[7-10 Mar 2013]
(...)
Odjechała Hauptcioteczka.
Okoliczna ludność uchyliła na milimetr okiennice.
Co odważniejsi zdjęli deski, którymi pospiesznie zabijali okna.
Hauptcioteczka krążyła bowiem po okolicy wychodząc z założenia, że każdy umie mówić po bawarsku.
Wystarczy pomóc odkryć potencjał.
Keine Deutsch sprechen?
Dla cioteczki – genug.
Tym samym na widok Dyni, która krążyła z Hauptcioteczką, niepokojąco teraz wyludniają się serwisy obsługi klienta.
Wchodzimy do sklepu, ekspedienci się rozpierzchają lub chowają wśród kalafiorów.
O wpływie cioteczki na potencjał przekonałam się dziś o świcie.
Nadciągnęła Dynia i ciskając we mnie rannym ciapem ryknęła: 'MAMA, DIESE SCHUHE ANZIEHEN!'
A może mi się śniło?
(...)
Ubocznym skutkiem uczęszczania do zakładu wychowawczego jest nowy imperatyw.
Samodzielne zmywanie naczyń.
(Zakład wymaga, aby dziateczki zmywały po sobie i najwyraźniej sprzedaje to jako atrakcję dekady.)
Zlew. Piana. Statki.
Dużo piany.
Porcelana.
Smutne resztki porcelany.
(...)
Neurotyczne bingo.
Jednym podarunkiem z okazji Dnia Matki zakład wychowawczy utrafił we wszystkie moje fobie.
(A skoro rozczula mnie puszka po konserwie, co dopiero, gdy Dynia wystąpi w jasełkach przebrana za homara?)
©kaczka
(...)
Odjechała Hauptcioteczka.
Okoliczna ludność uchyliła na milimetr okiennice.
Co odważniejsi zdjęli deski, którymi pospiesznie zabijali okna.
Hauptcioteczka krążyła bowiem po okolicy wychodząc z założenia, że każdy umie mówić po bawarsku.
Wystarczy pomóc odkryć potencjał.
Keine Deutsch sprechen?
Dla cioteczki – genug.
Tym samym na widok Dyni, która krążyła z Hauptcioteczką, niepokojąco teraz wyludniają się serwisy obsługi klienta.
Wchodzimy do sklepu, ekspedienci się rozpierzchają lub chowają wśród kalafiorów.
O wpływie cioteczki na potencjał przekonałam się dziś o świcie.
Nadciągnęła Dynia i ciskając we mnie rannym ciapem ryknęła: 'MAMA, DIESE SCHUHE ANZIEHEN!'
A może mi się śniło?
(...)
Ubocznym skutkiem uczęszczania do zakładu wychowawczego jest nowy imperatyw.
Samodzielne zmywanie naczyń.
(Zakład wymaga, aby dziateczki zmywały po sobie i najwyraźniej sprzedaje to jako atrakcję dekady.)
Zlew. Piana. Statki.
Dużo piany.
Porcelana.
Smutne resztki porcelany.
(...)
Neurotyczne bingo.
Jednym podarunkiem z okazji Dnia Matki zakład wychowawczy utrafił we wszystkie moje fobie.
(A skoro rozczula mnie puszka po konserwie, co dopiero, gdy Dynia wystąpi w jasełkach przebrana za homara?)
©kaczka
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteKaczko kiedy ochronka ma następny urlop? Przyjadę z odsieczą i biblioteczką. Nie oddamy Dyni!
ReplyDeletep.s. I że Dynia sama wycięła onego gołębia z idealnym dzióbkiem?? Podejrzewam ambitną ochronkę o nocne zmiany.
Drugi tydzien lipca. Acz liczymy, ze zjawicie sie wczesniej :-)
DeleteI ja mysle, ze golabek wygladalby mizerniej, gdyby sie nan Dynia zasadzila z sekatorem.
To się nawet składa w puzzel! Lipiec to wstępny czas na doktorskie szczyty. A wiadomo w kupie raźniej, czy to płakać nad rozlanym czy rozlewać! :D
DeletePuszka dla mamy rulez :).
ReplyDeleteWyobraziłam sobie tych, co w popłochu zabijają okna dechami przed cioteczką. I tych, co się chowają wśród kalafiorów. Wrażenia jedyne w swoim rodzaju :D.
Puszka przypomina granat, prawda?
DeleteZapewniam, nic smiesznego, gdy trzeba na czas znalezc peczek koperku, a caly personel w skrzynce z kalafiorami.
:-)
opisałam kiedyś swoje idiosynkrazje, nie wspominając o największej. Szczęśliwie, nie jest to COŚ powszechnie dostępne. Ale gdyby mi to Józek przyniósł z przedszkola, byłby sierotą-matkobójcą.
ReplyDeleteNo i przepadlo.
DeleteBede cie nekac, az zdradzisz :-)
tutaj też "keine Deutsch sprechen" ;)
ReplyDeleteNie wierze!
DeleteNa zamowienie moge nadeslac cioteczke :-)
Że niby emigranci na zmywaku???
ReplyDeleteZoska, jak dobrze, ze czuwasz i rzucasz na sprawy obiektywnym okiem. Przeciez ja bym uwierzyla, ze oni tak z dobrego serca, a tu, patrzaj, znow dyskryminacja! :-)
DeleteZalejesz sie lzami kochana, zalejesz sie lzami na jaselkach. Matczyne hormony to straszne wyzwanie dla wodoodpornego makijazu...
ReplyDeleteMatczyne hormony to rzecz straszliwa.
DeletePS Dynia domaga sie Melu! :-)
Co ma z tego wyrosnąć? Jakiś psycho-support?
ReplyDelete... i juz sie nie dowiemy :-)
DeleteLiczylam na magiczna fasole, ale Dynia wydlubala z puszki co mogla.
Dba o świeżość Waszych umysłów znaczy... zacnie :D
DeleteCioteczka z Dynią= Natural Born Killers i to bez reżyserki, musiało się dziać :DDD
ReplyDeleteDzialo sie. Szalenie. :-)
DeleteOd dziś Franciszek - popularne imię dla małych chłopców;-)
ReplyDelete... oraz dziewczynek, psia kostka ;-)
Delete