawet zima wietrza przy otwartych oknach, gdy sie zdenerwuje. Chlopina z emocji podobno sie gotuje :)
DeleteBoskie :-) Skojarzenie w try miga z Pajacykami w MDMie, do których siostra mojej przyjaciółki przesłała dwa pożegnania. Owocowe: Ananas już czas, oraz owocowo-warzywne: Ananas już pora. Dla Dyni z pozdrowieniami :-)
ReplyDeleteAnans juz pora!
DeleteCzapka z glowy!
:)
żyję na tym padole tyle lat i nie zauważyłam związku ananas z bananas :(
ReplyDeleteTakoz i ja!
DeleteA Dynia wie lepiej. I juz.
Kaczko, a ja właśnie w takiej ochronce lub też zakładzie wychowawczym pracuję w tej Krainie Deszczu... Trochę się już przyzwyczaiłam do widoku dzieci w letnich ubraniach, kiedy na dworze szaro i ponuro, ale wciąż mam przed oczami małą Nylę, która w listopadzie notorycznie pojawiała się w przedszkolu w sukience na cienkich ramiączkach nałożonej na gołe ciało, bez rajstop i bez żadnego wierzchniego okrycia. Aż mi zimno na samo wspomnienie! Zdecydowanie tak - tak się robi Brytyjczyków!:-]
ReplyDeleteDynia ma kolezanke, pol egipcjanke. Trzecie pokolenie emigrantow. Wystarczyly trzy pokolenia i wymarzly wszystkie geny odpowiedzialne za szczekanie zebami. Standardowy outfit w zimie? Letnia sukienka z falbankami na ramiaczkach i sandaly na bosych stopach. Na grzbiecie sweter lub sredniej grubosci parka. A dziateczki z sasiedztwa, co to boso lub w kapciach i pidzamach turlaly sie w sniegu... :-)
Delete:-)))))))))))))))))))))))
ReplyDeleteSwierszczyk przyszedl! Zazadamy autografu!
Deletea moja Po chodzi od kilku dni i drze się wniebogłosy, że czapkę musi, bo jej, tu cytat: ZAWIEWA...
ReplyDeleteno... ona by się tam do Was nie nadawała :P
Oj nie :-)
DeleteChoc przygladajac sie sobie, ktora po szesciu latach na wyspie poci sie w slowianskich mieszkaniach o skromnej temperaturze 20-22C... czlowiek przyzwyczajalny jest :-)
potomkowie Albionu z wiecznie zielonym glutem u nosa ;) oni są kalendarzowi, jak ogłoszą wiosnę, to wiosna jest na pewno tak powiedział całkiem dorosły Albion brodząc w pewną wiosenną Wielkanoc po kolana w śniegu. uparł się nie ubierać nic poza koszulą i garniturem oraz półbutami. i tak se brnął zasmarkany, bo to nie jego kraj był tylko póżnomarcowe Podhale :DDD
ReplyDeleteI cale Podhale sie nan patrzylo? :-)
Deletepatrzyło, szczególnie w kościele, kiedy to glut zamienił się w strumień lawy nie do opanowania, a Albion zastanawiał się dlaczego tyle ludzi w kościele skoro tak meczącą gimnastykę należy uprawiać w ciągłych układach: stójka-siad-klęk bez podparcia-siad-stójka itd. zauważył to jako wysoce zniechęcające do uczestnictwa. chyba się nawet spocił podczas tych 50 min :DDD a potem wyszedł na ponowną zadymę wzbudzając litościwe spojrzenia górali.
Deletenie na podkładce, ten kubek. też bym się poryczała :D
ReplyDelete