[231]

[18 Dec 2015]

(...)
Doskonale pamiętam.
Jeszcze nim urodził się Biskwit, gdzieś w sto siódmym lub pięćset dwunastym tygodniu ciąży, w toksycznych wyziewach progesteronu, oczadziała estrogenem wymyśliłam sobie, że na pewno nie uda mi się Biskwita w tej masie (!) rodzeństwa otoczyć stosowną uwagą, przez co zaniedbam go emocjonalnie i będa wychowywać go wilki.
Teraz już wiem, że niepotrzebnie wtedy kiwałam się w kącie ssąc kciuk i wycierając zapuchnięty nos w prześcieradło.
Biskwit, jeśli potrzebuje uwagi, to ją sobie po prostu bierze.
Amputuje ją przypadkowym dawcom bez znieczulenia.
W ilości takiej, jaka jest mu akuratnie potrzebna lub z nieznacznym zapasem.
Maaaaaaaamo! Błagam! Kup jej to! Niech ona już przestanie!!!’ – łka Dynia wrażliwa na ludzką krzywdę, bo Biskwit wczepiony w sklepowy asortyment wyje od kwadransa, odmawia translokacji i wcale się tym wyciem nie męczy.
Klienci mylą retorykę Biskwita z alarmem pepoż.
Personel oferuje rabat, bylebyśmy poszli w diabły.
No, kupiłabym, ale do czego mi piła spalinowa?
Nawet taka nie zagłuszy Biskwita.
Biskwit wyszedł zupełnie inny niźli nasze wyobrażenia o Biskwicie.
Zupełnie inny niż matryce, prototypy i protoplasty.
Nieźle rozchybotał nam łódkę.
Biskwit pisany jest ostrą, wyraźną, bezkompromisową kreską.
Biskwit nie jest z mamałygi, ani galarety.
Jest głównie z silnej, krzepkiej, granitowej (samo)woli.
Biskwit brzydzi się różaną marmoladą z pączków, a zjada pełne (kradzione) garście surowych porów, słone śledzie i  popija to kwaśnym barszczem.
Syropy od kaszlu obala z gwinta i do dna.
Z Biskwitem sprawy dzieją się niespodziewanie.
Poniekąd z naszej winy, bośmy gdzieś zgubili to szkło powiększające, onegdaj stale skierowane na Prototyp.
Może dlatego, nieco nas zaskakuje, gdy spotykamy w kuchni Biskwita z zacięciem polerującego srebra przy użyciu kuchennego ręcznika i odkładającego je do szuflady. Albo, gdy zastajemy go samodzielnie odzianego i obutego pod drzwiami. Gotowego do wyjścia. Podczas, gdy sami miotamy się szukając butów i czapek.
Albo, gdy staje w drzwiach swej sypialni i krzyczy na nas zdaniem złożonym, tonem niemieckiego emeryta zdegustowanego głośną imprezą za ścianą:  ‘Biskwit (ś)pi! BITTE RUHE!
Albo, gdy codziennie rano przebiera mnie za matkę przy pomocy okularów i kapci.
Trochę wstyd, gdy pani od ksylofonu mówi: ‘Biskwit dużo nie mówi,  ale za to ciągle śpiewa.
Wstyd, bo nikt z nas nie zauważył, a faktycznie okazuje się, że Biskwit coś tam sobie nieustannie nuci pod nosem.
Ma też jakieś swoje własne sprawy, bo potrafi zniknąć w domku dla lalek i nie wychynać stamtąd przez dwa kwadranse, animując zebrania związku kynologicznego.
Bo lubi psy.
I domki dla lalek.
I nie chce już sypiać w butach.
Chce sypiać z rowerkiem biegowym.
I musi odbierać każdy telefon, nawet od domokrążców, a rosyjskie lody obierać z wafli i zjadać jak caryca, łyżeczką.
I cznia tańce w kółeczkach i infantylne, grupowe zabawy towarzyskie dla nieletnich.
I jest absolutnie doskonały.
Chociaż na tę doskonałość składa się trzaskanie drzwiami, pokazywanie języka i ciskanie o ziemię porcelaną z Ikei.
(Nawiasem mówiąc, straszna tandeta, że tak w drobny mak przy pierwszym kontakcie z podłogą.)


(...)


Ekwiwalent Justina Biebera w grupie wiekowej dwulatków.
(...)
BONUS!
W tym miesiącu kaczka gościnnie u Olgi i w Klubie Polek.

 ©kaczka
32 comments on "[231]"
  1. Wszystkiego najlepszego dla Biskwita! (wiem, ze i tak sobie sama wezmie, gdyby dac nie chcieli ;)
    A ta granitowa wola ulozy mu twarda i szeroko droge przez zycie, bez dziursk i rozpladlin!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, przelicz dokladnie, ile tego 'najlepszego' zostalo ci w portfelu :-)

      Delete
  2. Gdzieś tak w minus pięćdziesiątym tygodniu ciąży z Fruzią przyszło mi do głowy, że nie uda mi się w tej masie psów wychować jej tak jak Rudolfa, otoczyć jej taką uwagą jak jego... W porę przypomniało mi się, że przecież Rudolfa nigdy nie wychow(yw)aliśmy i jakoś wszyscy żyją;-)
    Najlepszego dla Bikwita!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Podejrzewam, ze gdyby te niepokoje 'na zapas' przekuc w jakis czyn, zaczyn lub energie elektryczna to czlowiek chociaz by cos z tego mial. Jakis wiatraczek napedzil, bulke upiekl :-)))

      Delete
  3. Nie czytałam piękniejszego opisu dziecka!
    Wszystkiego najlepszego dla Was!

    ReplyDelete
  4. To już rok?! Rok minął od kiedy siedziałam przy pierwszej świeczce Biskwita, z koroną na głowie i Grudką na orbicie?! Nie wierzę! Oddajcie mi czas.

    Oraz jakie to byłoby nudne, gdyby Biskwit by kalką Protoplastki. Gdyby spełnił oczekiwania i wyobrażenia. Można by wszak pić kawę w ciszy, ale nuda to panie, nuda :) Obtulam Cię Matko szczególnie! Dwuletnia próba ognia to powód co najmniej na otworzenie szampana. Może być z alkoholem ;P Meksykańska fala!

    p.s.Bonus u Olgi chwyta za przedświąteczne serce! Kaczko, Ty generatorko wzruszu nieckliwego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj, mi się wydaje, że Biskwit spełnił wszelkie oczekiwania, tyle, że z ogromną nawiązką ;)
      A ja jako ta wróżka nad kołyską przepowiadam Biskwitowi wspaniała przyszłość, z tą granitową wolą i taaaką rodzinką w odwodzie :)

      Delete
    2. Rok, naprawde rok!
      Szykuj korone dla Grudki, Bebe. W to dopiero trudno uwierzyc. Ze rok temu jej nie bylo, a wydaje sie, ze jest od zawsze!
      Anionka, wrozko ty jedna, jakby co, wiemy gdzie cie szukac :-)))

      Delete
  5. Z Biskwita jest prawdziwy męski egzemplarz w damskim wydaniu. Możliwe, że nieco się rozmiękczy, jeśli będzie odpowiednio długo trzymany w mleku:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To wyjasnia dlaczego Biskwit gardzi mlekiem!
      :-))) On nie chce byc rozmiekczany!!!

      Delete
  6. Biskwicie, rosnij i miej sie nadal tak pysznie jak dotad :-)

    arbuz b.d

    ReplyDelete
  7. Biskwit ze swą mocną osobowością potrafi wprawić w dygotliwy rezonans każdą ciotkę oczadzoną jego urodą.
    dla Rodziców- po medalu i za osiągnięcia produkcyjne i za tak potrzebny HART DUCHA.

    ReplyDelete
  8. Biskwicie. Badz niesamowitszy z dnia na dzien!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taż nasza planeta eksplodowała by raz dwa, gdyby dalej szło w tym tempie!

      Delete
    2. A coz dopiero protoplasci :-)))

      Delete
  9. O tak, każdy egzemplarz potomka to jajko niespodzianka.
    Niech Cię życie, Biskwicie, traktuje śpiewająco!
    A Twórcom order w klapę ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wpinam sobie w klapke. Lub w klepke! Obluzowana.

      Delete
  10. Matko kochana! Chwilę człowieka nie było, a tu TAKIE rzeczy się wydarzały! TAKIE rzeczy! Takie, że ja tu dziś komentarz zbiorczy muszę zrobić (za pozwoleniem).
    Po pierwsze wstyd mi Kaczce w oczy (w monitor?) spojrzeć, bo wygrywa konkursy literackie, a ja ani słowa gratulacjonów! Wstyd mi, wielki wstyd, ale przyjmij Kaczko teraz najszczersze i najgorętsze gratulacje ze strony wielbiącej Twe Pióro czytelniczki! Kajam się, przepraszam i obiecuję poprawę.
    No a teraz życzenia dla Biskwita, który przecież DOPIERO CO pojawił się tu niespodziewanie i o którym ni słówkiem nie pisnęłaś będąc w ciąży. Poważnie to już 2 lata??? Dlaczego zawsze w takich momentach muszę się gryźć w język, żeby nie powtarzać niczym stateczna matrona tekstów o mijającym czasie?
    Więc do rzeczy - wspaniałości Biskwitku, niechaj Ci się wiedzie w życiu po Twej myśli.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Apaczowo, ksiazka stanie sie cialem to bedziemy tu wszyscy pic ajerkoniak pod surowe pory. Jeszcze zdazysz :-)))

      No wlasnie, psiakrwia, czlowiek wyjdzie do kuchni na chwile po kawe, wraca, a Biskiwt taki dorosly nagle. I pyskaty. I z jednej strony ogromny smutek, ze to droga, na ktorej nie mozna sie cofnac, z drugiej, ekscytujace, co nas czeka za zakretem. Nie dogodzisz :-)

      Delete
  11. Na takiego Biebera bym się skusiła, bo prototyp to raczej fuuu.
    Hip, hip, hurra, Biskwitku! Najlepszego! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na wlasna odpowiedzialnosc. Nie szczedzilismy Bieberowi cukru i hiperaktywnych barwnikow :-)))

      Delete
  12. Najlepsze życzenia dla Biskwita ktory i w masie rodzenstwa dalby rade;). pozdrowienia cieple dla Rodzicow i spokoju gdy trzaska nietrwala porcelana lib trwalszymi nieco drzwiami. Niech Wam dziewcze zdrowo rosnie.
    Kaczko Tobie skladam spoźnione gratulacje za wyczyny literackie. Jedna z rzeszy wiernych czytelniczek Marlena

    ReplyDelete
    Replies
    1. Marleno <3!!!
      Spokoj bierzemy w kazdej ilosci!
      A porcelane chyba musimy zastapic duraleksem :-)

      Delete
  13. W nowym roku życzę sobie większych porcji KACZKI!

    ReplyDelete