[17-18 Apr 2013]
(…)
Zsunęła się z fotela.
Podeszła do mnie siedzącej na podłodze, łapami przytrzymała policzki, zajrzała głęboko w oczy.
- Mama. I am back. SOON. – wyjawiła ze śmiertelną powagą
... wyobrażam sobie, że tak o planowanym kopsnięciu się na biegun mógł informować swą matkę Amundsen...
po czym oddaliła się w kierunku spiżarni.
Faktycznie chwilę jej nie było.
W odróżnieniu od Amundsena wróciła.
W dodatku z metrową bagietką.
- More bułka. – rzuciła w przestrzeń z nonszalancją osobnika, który z niejednego pieca jadał i który właśnie zorganizował sobie przystawki – Mama auch?
Odpaliła mi milimetr.
Gdy chce, jest cała z sacharyny.
(...)
Nie zostanie Geraldem Durrelem.
Ani Davidem Attenborough.
Ani Jane Goodall.
Pal licho, fobię biedronek oraz nieuzasadniony żal do pająków.
Koty i psy mają trzymać się na dystans i nie zapraszamy ich do domu.
- Czemu, córko? – pytam.
Na wycieraczce czeka na werdykt rudy Dżordż – nieoficjalny właściciel naszych sąsiadów i król wszystkich kotów z sąsiedztwa – chciałby zajrzeć do środka, zinwentaryzować, sprawdzić miękkość dywanów, właśnie wpadł z wizytą.
- Kot eats majn spodnie. – wyjaśnia Dynia odwołując się do jakichś niezidentyfikowanych traumatycznych przeżyć.
Chodzą z ochronką karmić tygrysy?
©kaczka
(…)
Zsunęła się z fotela.
Podeszła do mnie siedzącej na podłodze, łapami przytrzymała policzki, zajrzała głęboko w oczy.
- Mama. I am back. SOON. – wyjawiła ze śmiertelną powagą
... wyobrażam sobie, że tak o planowanym kopsnięciu się na biegun mógł informować swą matkę Amundsen...
po czym oddaliła się w kierunku spiżarni.
Faktycznie chwilę jej nie było.
W odróżnieniu od Amundsena wróciła.
W dodatku z metrową bagietką.
- More bułka. – rzuciła w przestrzeń z nonszalancją osobnika, który z niejednego pieca jadał i który właśnie zorganizował sobie przystawki – Mama auch?
Odpaliła mi milimetr.
Gdy chce, jest cała z sacharyny.
(...)
Nie zostanie Geraldem Durrelem.
Ani Davidem Attenborough.
Ani Jane Goodall.
Pal licho, fobię biedronek oraz nieuzasadniony żal do pająków.
Koty i psy mają trzymać się na dystans i nie zapraszamy ich do domu.
- Czemu, córko? – pytam.
Na wycieraczce czeka na werdykt rudy Dżordż – nieoficjalny właściciel naszych sąsiadów i król wszystkich kotów z sąsiedztwa – chciałby zajrzeć do środka, zinwentaryzować, sprawdzić miękkość dywanów, właśnie wpadł z wizytą.
- Kot eats majn spodnie. – wyjaśnia Dynia odwołując się do jakichś niezidentyfikowanych traumatycznych przeżyć.
Chodzą z ochronką karmić tygrysy?
©kaczka
Errata: To nie był Amundsen, a Scott. Ten pierwszy wrócił z laurem triumfu. (wymądrzam się, bo przerabiamy właśnie historię Antarktyki na wypadek gdyby Wiewióra tam na pół roku niebawem wywiało).
ReplyDeleteMyślę, że Dynia to czysta melasa ;)
Popatrz, a bylam pewna, ze to Amundsen byl fajtlapa :-)
DeleteNo właśnie Scotta wszyscy lepiej pamiętają, bo mu się nie udało, a nie dość tego Amundsen go wyprzedził o miesiąc w wyścigu o pierwszą flagę na południowym krańcu. To dopiero depresja.
DeleteUwielbiam jej mówienie językami :)
ReplyDeleteNie uwlaczajac, ale Sanctus Spiritus moglby od Dyni brac lekcje :-)
Deletewy jesteście szalone, odjazdowe, a Dynia boska!
ReplyDeleteA gdziezby... laur i fanfary wylacznie dla Dyni. kaczka w realu jest ponura nudziara zbierajaca znaczki i grajaca w korespondencyjne szachy.
Deletei za to cię koffamy :*
Deleteu nas to samo....koty niet bo porywaja zabawki (?),,,,oczy otwieram szeroko....
ReplyDeleteZastanawiam sie, czy to kwestia proporcji. Chomik byl ok :-)
DeleteMore bułka. Kaczko, dziękuję za przedpołudniowego banana na twarzy :D.
ReplyDeleteCala przyjemnosc! Zasluga po stronie Dyni. :-)
DeleteMogę ją zaadoptować :)
ReplyDeleteMoże Dynia poradzi coś na moje okoliczne koty :))
Nieoplacalne. Ogoloci spizarnie i lodowki, a jedynym rozwiazaniem kociego problemu bedzie: zabarykadujmy sie! biegne po mlotek, deski i gwozdzie :-)
Deleteja nie jestem taka łatwa, ale tym razem nie wytrzymałam i po 'mama auch' parsknęłam na ekran ;)
ReplyDeleteMieszanie języków znam z autopsji i uwielbiam, jadnakowoż u nas w trakcie takiej przemowy, słuchaczom nie może nawet kącik ust drgnąć, bo mówczyni robi awanturę ;)
Redakcja nie ponosi odpowiedzialnosci za koniecznosc czyszczenia ekranow :-)
DeleteMiesza uroczo, a ja zanosze modly do swietego Elokwencjusza, zeby to sie wszystko gdzies sortowalo, bo jesli nie to wielki dufus. :-)
Boska! Dynia jest boska z tym swoim mieszaniem języków!
ReplyDeleteChyba się jeszcze nie przedstawiłam - jestem Żółwica i regularnie Cię poglądam. A wszystko przez Bebeluszka i jej wpis o Waszym spotkaniu, więc jakbyś szukała winnej/winnego, to adres znasz...:-]
Pozdrawiam!
Zolwico, na haslo 'Bebeluszek' tu sie dostaje dodatkowa porcje bulki! More bulka? Siadaj, czuj sie jak u siebie. Dynia podleje imaginowanej herbatki :-)
DeleteI zataczają się blogowe kręgi! Wioskę budujemy!
DeleteA Dyniutka już zgłodniała po mojej lazanie?
Obawiam sie, ze tak :-)
Deleteteksty Dyni są jedyne takie, że tak powiem, wcale nie odkrywając Ameryki :D wpadam tu zawsze spóźniona i hurtem jadę zacieszając pod nosem. More bułka. Mama auch? :D
ReplyDeleteDla spoznionych mamy zawsze kawalek bulki :D More bulka?
Delete